Prowincjonalne miasteczko
Na małe, prowincjonalne
Bezbronne miasteczko
Napadła jesień
–
Zasłoniła niebo chmurami
Dziurawe chodniki napełniła deszczem
Zdmuchnęła ostatnie, osowiałe liście z drzew
–
Biedne, zaniedbane miasteczko
Utonęło w gęstej mgle
Smutne pojedyncze, stare latarnie
Straciły chęć świecenia
Ledwo majaczą w mlecznej zawiesinie
–
Smagani deszczem ostatni, pochyleni przechodnie
Walcząc z wiatrem w ciemnych, przemokniętych ubraniach
Ślizgając się i potykając na krzywych chodnikach
Spieszą do domów
–
Pragną zostawić jesień za szczelnie zamkniętymi drzwiami
Aby ogrzać się i zapomnieć na chwilę
O szarzyźnie i trudach życia
–
Miasteczko opustoszało
Tylko ja błąkam się po bliskich mi kiedyś uliczkach
Nie jest mi smutno… jutro stąd uciekam!
–