
_
Jestem w Bohonikach. Przyjechałam tu wraz z grupą koleżanek i kolegów emerytów, aby obejrzeć unikalny meczet i muzułmański cmentarz. Położona na wzgórkach wieś Bohoniki nie przedstawia się zbyt okazale. Liczy może zaledwie kilkanaście domków. Panuje tu jednak wszechogarniająca cisza, która na mnie, mieszczucha, zawsze działa jak balsam. Wraz ze współtowarzyszami podróży stwierdzam zdziwiona, że w porównaniu do wielkości tradycyjnych świątyń, tutejszy meczet jest niewielką budowlą. Z przeciwnej strony uliczki przechodzi do nas szeroko uśmiechnięta starsza pani. Wita nas wesołym:
– Skąd jesteście?
– Z Białegostoku – odpowiadamy chórem.
– O, to blisko.
Przedstawicielka lokalnych Tatarów i zarazem przewodniczka po meczecie otwiera przed nami podwoje świątyni. Wchodzimy, zdjąwszy uprzednio buty, do jednej z części świątyni, nazwanej przez przewodniczkę męską. Kobieta przedstawia się, mówiąc, iż jest członkinią jednej z czterech rodzin tatarskich zamieszkujących Bohoniki. Siadamy na dwóch ławach pod ścianami, a ona zaczyna swoją opowieść. Mówi nam, że Tatarów sprowadził w te strony król Jan III Sobieski. Za wierną służbę w wojskach ówczesnej Rzeczypospolitej król zrównał Tatarów z polską szlachtą, nadał im majątki ziemskie i zapewnił, że będą mogli wyznawać islam. Z czasem egzotyczni przybysze przyjęli polskie nazwiska i język.
Przewodniczka mówi nam, że meczet ten, jak każdy inny, jest podzielony na trzy części: męską, żeńską oraz przedsionek. Część męska i żeńska oddzielone są od siebie przepierzeniem. Najważniejszymi częściami sali męskiej jest mihrab – wnęka wskazująca kierunek Mekki oraz minbar – kazalnica. Ściany zdobią tzw. muhiry. Są to wersety z Koranu po arabsku, ozdobione wokoło motywami pnącej się winorośli – tzw. arabeską. Podłoga wyłożona jest wielobarwnymi dywanami.
W świątyni dominują barwy:żółta, złocista, brązowa i przede wszystkim – zielona.
– Pięknie tu – mówię półgłosem.
– To w kościołach jest pięknie – stwierdza z przekąsem jedna z moich wycieczkowych współtowarzyszek.
– Nie neguję tego – odpowiadam ugodowo, choć przez chwilę wzbierają we mnie nieprzyjemne emocje.
Pani przewodniczka informuje, iż nabożeństwa w meczecie odbywają się dwadzieścia razy do roku. Zjeżdżają się wówczas do Bohonik muzułmanie z całej Polski. Dowiadujemy się też, że Abraham i Jezus są również znaczącymi postaciami w islamie. Jezus uznawany jest za proroka. W myślach utwierdzam się w przekonaniu, że trzy religie – chrześcijaństwo, judaizm i islam są ze sobą jakoś powiązane.
Dziękujemy naszej sympatycznej przewodniczce i wychodzimy z meczetu. Po drugiej stronie uliczki widzimy okazały Dom Pielgrzyma. Wolnym krokiem idziemy w stronę cmentarza. Wcześniej przewodniczka poinformowała nas, że został on założony w osiemnastym wieku. Zajmuje powierzchnię 2 hektarów i w 2012 r. został uznany za pomnik historii Polski.
Chodzimy i rozglądamy się ciekawie. Trafiamy na kamienny nagrobek z 1786 r. Widzimy też inne stare nagrobki z drugiej połowy XIX w. Napisy na niektórych z nich są już prawie nieczytelne. Oglądając z zaciekawieniem nowsze groby, stwierdzam, że wiele nazwisk spoczywających tam osób kończy się na -ski lub – icz. Za to imiona są bardzo różne. Z imionami arabskimi, w rodzaju Aisha, kontrastują typowo polskie, jak Maciej czy Jan.
Ta wielce interesująca wycieczka i zdobyte w jej trakcie wiadomości utwierdziły mnie w przekonaniu, że pokojowe i przyjazne współżycie dwóch odmiennych kultur, typowo polskiej – chrześcijańskiej i tatarskiej – muzułmańskiej, jest możliwe i na pewno potrzebne.
Grażyna Pańkowska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok