Pasja to czynność, którą lubimy, która daje nam poczucie spełnienia. To zamiłowanie do czegoś. To radość wykonywania tej czynności.

Ostatnio poznałam wielu ciekawych ludzi – pasjonatów gier towarzyskich, piszących prozą, wierszem, grających na instrumentach muzycznych, szydełkujących, haftujących, tańczących, fotografujących, malujących, itd. Rodzaje pasji można wymieniać bez końca. 

Pasja jest ważną częścią naszego życia, często wiąże się z naszymi talentami. Myślę, że każdy człowiek przychodzi na świat obdarowany pewnymi predyspozycjami. Umiejętności te wcześniej zauważone i pielęgnowane zamieniają się w pasje. Mogą to być pasje, które trwają całe życie i łączą się z naszym życiem zawodowym. Są też pasje, które odkryte w dzieciństwie, zostały w wyniku różnych kolei życia zaniechane, ale niezapomniane. Niejednokrotnie wracamy do nich w wieku dojrzałym, kiedy jesteśmy na emeryturze i nasz wolny czas mamy tylko do swojej dyspozycji. Podziwiam ludzi, którzy powracają do swoich pasji z lat dzieciństwa, mimo tego, że nie zawsze osiągnięcie wieku emerytalnego lub przejście na emeryturę oznacza koniec pracy zawodowej. 

Barbara ćwiczy naukę gry na akordeonie

Jedną z takich osób jest Barbara Bujnowska. Uprawnienia emerytalne nabyła cztery lata temu, lecz nie skorzystała z tego przywileju i nadal jest aktywna zawodowo. Mówi, że praca zawodowa jest jej pasją. Lubi pomagać innym i czerpie z tego dużą satysfakcję. Ma ku temu okazję. Jest masażystką, właścicielką gabinetu masażu i pielęgnacji ciała. Jej życiowym mottem jest cytat „Wybierz pracę, którą kochasz i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu” – Konfucjusz.

Barbara ma kilka pasji i zainteresowań. Obok pracy zawodowej, w której czuje się spełniona i usatysfakcjonowana, zajmuje się wyszywaniem obrazów. Robi to haftem krzyżykowym przy pomocy muliny. Wyszywanie jest dla niej rodzajem relaksu, sposobem na odprężenie i radzenie sobie z problemami życia codziennego. Obrazy Barbary pokazują jej duszę. Są jasne, kolorowe i radosne. Zestaw użytych kolorów mówi o jej wewnętrznym spokoju, radości z życia. Większość obrazów Basi stanowią kwiaty. 

 Mnie w Barbarze zaintrygowała inna rzecz. Otóż Basia, mimo tego że pracuje zawodowo, opiekuje się chora mamą i wypełnia obowiązki matki i babci, znalazła czas na powrót do pasji, która odezwała się w niej, kiedy była małą dziewczynką. Jest to gra na akordeonie.

Barbara pochodzi z rodziny, w której zamiłowanie do muzyki trwa od kilku pokoleń. Jak pamięta, dźwięki akordeonu towarzyszyły jej już od najwcześniejszych lat dzieciństwa. Na akordeonie grał jej dziadek Józef. W zespole Kaziuki na akordeonie grał też jej tata Zdzisław. Często wraca pamięcią do czasów, kiedy była małą dziewczynką i spędzała lato u swoich dziadków na wsi. Momentem przełomowym, który zaważył na jej przygodzie z muzyką był pewien lipcowy wieczór. 

Obraz wyhaftowany przez Barbarę

Miała wtedy siedem lat. Lato, jak co roku, spędzała u dziadków. Gorące wieczory, zwyczajem miejscowym, spędzała z babcią i jej sąsiadkami na ławeczce przed domem słuchając różnych opowieści. Jeden z takich wieczorów był inny. W gęstym od gorąca powietrzu unosił się słodki, odurzający zapach lawendy, malw, lilii i maciejki. Słychać było melodyjne cykanie świerszczy, cykad, pasikoników i innych owadów.W pewnym momencie wydawało się Basi, że ta spokojna, relaksacyjna muzyka natury jakby ucichła. Usłyszała unoszące się ponad dachami domostw czarodziejskie dźwięki. Były niezwykłe. Inne od tych, które słyszała podczas gry dziadka i taty. Słuchała ich jak zaczarowana. Poprosiła babcię, żeby zaprowadziła ją w miejsce, skąd dochodziły te niezwykłe brzmienia. Babcia była temu niechętna, uległa jednak usilnym prośbom wnuczki i zaprowadziła ją do domostwa, gdzie na ławce przed domem na akordeonie grał sąsiad dziadków. Epizod ten zaważył na dalszym życiu dziewczynki. Mała Basia postanowiła grać na akordeonie.

