Przedstawiamy felieton, jaki ukazał się w kwietniowym numerze „Naszego Sztabińskiego Domu” nr 4/2022 (289). Jego autorem jest pochodzący z Augustowa Erazm Stefanowski poeta, prozaik, eseista i felietonista.

„Putina prawdopodobnie nie ma. Przestań się martwić i ciesz się życiem. Pod warunkiem, że jeszcze cię nie zabił”. Podobne w swoim absurdzie twierdzenie pojawiło się w Europie już lata temu, gdy na londyńskich autobusach porozwieszano informację, że „Boga prawdopodobnie nie ma. Przestań się martwić i ciesz się życiem”. Nie ma Boga, to i hulaj dusza, piekła nie ma. Czy nie możemy wobec tego żyć tak, jakby i Putina nie było? Kilka miesięcy temu, po publikacji felietonów „Pamiętamy o obławie, carykowie” oraz „Chełpliwy Lach czy wierny Rus?” pewna osoba napisała mi, że jeśli sobie życzę, to ona może być carewiczem putinowskim, że historię szanuje, „a to za carewicza budowano najwięcej kościołów, bo Polska to strzecha i decha”. Te obrzydliwe słowa, po inwazji ZBIR-u, czyli Związku Białorusi i Rosji, na Ukrainę, jeszcze głośniej wołają o pomstę do nieba. Pół biedy, gdy wynikają z nieświadomości albo płyną od rusofilów i „carebożców”, czyli zwolenników świętości cara, głowy bądź co bądź gnębicielskiego wobec Polski państwa. Gorzej, gdy są przemyślane, gdyż nie służą przekazywaniu prawdy, lecz ociepleniu wizerunku Rosji, a tym samym ośmieszeniu lub zohydzeniu Polski. Wiele takich przykładów można znaleźć w polskiej prasie, telewizji czy w internecie. J. M. Rymkiewicz już wiele lat temu przestrzegał, że „Polska nie może być własnością tutejszych wewnętrznych Moskali”. Takie zachowanie znalazło nawet swoją nazwę, a jej autorstwo przypisuje się Leninowi, który mianem „poleznyj idiot” („pożyteczny idiota”) określał europejskich dziennikarzy piszących entuzjastycznie o rewolucji bolszewickiej i ukrywających jej niepowodzenia. Nie bez przyczyny rosyjski fizjolog Iwan Pawłow uważał, że „rosyjski umysł nie przywiązuje się do faktów, najbardziej lubi słowa, nie zastanawia się nad ich znaczeniem, nie lubi patrzeć na prawdziwą rzeczywistość”. To po części może wyjaśniać, dlaczego kremlowska wierchuszka ma problemy z prawdomównością. Jej wieloletnie kłamstwa na temat historii i bieżących wydarzeń, w stylu: „Rosja nigdy na nikogo nie napadła”, to doskonały materiał badawczy dla politologów, jak i dla psychiatrów, nie mówiąc już o wyzwaniu dla egzorcystów. „Ojcem waszym jest diabeł (…). On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa”. Tych słów z Ewangelii Świętego Jana nie wzięła do serca także Rosyjska Cerkiew Prawosławna, która od dziesięcioleci jest tubą propagandową Kremla. Dzień przed inwazją Rosji na Ukrainę patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl, były agent KGB o pseudonimie „Michajłow”, oznajmił, że „nasi wojskowi nie mogą mieć żadnych wątpliwości co do tego, że dokonali oni jedynie słusznego i prawidłowego wyboru”. Po kilku dniach dodał, że Rosja, Ukraina i Białoruś to „jedna ziemia ruska” i wysłał do wszystkich prawosławnych parafii modlitwę, w której padają słowa: „Zniszcz plany obcych narodów, które nastają na Świętą Ruś”. W związku z tym, że ryba psuje się od głowy, w podobnym tonie zaczęli wypowiadać się inni przedstawiciele Cerkwi, choćby Artemij Wladimirow: „Niewątpliwie czynem, a w szczególności modlitwą powinniśmy wspierać, wspierać, wspierać Rosjan, którzy niosą światu wyzwolenie. (…), specoperacja na Ukrainie jest nieunikniona i jest to jedyny sposób, żeby przymusić Europę i świat Zachodu do <<partnerskich>> relacji z nami (…), wierzymy, że do wyjątkowej Wielkanocy roku pańskiego 2022, cała Wielka, i Mała, i biała ruś będzie mogła jednym nieśmiertelnym pułkiem przejść od Władywostoku do Kaliningradu”. Oczywiście nie wspomniał o morzu krwi i bestialstwie rosyjskich oprawców: gwałtach, bombardowaniu i ostrzeliwaniu ukraińskich cywilnych osiedli, szpitali, sierocińców, cmentarzy, korytarzy humanitarnych, o grabieżach, zabijaniu bronią termobaryczną i fosforową, o terroryzowaniu użyciem broni biologicznej, chemicznej i nuklearnej. Czy może więc dziwić wypowiedź sprzed lat Maksyma Gorkiego, że „Najważniejszym znakiem sukcesu narodu rosyjskiego jest jego sadystyczne okrucieństwo”? Sojuz Cerkwi z caratem sprawił, że i sadyści zostają kanonizowani. Stefan Pastuszewski w opracowaniu „Święci prawosławni – łączą i dzielą: zarys historyczny” pisze, że u schyłku XX wieku lokalne Cerkwie zaczęły ogłaszać świętymi dowódców wojskowych, nadając im tytuł „prawiednyj woin” („pobożny żołnierz”). Inspirowane one były przez Putina w celu podniesienia rangi Rosji i ostrzeżenia dla jej wrogów. Tylko czy kraj, który nigdy nikogo nie zaatakował, może mieć wrogów? Przykładem takiej kanonizacji jest Aleksander Suworow zwany „Krwawym” – mason, ludobójca, tępiciel powstań narodowych, rzeźnik Izmaiłu i warszawskiej Pragi, w której kazał wymordować 20 tysięcy mieszkańców. Podręcznik jego autorstwa „Nauka zwyciężania” do dziś jest wykorzystywany przez Rosję podczas prowadzonych przez nią wojen. Autor zachęca w nim: „Gdy nieprzyjaciel ucieka do miasta, zwróć na niego jego armaty, strzelaj gwałtownie w ulice, wal żwawo: nie ma czasu go ścigać. (…) Wyrzynaj wroga na ulicach, kawaleria niech rąbie. (…) Gdy mury zostały opanowane, bierz łupy. (…) Łup jest rzeczą świętą. Zdobędziesz obóz – wszystko twoje; zdobędziesz fortecę – wszystko twoje”. Taka to i świętość. Dlaczego więc „małżeństwo” Cerkwi z caratem wydaje się być zgodne, szczęśliwe i trwałe? Odpowiedzi niech udzielą inne rosyjskie usta – Wiktora Suworowa, byłego oficera wywiadu, który w 1978 roku uciekł na Zachód, a za porzucenie służby został zaocznie skazany na karę śmieci: „W ogóle nie wierzę w chrześcijaństwo obecnych rosyjskich elit oraz chrześcijaństwo Władimira Putina. Ta elita (…) wywodzi się z partii komunistycznej i KGB, które występowały przeciwko religii i rosyjskiemu kościołowi. Putin jest taki sam, jak oni. Jest członkiem KGB, które walczy z prawosławiem. Współczesna Cerkiew Prawosławna w Rosji jest organizacją skorumpowaną, która w swej istocie jest dziś częścią KGB”. Nic dodać, nic ująć. Od zapalenia świecy w cerkwi do zapalenia świata przez „prawiednego woina” może więc dzielić ludzkość tylko wielkość płomienia. Przerażające…

Erazm Stefanowski

Fot: pixabay.com