Józefa Drozdowska
Opowieść
To już historia zamierzchła taka
gdy bardzo młody
i bardzo silny
Ojciec na rower
na konia
na furę żydowską siadał
i gnał do Grodna
skupywać ogrody
gęsi lub ryby
–
To już historia
historia moja-twoja
bo nie wymieniam jego z imienia
historia Ziemi – tam było
tak dużo kamieni i gleba
wcale nie taka żyzna jak ci się zdaje –
powiadał a łzę rękawem ciskał
za stół bym nie widziała
–
I jeszcze powiadał
– nie pytaj o nic
bo ziemia staje się nade mną
cięższa od tamtych kamieni
od twoich słów
i zamilkł
–
Augustów, 17.02.1987 r.
Z tomiku: Dolina mojej rzeki. Suwałki: Suwalskie Towarzystwo Kultury, 1988, s. 21
Jolanta Maria Dzienis
Mirabelki
Tuż obok parkingu, w zakątku niewielkim
Rosły od lat wielu smukłe mirabelki
–
Gdy słońce wiosenne ogrzało świat cały
Śnieżnymi sukniami wdzięcznie czarowały
–
Latem cień dawały od skwaru schronienie
Jesienią śliweczki sypały na ziemię
–
Przyjaźnią zieloną obdarzały szczodrze
Codziennie witały mnie szmerem gałązek
–
Uśmiech im serdeczny co ranka rzucałam
Kiedy na nie z okna ciepło spoglądałam
–
Aż dziś coś się stało serce drży do teraz
Pojawił się człowiek z piłą i siekierą
–
Zamordował drzewka bez mrugnięcia okiem
Obryzgany krwawo ich żywicznym sokiem
–
Zostawił za sobą bolesny pił skowyt
Tak uczcił brutalnie Dzień Ziemi… Światowy
–
Ścieki (szpaska)
Zamiast wody
Cud urody,
Z góry rzeki
Płyną ścieki!
Nikt nie łowi tutaj z chęcią,
Bo się boi zatruć rtęcią!
Urszula Krajewska-Szeligowska
O naszej ziemi (akrostych)
Ona jest Matką, ona żywi,
Nosi nas, od pokoleń gości.
Ale jej kochać nie umiemy
Sprawiamy jej same przykrości,
Zatruwamy, stroimy w śmieci…
Eh, czy zrozumie kiedyś człowiek,
Jak wielką wyrządzamy krzywdę
Ziemi, jaką czynimy szkodę?
I choć byliśmy tak nieczuli,
Empatii przykład od dziś dajmy:
Matce Ziemi skłońmy się nisko
I jej poprawę obiecajmy.
Kwietniowa refleksja
Kwiecień nad światem. Skowronek głosi,
że już po poście.
Na polach kurz się wokół unosi,
na wiosce pośpiech.
–
W tę i z powrotem po wiejskich drogach
jeżdżą ciągniki,
pszenicę jarą młody gospodarz
sieje siewnikiem.
–
Stary gospodarz patrzy na pole,
w myślach odbiega
w odległe czasy, gdy dbał o rolę,
bo była jego.
–
Zboże siał ręką. Miał kiedyś siłę,
jak młodzi teraz.
Z przeszłości widzi obrazy miłe
i łzę wyciera.
–
Patrzy z miłością na czarną ziemię
tak, jak Boryna.
Dziś go choroby i wieku brzemię
do niej przygina.
–
Syn na traktorze ziemię ciężarem
i hukiem dręczy.
Słyszy jej lament gospodarz stary,
razem z nią jęczy.
–
Coraz mu więcej, stojąc przy oknie,
na płacz się zbiera.
Wie: tak być musi, czasu nie cofnie.
Cóż, nowa era!
–
On w niej odnaleźć się nie potrafi,
nie chce, nie umie.
Lepiej się czuje wśród fotografii
w starym albumie.
