O ludzkich przywarach
Dlaczego?
Co się z nami wyprawia
kochani?
sami sobie nawzajem
nogi podstawiamy!
czemu
nie darujemy przewinień
i od razu do oczu skaczemy?
czemu drwimy
kpimy
i nic nie odpuścimy?
–
człowiek drugiemu wilkiem
gdy życie – jedno tylko
i takie krótkie nad wyraz
więc czemu
miast pielęgnować
dobre chwile
rzucamy się sobie do gardeł
z pasją hieny?
atmosferka
niemało złej woli
moc niezrozumienia
i działań celowych
podstawianie nogi
lepiej zamknąć gębę
i się nie wychylać
przyklejony uśmiech
może być fałszywy
–
aż trudno przebywać
w takiej atmosferze
gdzie w oczy – nieszczerze
poza tym ohydnie
kłótnie o drobiazgi
nie darować potknięć
obmówić oczernić
i… dalej to ponieść!
–
atmosferka wielce
cuchnąca oślizła
niczym pajęczyna
oblepia to wszystko
każdy myśli sobie
'co ja tutaj robię’ –
bo się przyzwyczaił?
bo… miłe taplanie?
–
ja nieśmiało przyznam:
ktoś tu zbiera żniwo
żniwo zła co zasiał
– bo karma powraca!
kiedy atak jest obroną
napastliwość i agresja
nim nastąpi atak
kto wyprzedzi – będzie lepszy
nawet jeśli katem
–
razy rytmem wymierzane
rzucane na oślep
i nieważne czy nożami
czy też tylko słowem…
–
ale cios ten co zadany
wpierw nim atak przyjdzie
czasem leczy ciężkie rany
bo z lęku wynikłe
–
zahamowań i kompleksów
pozbyć się niełatwo
stare blizny może leczyć
destrukcja i atak
–
nie osądzać nam więc tego
co kopie i gryzie
bo motywów czynu swego
nie pojmuje nijak…
możesz zawrócić jeszcze
wykręcasz się jak żmija
w szal obłudy owijasz
lecz Boga nie okłamiesz
najczarniejsze ze znamion
– maluje ci na twarzy
duszy marnej pokraczność
wyjawia złe zapędy
naznaczone obłędem
–
wiedz że podłe zakusy
źle zakończyć się muszą
ale ty nie pojmujesz
tej z nauk najmądrzejszej
że wraca jak bumerang
i uderzyć w odwecie
gotowe w samo serce
zło na oślep ciśnięte
–
strzeż się więc póki pora
możesz zawrócić jeszcze…
Zranione serce
Są ludzie pozbawieni empatii
że aż żal ich czasem
zapiekli w swoich urojonych 'racjach’
do granicy nieliczenia się z bólem
drugiego człowieka
–
taki włazi z butami
w sam środek złamanego serca
nie potrafiąc utrzymać języka za zębami
zamilknąć
gdy paplanie niekonieczne…
–
są ludzie niedobrzy
źli całkiem do cna –
ten brak respektu dla cierpienia
i brak zahamowania
w rozdawaniu ciosów
na prawo i lewo
wybacz im Panie!
–
bo może nie do końca wiedzą
jak wiele czynią złego?
Pycha i pokora
Wspięłam się wysoko
na swojej pychy obłok
by wymądrzając na prawo i lewo
surowe wyroki ferować
–
z tego szczytu próżności
mojej obserwacji
wszyscy wyglądali
jednakowo pokracznie
–
i alkoholik pod płotem
i klepiąca pacierze dewotka
i wyrodna macocha
i nadopiekuńcza matka
i ten który milczy
i kto ciągle papla
i pogrążony w żałobie
i taki co chichocze przy lada sposobie
i leń patentowany
i pracoholik
i przemądrzalec
i pokorny
–
zapatrzona na ostatniego
zstąpiłam do szeregu…