foto: Dorota Gałązka

_
Późna jesień to pora obumierania wszystkiego w naturze. Zwłaszcza końcówka listopada – z krótkimi i pochmurnymi dniami – sprowadza również i na mnie już nie tylko melancholię, ale wyraźne obniżenie nastroju, przygnębienie, a nawet chwilowe poczucie bezsensu, co znajduje także odbicie w wierszach.

* * *
Bure niebo umierającego listopada
sposobi się leniwie
na mgławicę zimy

nie popędza ciężkich chmur
przewalających się ospale
w stronę chłodu

nad pustynią pól
przeraźliwie rozkrakane wrony
wieszczą rychły koniec
boskiego cyklu
rodzenia
dojrzewania
i rozkoszowania się plonem

to czas dany po to
by pozwolić odpocząć
lasom sadom i polom
krzywej gruszy na miedzy
zaoranym zagonom

a człowiek
i tak będzie pędził
choć nikt go nie goni…

Jesienne wyznanie

Zniknęły łany
opustoszały zagony…

zabieram z pola
na czubku buta
krople rosy
zebrane z traw
i przyklejony liść
na przypomnienie lata

nagi krajobraz
ubieram w marzenia
późnojesienne
ze szklanką herbaty w tle

szarą  melancholię
próbuję pomalować
ale życie nie komputer –
zmieniasz kolor
i masz słońce

przez listopadową chmurę
muszę się przebić do końca
wystawić czułki na ciernie

przyjąć ból
cierpieć…
i czekać aż przeminie
nim następny nadejdzie

Smutny wiersz jesienny

Ołowiany walec chmur
przesuwa się pospiesznie
nad łysiejącymi drzewami
popychając czas ku zimie

czarne latawce ptasich skrzydeł
zataczają koła ratunkowe
nad nieprzyjazną ziemią
bez pożywienia

ludzie skurczeni w cienkich paltach
pod którymi lodowate serca kryją
usiłują usłyszeć ich bicie
(dziwne że jeszcze biją)

przekrzywiony kołek w płocie
nadaremnie szczerzy kły
(płot już nic nie grodzi
gdy go mniej o połowę
próbuję się doszukać

piękna w brzydocie
radości w smutku
sensu w przemijaniu
ciepła w mokrym bucie

i jakoś ich nie znajduję! …

listopadowa

zauważalnie poszarzałam
we mgły jesienne tuląc głowę
i po brązowych brnąc mokradłach
błąkam się w czerń listopadową

welon  podobny całunowi
na brudnych ścieżkach się poplątał
jak lichy wiecheć w miazgę błota
wdeptały schorowane nogi

taka nikomu niepotrzebna
jak i listopad w kalendarzu
zamykam kondukt szarych cieni
płynących poza sferę marzeń

trzeba wymazać  gumką myszką
wielki trzos chęci i zamiarów
i metodycznie wytrzeć wszystko
aż wniwecz pójdą piękne plany…

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Bialystok