Nasze najdroższe

Najukochańsze Mamusie,
Jakże dziękować Wam mamy,
Za nasze życie doczesne,
Które Wam zawdzięczamy?

Przyjmijcie dziś od nas te słowa
W dowód wdzięczności za wszystko;
Kochamy Was nasze najdroższe,
Dozgonną miłością najczystszą!

Niech uśmiech na Waszych twarzach,
Kwitnie dziś różą pąsową
I aby ten dzień w kalendarzu,
Mógł się codziennie powtarzać!

 

Ziemia-planeta ludzi

Jest jedyna we Wszechświecie.
Drugiej takiej nigdzie nie ma.
Z dumą piszę o planecie,
Którą zwiemy krótko – Ziemia.

Więc traktujmy Ją jak matkę.
Wszyscy dzięki Niej żyjemy.
I tu zadam wam zagadkę,
Kto dał życie naszej Ziemi?

Czy to Bóg? Czy ewolucja?
Może jakaś inna siła?
Słońca wybuch i erupcja,
Może Ziemię nam stworzyła?

Odpowiedzi nie udzielę,
Bo się ktoś obrazić może.
Lecz refleksją się podzielę.
Wyszło całkiem nie najgorzej!

 

Las i śnieg

Pejzaż z lasem w śnieżnej szacie,
Który pewnie wszyscy znacie,
Chcę ożywić Wam na chwilę
Co niniejszym właśnie czynię.

Mroźna zima białym puchem,
Las ociepla zwinnym ruchem,
A zaczyna od tych roślin,
Które tuż przy ziemi rosną.

Później podrost, podszyt, krzaki,
Przyodziewa w ciepłe fraki.
I gdy z nimi się już upora,
Na największe drzewa pora.

Wbrew pozorom, te olbrzymy,
Też się boją ostrej zimy,
Lecz w szczegóły tu nie wnikam,
Bo to temat dla leśnika.

Śnieżne kurtki czasem właśnie,
Kruchym drzewom są balastem.
Zamiast zysku i urody,
Mogą powstać w lesie szkody.

 

Marzanna

Wiecheć słomy, stara suknia,
Sznurkiem w pasie przewiązana.
To Marzanna – zwykła kukła,
U nas ciągle jeszcze znana.

Jest namiastką końca zimy
I symbolem przyjścia wiosny.
Zawsze chętnie ją topimy,
Ten dzień musi być radosny.

Ale wiosna jest jak panna,
Taka już w podeszłych latach.
Często w morzu jest Marzanna
A nam zima figle płata.

Ta zabawa z kukłą w wodzie,
Jest obrzędem bardzo starym.
Coraz rzadziej bywa w modzie.
Ludzie już nie wierzą w czary?

 

Moje godło

W jaki sposób orłem zostać
I się zmienić w ptaka postać?
Mieć zagięty ostry dziób
Oraz szpony zamiast stóp?

Może kiedyś mi się uda?
Wciąż bywają przecież cuda,
A koronę sam zdobędę.
Silnym ptakiem przecież będę.

Chciałbym, aby zarys Wisły,
Był na moim herbie przyszłym.
Na tle flagi orzeł z rodłem,
Byłby moim nowym godłem.

Oczywiście to jest żart.
I czy jest on czegoś wart?
A to moje widzimisię,
Właśnie dziś przyśniło mi się!

 

Podolany

Podolany – wieś – ulica.
Mówi się, że to dzielnica.
Zawsze były Białowieżą.
Ci co wątpią, niech mi wierzą.

Ponad dwieście lat istnienia,
Jest im do udowodnienia.
Bo mojego dziadka dziadek
To najlepszy w życiu świadek.

Teraz do tych z wielką troską,
Którzy zwą ją ,,chińską wioską’’
Człowiek, który ma coś w głowie,
Wpierw pomyśli, zanim powie!

 

Sztywny kręgosłup

By kręgosłup sztywny mieć,
Nie wystarczy tylko chcieć.
Musisz szukać znajomości,
Aby wzmocnić swoje kości.

Może być ktoś z Parlamentu,
Wówczas będzie bez lamentu.
Jeszcze lepiej gdy jest w Rządzie,
Wtedy mucha już nie siądzie.

Zawsze trudne są początki.
Wielka trema, brak pieczątki.
Rządzić bez niej nikt nie umie.
Kto to przeżył, ten rozumie.

Potem to już tylko w górę.
Może kiedyś zdasz maturę.
Już nie jesteś też naiwny.
Bo już masz kręgosłup sztywny.

 

Zwierzęta nie ludzie

Zwiewna mgła jak pajęczyna,
Otuliła trawy źdźbła.
Letni wieczór się zaczyna.
Zwierz, jak człowiek, prawa ma.

Kleszcze razem z komarami
Już nad stawem wiodą prym.
Dyskutują o ofiarach,
Popijając krwawy dżin.

Pan winniczek też się zjawił,
Niosąc domek na swych plecach.
Z głowy czułki swe wystawił,
Myśląc o ślimaczych hecach.

Zamiast kumkać, żaby skaczą,
Aż ruszają się szuwary,
Ale tak się przecież dzieje,
Gdy dokoła same pary.

Na to pora, na to czas.
O tym wszyscy dobrze wiemy.
Lecz to nie dotyczy nas.
My kochamy się, gdy chcemy…

Wiesław Lickiewicz

_