PLAŻA I PACIERZE

Idę plażą w stronę słońca…
Które do snu się sposobi…
Jeszcze zerka w moją stronę…
Choć pół twarzy ma już w wodzie!

Senne morze… senne fale…
Wiatr też ucichł… pewnie drzemie…\
Nawet mewy już się skryły…
Gdzie i kiedy?… Tego nie wiem!

Piasek chrzęści pod stopami…
W rytmie moich równych kroków…
I nie słyszę słów pacierza…
Które szepczę idąc w mroku!

A te słowa… to modlitwa…
Do Jezusa… Matki Bożej…
Cisza… spokój… pusta plaża……
Zachód słońca… ciche morze!

Idąc plażą… pacierz zmawiam…
Jeden… drugi… trzeci… czwarty…
Zdarza się… że je powtarzam…
Lecz świadomie… nie na żarty

CISZA KRZYCZY

Cisza krzyczy… cisza wrzeszczy…
Cisza drze się w niebogłosy…
Od niej już mi… głowa trzeszczy…
Takiej ciszy… mam już dosyć!

Już zaczyna mózg rozsadzać…
Czuję jak… pękają uszy…
Czy jest jeszcze… jakaś rada…
Aby ciszę tę zagłuszyć?

Bzdury piszę! Już nie żyję!
Już umarłem przez tę ciszę…
Ona życie mi zabrała…
Wreszcie spokój… nic nie słyszę!

PROMIENIE I OCZY

Lubię patrzeć słońcu w twarz…
Lecz przez ciemne okulary…
Dzisiaj gdzieś je… zapodziałem…
Rzecz wiadoma… człek już stary!

A ciekawość ponad wszystko…
Więc kobiecym obyczajem…
Dziś  zerknąłem słońcu w oczy…
Myśląc… że się nic nie stanie!

Jednak stało się… najgorsze…
Tak przynajmniej ja to widzę…
Oślepiło mnie natychmiast…
Robiąc ze mnie… inwalidę!

Przed oczami ciemne plamy…
Jakbym czymś po głowie dostał…
I z błędnikiem coś się stało…
Bo zachwiałem się jak sosna!

Wiem… że wkrótce będzie dobrze…
I do normy wzrok powróci…
Lecz na słońce już nie spojrzę…
Chyba… że mnie czort podkusi!

CHCIAŁEM KIEDYŚ

Chciałem kiedyś tuż po śmierci…
Tej fizycznej oczywiście…
Aby dusza z mego ciała…
Żyła nadal w innym bycie!

Ale w wierze chrześcijańskiej…
Ciało z duszą tworzą jedność…
Tylko jak to udowodnić?…
Skąd wziąć wiedzę… skąd wziąć pewność?

Nie da przecież nikt gwarancji…
Gdzie po śmierci trafi dusza…
Może nie ma jej w ogóle…
A do wiary w nią się zmusza…

Bo na przykład w hinduizmie…
Dusza zmienia właściciela…
Może nawet żyć w roślinie…
Lub się w jakieś zwierzę wciela!

Zwie się to… reinkarnacją…
Życie duszy poza ciałem…
Wierzyć w nią… to jak żyć wiecznie…
Kiedyś nawet… tego chciałem!

Wiesław Lickiewicz