Naukę gry na tym czarodziejskim instrumencie zaczęła w wieku siedmiu lat. Niestety, rodzice nie umożliwili jej nauki gry na akordeonie w szkole muzycznej. Tata Basi uważał, że skoro on i jego ojciec sami nauczyli się grać na instrumencie, nie powinno więc to być problem i dla niej. Pozwolił jej jednak grać na swoim Weltmeisterze. Przed Basią stanęło odpowiedzialne wyzwanie. Zaczęła się sama uczyć gry na tym czarodziejskim instrumencie. Początki były bardzo ciężkie, jednak dziewczynka nie poddawała się. Basia nie znała nut, uczyła się akordów instrumentu ze słuchu. Pamięta, kiedy trzymała ten ciężki, nieporęczny i wymagający sporej siły fizycznej instrument na kolanach, a na klawiszach pisała numery. Największy problem miała z basami. Jednak i ten problem przezwyciężyła. Pomogła jej w tym wrodzona zdolność i talent. Ćwiczyła w każdej wolnej chwili. Marzenie, aby posiąść umiejętność gry na wymarzonym instrumencie, dodawało jej sił. Systematyczność i pracowitość zaczęły przynosić efekty. Powoli zaprzyjaźniła się z instrumentem. Nie stanowił już dla niej tajemnicy.

Basia grała przeważnie w domu. Swoją grą uświetniała rodzinne uroczystości i święta. Kiedy była w czwartej klasie szkoły podstawowej, nauczyciel muzyki zaproponował jej występ solo w miejscowym Ośrodku Kultury. Było to jej pierwsze publiczne wystąpienie. Mimo że za swój występ dostała wielkie brawa, drżenie nóg pamięta do dziś.

Barbara gra na akordeonie

O tego wydarzenia coraz częściej występowała publicznie, więcej też ćwiczyła. Ćwiczenia pochłaniały czas wolny od nauki w szkole i odrabiania lekcji. Nie stanowiło to dla niej problemu. Chęć nauki i gry na akordeonie były jej priorytetem. Naukę gry na akordeonie kontynuowała również w szkole średniej. Często wyjeżdżała z zespołem na koncerty. Gra na akordeonie klawiszowym sprawiała jej wielką satysfakcję. Zdawała sobie sprawę z tego, że akordeon w rękach kobiety to dość nietypowy widok. Jednak nie to było najważniejsze. Grą na instrumencie przekazywała emocje i stan swojej duszy. Gra była jej pasją. Kiedy grała, czuła się osobą szczęśliwą i spełnioną.

Niestety, przyszedł w jej życiu moment, kiedy musiała zaniechać swojej pasji. Obowiązki rodzinne i zawodowe nie pozwoliły jej na kontynuację gry na akordeonie.

Mimo to często wracała myślami do swojej pasji. Do grania na akordeonie powróciła niedawno. O jakiegoś czasu odczuwała potrzebę powrotu do „swojego muzykowania”. Czuła tęsknotę za dźwiękami, które wychodziły spod jej palców. Przejście od planów do działania było jednak trudne do zrealizowania. Wykonywana nadal praca zawodowa i opieka nad chorą mamą były nadal jej priorytetem do momentu, kiedy została uczestniczką projektu Dla Zdrowej i Lepszej Starości realizowanego przez Fundację Centrum Inicjatyw na Rzecz Społeczeństwa. Jeden z tematów warsztatowych był poświęcony pasjom, zainteresowaniom i hobby ludzi w dojrzałym wieku. Po warsztatach tych zrozumiała, że powinna znowu grać na akordeonie, jeżeli chce żyć w zgodzie ze sobą i mieć satysfakcję z życia. Trzeba być czułym na potrzeby otaczających nas bliskich. Nie można jednak zapominać o sobie. Podjęła postanowienie. Będę grała.

Zaczęła ćwiczyć. Samozaparcie i wytrwałość przyniosły pierwsze efekty. Barbara już miała swój pierwszy publiczny występ. Uczestnicy projektu Dla Zdrowej i Lepszej Starości weekendowy moduł programu spędzili w Ośrodku Szkolenia Poligonowego GROM Group w Czerwonym Borze. Basia swój pierwszy recital wykonała przy ognisku. 

Moja bohaterka zdaje sobie sprawę z tego, że talent to nie wszystko. Powrót do gry na akordeonie to ambitne wyzwanie, które połączone jest z ciężką i systematyczna pracą. Ona podjęła to wyzwanie. Teraz jest w trakcie przygotowywania repertuaru kolęd na występ, który odbędzie się przed rodziną podczas kolacji wigilijnej.

fot. Barbara Bujnowska

Anna Anchimowicz
Podlaska Redakcja Seniora Białystok