W piątek 30 czerwca ulicami Białegostoku przeszedł głośny pochód osób w charakterystycznych pomarańczowo – czarnych uniformach.  Ze skweru przy ul Lniarskiego, przez plac NSZ, ul M.Skłodowskiej-Curie, Świętojańską i Mickiewicza, ruszyła ponaddwustosobowa  grupa podlaskich Ratowników Medycznych.

Przyjechali z różnych części naszego regionu.   m.in. z Białegostoku,Augustowa, Suwałk,Hajnówki, Łomży,Grajewa  Manifestowali w samo południe. Nieśli transparenty przy dźwiękach syren karetek,  tub i  gwizdków. Rozdawali ulotki.  Żądali podwyżek i reformy systemu.

“Chcemy ratować –  nie protestować”,
“ Jestem człowiekiem a nie super bohaterem i mam ludzkie potrzeby”,
“ To moja 300-a godzina pracy w czerwcu”,
„Karetka bez ratownika to tylko samochód”,
„Pasją rodziny nie wyżywisz”,
„Ratownik nie balkon, czterech osób nie utrzyma”.- takie hasła z transparentów wykrzykiwali między innymi.

Ratownicy maszerowali ul M.Skłodowskiej-Curie, Świętojańską i Mickiewicza, Przed Urzędem Wojewódzkim domagali się podwyżek i nowelizacji ustawy o ratownictwie medycznym oraz upaństwowienia ratownictwa medycznego.

Chcą też zwiększenia liczby karetek i większej liczby zespołów  trzyosobowych. Obecnie dominuje załoga dwuosobowa.

Mają  wykształcenie wyższe. Nie mają stałej umowy o pracę, pracują najczęściej  na “umowach śmieciowych” .Ich zarobki brutto to średnio dwa tysiące złotych. Pracują nawet 400 godzin miesięcznie. 

Niosą często bardzo ciężkiego pacjenta na noszach   z wysokiego piętra bez windy. Pracują w stresie, są narażeni często na agresję pacjentów, zakażenie bakteriami. A  odpowiadają bezpośrednio za ratowanie życia i zdrowia nas wszystkich. Teraz ich rozumiem!

W ogólnopolskim proteście, który trwa od połowy maja bierze udział około 12 tysięcy ratowników medycznych.

Maria Muszyńska

Podlaska Redakcja Senior Białystok