Spotkanie autorskie nad Lake Superior

Gary Gildner, mieszkający na rancho w Clearwater Mountain, Idaho, jest pisarzem amerykańskim o polskim rodowodzie. W październiku, ogłoszonym „Miesiącem Polskiego Dziedzictwa”, odwiedził szereg Uniwersytetów w Wisconsin i Michigan.

foto: Ryszarda L. Pelc – chwile zadumy nad Lake Superior

Gary Gildner, pisarz i znakomity poeta, jest profesorem akademickim w stanie spoczynku. Odszedł ze świata Akademii, kiedy okazało się, że jego twórczość literacka wzbudziła zainteresowanie, a w ślad za tym przyszły propozycje wydawnicze, uznanie, i w konsekwencji szereg poważnych nagród literackich.

Pisarz należy do trzeciego pokolenia emigrantów z Polski.
Przodkowie przybyli do Stanów z południowej Polski w pierwszej dekadzie XX wieku.
Jego dziadek, Stefan. stanął na amerykańskiej ziemi jako młody chłopak. Nie znał języka, nie miał wykształcenia, z trudem musiał zdobywać środki do życia.
Przez lata pracował u Forda, w stalowni. Założył rodzinę, a potem kupił kilka akrów ziemi i przeniósł się na farmę. Wrócił do „korzeni” wiejskich, choć rozrastały się już one w amerykańskiej ziemi.

Gary urodził się w Michigan. Często widywał dziadka i spędzał z nim wakacje. Dobrze go pamięta. Chłopcu wydawał się on wysoki, silny, „niezłomny”.
Wnukowi najbardziej utkwiły w pamięci blizny na twarzy, na ramionach, na plecach dziadka.

– Były jak obrazy – wspomina.

Dzisiaj, dojrzały już pisarz, zauważa:

– Uderzający to był kontrast pomiędzy jego silnym ciałem, a bliznami. Rzucały się w oczy, ale kiedy dziadek zmarł, a ja pytałem najbliższych o to, niemal nikt o tych bliznach nie pamiętał”.

– Szramy, jakie szramy? – pytano.

Dopiero po chwili mówiono:

– Rzeczywiście miał je. To naturalne, dziadek pracował w stalowni, a tam wypadki się zdarzały.

Kiedy dziadek Stefan zmarł, Gary miął jedenaście lat. Zapamiętał, że było dużo ludzi i dużo jedzenia. Zapamiętał też, że do trumny, w której spoczywał dziadek, babcia włożyła książkę. Ale pamiętał również, że za życia dziadek czytał jedną, jedyną książkę. To była książka Józefa Konrada Korzeniowskiego.

– Dziadek był bardzo dumny ze swego rodaka. Nic,  tylko Korzeniowski i Korzeniowski” – opowiadała matka Garemu.

Tak więc dziadek do grobu zabrał książkę Conrada.

 – Książek było w domu niewiele, a może nawet tylko ta jedna – snując swe wspomnienia, mówi wnuk Stefana.

foto: Ryszarda L. Pelc – Gary Gildner

Słucham tej opowieści Garego. Mówi do studentów, chyba nieco znudzonych. Nie widzę, by miał z nimi jakiś kontakt. Co ich obchodzi czyjś dziadek, skoro o własnym pewnie nie myślą często.
Ale kto wie, może tak nie jest?

Lecz ostatecznie tylko cisza odpowiada na pytanie Garego Gildnera:

– Znacie powieści Josepha Conrada…?

Gary jest już po pięćdziesiątce, więc dla niego przyszedł czas, by się „odwrócić w przeszłość” i przypomnieć rodzinną historię. Zawsze lubił pisać. Od dziecka. Mama nazywała go żartobliwie “Szekspir”. I kiedy obudziło się w nim zainteresowanie rodziną, zaczął wypytywać o szczegóły. Dzwonił do zakładów Forda. Dokumenty jego dziadka Stefana, ciągle jeszcze tam są. Zasypywał też pytaniami rodzinę.

– A co Szekspir, chcesz może pisać o nas? – dziwiła się matka.

Chciał.

I tak powstała. ciekawa, wzruszająca opowieść o dziadku i polskich związkach.

„The Grandfather`s book” Garego Gildnera to historia pokolenia emigrantów z Polski, którzy zachowali tradycje, wiarę i obyczaje kraju, z którego pochodzili.

Gary Gildner niewiele rozmawiał z dziadkiem za jego życia. Mówili różnymi językami.

A teraz, po pół wieku od czasu śmierci dziadka, Gary napisał o nim książkę. Zanim to zrobił, pojechał do Polski, nauczył się języka przodków, odszukał wieś, z której wyjechał dziadek. Poznał krajobrazy i ludzi.

Napisał książkę po angielsku, oczywiście. Książkę, której dziadek by nie umiał przeczytać, ale z całą pewnością byłby równie dumny z tego dokonania własnego wnuka, jak i z tego, że wybitny pisarz Jozef Konrad Korzeniowski był Polakiem.

Ryszarda L. Pelc*

_____________________________________

* Ryszarda Lidia Pelc ukończyła studia polonistyczne we Wrocławiu. W 1985 roku, wraz mężem, wyjechała do USA i zamieszkała w stanie Michigan.
Podjęła współpracę z licznymi polskojęzycznymi pismami m.in. USA, Kanadzie, Szwajcarii, Japonii i Polsce. Publikowała też na licznych stronach internetowych. 
Od 1989 roku zajęła się twórczością poetycką (w języku angielskim), uzyskując dwukrotnie „Golden Poet Award”. Jej wiersze opublikowano w jedenastu antologiach współczesnej poezji amerykańskiej.

_