Potwór, wędrowcy, spacer, nadzieja, garść, piwo, relaks, redakcja, porządek, kot. Jaką opowieść lub wiersz można ułożyć z takiego zestawu słów? Przeczytajcie.

Jadwiga Zgliszewska
Nadzieja na relaks

ja i moja czyrlinderka na wsi

Pewną redaktorkę
z Redakcji Seniora
dręczy straszny potwór
– skwar. Aż boli głowa!

Kiedyś wśród wędrowców
tym się wyróżniała,
że na szczyty górskie
najszybciej wspinała.

****

Dzisiaj nawet spacer
może wręcz udusić.
A porządek w szafach?
Wciąż spokój zakłóca…

Cała jej nadzieja
(wszak ma swoje plany)
– wymarzony relaks
na wsi ukochanej.

****

Piesek też pojedzie,
bo to jej przyjaciel.
Lecz kota nie będzie
(oczy by wydrapał!).

Garści malin z krzaka
kuzynka nie skąpi.
Piwo zamiast kawy
wspólnie będą sączyć.

****

Marzenia te snuje
męcząc upałami,
gdy wyjazd planuje
w cieniu pod kasztanem…

Wiesława Szwed
Kot i Karol
kot Karol, fot.pixabay.com

Dzień był piękny, słoneczny, ani jednej chmurki na niebie. Nasza redakcja zrobiła sobie dzisiaj wolny dzień, tylko Karol musiał przyjść do pracy. Wszedł do pokoju redakcyjnego, rozejrzał się i zamiast przy biurku, usiadł na bujanym fotelu, aby odpocząć. Pełen relaks. Kołysząc się obserwował kota, który jak przestraszony potwór, wyglądał zza zasłonki. Kot obserwował Karola, a Karol patrzył na gazetę, leżącą obok niego na małym stoliku. Na pierwszej stronie gazety pracownicy redakcji jako wędrowcy pozowali do zdjęcia. Objęci i uśmiechnięci, każdy w garści trzymał logo naszej sekcji.
Obok gazety stało w szklanym kuflu piwo bezalkoholowe. Piwo było zimne, szkło pokryło się rosą. Piwo nęciło Karola, wiedział, że zawiera witaminy z grupy B, tak bardzo mu potrzebne. Zaczął wyciągać rękę w jego kierunku. Już chciał chwycić za kufel, gdy nagle kot wyskoczył zza zasłonki, wskoczył na stolik, ogonem strącił kufel i schował się pod biurkiem. Piwo rozlało się. Porządek w redakcji został zburzony. Karol stracił nadzieję na wypicie piwa. Nie ma nadziei, nie ma porządku. Co teraz? Karol wstał, trzasnął drzwiami i wyszedł na spacer.

Anna Anchimowicz
Potwór i nadzieja
szklany kufel pełen jasnego piwa z pianą_pixabay.com

Znużeni wędrowcy zatrzymali się przed przydrożną karczmą „Rozdroże”. Z westchnieniem ulgi zasiedli przy dużym, dębowym stole, na gładko heblowanych, wygodnych ławach. Relaks był im bardzo potrzebny po tym wyczerpującym spacerze. To był przedostatni etap ich wyprawy ku nieznanemu. Ustalony wcześniej porządek tej niecodziennej wyprawy przewidywał nocleg w motelu należącym do tej karczmy. 

Zimne piwo i golonka pieczona w kapuście wprawiła wszystkich w dobry humor.
– Jeszcze długa droga przed nami – powiedziała Janina Kot- naczelna redaktorka miesięcznika „Nestor”.
– Tak, to prawda. Długa i niepewna – przytaknęła jej Julia, jedna z uczestniczek tego niezwykłego spaceru.
Spacer ten nie był formą relaksu. Dziennikarze obywatelscy „Nestora” mieli do spełnienia niezwykłą misję. Od kilku dni krążyły po okolicy pogłoski o tajemniczym potworze. Potwór, który rzekomo pojawił się w miejscowym cyrkowym jeziorze Wielkie Oko miał być strasznym stworem. Okoliczni mieszkańcy powiadali, że przybył z kosmosu. Dotarcie do jeziora jakimkolwiek środkiem transportu było niemożliwe. Jezioro ze wszystkich stron było otoczone stromymi górami. Tylko niewielkie szczeliny górskie umożliwiały piesze dotarcie do górskiego akwenu.
Grupa dziennikarzy „Nestora” postanowiła sprawdzić usłyszane pogłoski i przekazać swoim czytelnikom garść wiarygodnych informacji. Fama niosła, że potwór posiada zdolności uzdrowicielskie. Dotykiem swoich szponów potrafi przywracać ludziom zdrowie. Nadzieja i wiara ludzi dotkniętych różnymi chorobami na powrót do zdrowia była wielka. Dziennikarze „Nestora” sceptycznie podchodzili do zasłyszanych informacji. Redakcja miesięcznika była znana z tego, że nie zamieszczała na swoich łamach artykułów pochodzących z niesprawdzonych źródeł. Dziennikarze nie chcieli budzić wśród swoich czytelników wiary, która mogła okazać się tylko złudną nadzieją..

Lija Półjanowska
Przygoda
Leśna droga_pixabay.com

Redakcja poczytnej gazety wysłała swego dziennikarza do Ameryki Południowej. Prasa, ostatnio, donosiła, że lasy Amazonii są masowo wycinane i przeznaczane na tereny uprawne. Jego zadaniem było dokumentowanie tego zjawiska. Zrobienie zdjęć i rozmowy z tubylcami. Po przylocie na miejsce w towarzystwie tubylców wyruszył do buszu. Porządek ich wędrówki zakłóciło biegnące nieopodal zwierzę. Czarne, duże, wyglądające jak potwór. Znieruchomieli na chwilę i przystanęli. Okazało się, że to dziki kot. Wyczerpani długim spacerem, z nadzieją oczekiwali na relaks. Wędrowcy marzyli o odpoczynku. Przydałaby się szklaneczka zimnego piwa – pomyślał. Po tygodniu z garścią wrażeń i z myślą dobrze wykonanego zadania, wrócił do kraju.

Jolanta Maria Dzienis
List do Redakcji
Żółte oczy czarnego kota_pixabay.com

Gdy się dla relaksu na spacer wybrałam,
Po drodze przedziwnych wędrowców spotkałam,
Każdy w garści dzierżył okocimskie piwo,
Przy tym zerkał za siebie, zezując straszliwie.
 –
Gdy pierwszy mnie mijał, krzyknął wniebogłosy:
Potwór, potwór nas goni, dziki czarnowłosy!
Uciekaj panienko, rzuć wszelką nadzieję,
Gdy spojrzysz mu w ślipia, jak kamień stwardniejesz!

Popędzili truchtem, znikli za zakrętem,
Zamiast strachu zostawiając do działań zachętę.
Porządek wprowadzę, z bestią się rozprawię,
Pomyślałam, patrząc do tyłu ciekawie.

Czy z Redakcji ktoś zgadnie, kogo zobaczyłam,
Kiedy się zdumiona na zwierza gapiłam?
Nie potwora dzikiego, zaledwie huncwota:
Rozkosznego, czarnego, niewielkiego kota!

Podszedł do mnie odważnie, zerknął żółtym okiem,
Otarł się o nogi jednym, drugim bokiem,
Przyjął porcję głaskania, pomrukując błogo,
Po czym powędrował dalej swoją drogą.

Podlaska Redakcja Seniora Białystok