Irena Słomińska
Wygrana
na poboczu Drogi Mlecznej
Ziemia
samotna
pośród gwiazd
przysiadła ze złotymi kropelkami
na podołku
–
nie wie
że ma w zasięgu ręki
walutę wszechświata
–
nieświadoma swych sióstr planet
gubi się w myślach
co do losów stworzenia które powołała
w momencie olśnienia
–
czyżby to olśnienie było zapisane w niej?
czy było siłą kosmosu?
ducha ? Boga?
niosło horyzont nicości?
–
Ziemia
sierotka na poboczu Drogi Mlecznej
ze szkatuły kosmosu
wyciąga dla nas wygrany los
–
sens
w który wątpimy
jak w piórko na wietrze
–
co to jest wiatr?
nie wiem
co to jest piórko?
nie wiem
co to jest sens?
nie wiem
–
ale wierzę że wygrałam
swój los
Doniczka
Tak niewielki spłachetek ziemi jest w tej doniczce.
Tyle, ile można objąć ręką. Tak niewiele życia
trzeba, by ją zasiedlić. Może tylko snu życia –
krasnoludka, królewny na ziarnku grochu.
Dawno przeminęli bajarze, którzy stworzyli
ten, jakże autentyczny, byt. Tak pospolity jak rośliny,
jakimi zaludniano doniczki. Dla tego spłachetka
ziemi nada się też duch człowieczy przenikający
każdą glebę.
–
Jakże równi jesteśmy pod niebem – postacie z baśni,
duch człowieczy, roślina. Dla naszego istnienia
potrzebny już tylko symbol ziemi?
–
Wyręczyły nas targowiska snu, właściwie wirtualność bytu.
Wykreowane banki, które kreują nasze człowieczeństwo.
–
Nie, to nieprawda. Przetrwała doniczka. W niej
garstka ziemi i marzenie o tym, by rosnąć.
–
I pola za miastem, które przecież nie leżą odłogiem.
Andrzej Wróblewski
Z GŁĘBI ZIEMI
W twym głębokim oddechu
Kryje się tajemnica urodzaju,
Uwolniona z więzów zimy
Szepczesz bezdźwięcznym sonetem,
Że za chwilę wybuchniesz
Obfitością swych plonów,
Że z nieprzeniknionego łona
Wypuścisz na świat
Stubarwne wytwory
Twej hojności.
–
Ozdobisz oczy widokiem
Zbóż i ziół, kwiatów i liści.
Dasz nowe życie
Wzrastające z twej głębi
Ku słonecznej jasności.
Jadwiga Zgliszewska
Płacz Natury
Kiedy płonie las
płaczą drzewa
wrzącymi łzami żywicy
wśród piekła rozpaczy
–
ustrzelony ptak
łzawi smętną strużką krwi
na bezlotnych piórach rezygnacji
–
złamany kwiat
dławi się trzaskiem łodygi
gdy w mdlejące płatki
wtargnie nagła agonia
–
sprawca totalnej zagłady
Homo sapiens
bezmyślny samobójca
nie płacze..
Co ty mi świecie możesz powiedzieć?
Co ty mi świecie
możesz powiedzieć
– że źle ci?
–
że śmiecą
że szpecą
że trują
mordują
oszukują?
–
Co ty mi świecie
możesz pokazać
– jakie obrazy?
–
te góry śmieci
głodne dzieci
nagich
chorych
i kalekich?
–
Czegóż to świecie
każesz mi słuchać
codziennie?
–
płaczu i łkania
przekrzykiwania
tych od monopolu na rację
i na ich cześć owacji?
–
tego mam słuchać?
lepiej ogłuchnąć!
–
Mój piękny świecie
– wolę nie słyszeć
tych wieści
–
a przecież
ode mnie także zależy
czy komuś słońce świeci…
fot. pixabay.com – pasek złożony z mapy świata na niebiesko-granatowym tle, rozdzielający wiersze poszczególnych poetów
Podlaska Redakcja Seniora Białystok