Kamień

 Na Ziemi Lubuskiej jest „szczęśliwa” wioska, a za wioską przy drodze leży duży kamień. Siądź i odpocznij, kamień opowie ci, co się stało przed laty. 

Było to dawno. Pamięć mnie już zawodzi, gdyż mam prawie osiemdziesiąt lat. A wtedy miałam dziewiętnaście. Usiadł na tym zimnym głazie pewien staruszek imieniem Wacław. Płakał, choć łzy nie leciały, bo wszystkie wypłakał wcześniej, żalił się do niego jak do żywej istoty.

– Ty jeden mnie wysłuchasz i w milczeniu osądzisz. Miałem żonę – zaczął mówić – i szczęśliwy dom, a w nim wspaniałego syna, któremu daliśmy na imię Kuba. Życie płynęło jak w bajce, Kuba ukończył szkołę rolniczą i osiadł na ojcowiźnie. Ja i żona zajmowaliśmy się wychowaniem wnucząt i drobnymi robotami w gospodarce. Było nam dobrze. Obserwowaliśmy, jak wnuczęta dorastają. A my starzeliśmy się. Wtedy zachorowała moja żona. Długo chorowała, więc opiekowałem się nią. Gdy dorastające już wnuki mogły pomagać w gospodarstwie, staliśmy się dla syna niewygodni. Ciągle szukał zaczepki. Czasem przygadywał, że jesteśmy darmozjadami. A gospodarkę już mu przepisaliśmy, nie zostawiając nic sobie. Myśleliśmy, że dożywać będziemy u boku Kuby. Wtedy nie było renty rolniczej. Żonka zmarła, zostałem sam. Syn wymówił mi mieszkanie.

– Synku, co ty robisz, gdzie ja pójdę? Jestem już stary i do żadnej pracy się nie nadam.

 Kuba był stanowczy, otworzył drzwi i pokazał mi drogę.

– Nie obchodzi mnie twój los, gdzie pójdziesz i co robić będziesz. Nie zamierzam cię żywić. Zabieraj swoje manatki i wynoś się, gdzie oczy poniosą.

Był luty. Trwała śnieżna zima, trzymał siarczysty mróz, zbliżała się noc. Staruszek wziął na plecy mały tobołek. Poszedł bez celu, przed siebie, przez pola i las, a gwiazdy wskazywały mu drogę. Płakał, łzy na twarzy zamarzały. Za co ta pokuta? Był zmęczony i zziębnięty. Usiadł na przydrożnym kamieniu i usnął. Rano, gdy słońce wstało, znaleziono starca, siedzącego na milczącym kamieniu, z dwoma soplami na twarzy.

Kamień ten do dziś tam leży, porośnięty mchem. W lutową, mroźną noc można usłyszeć płacz i cichą, przejmującą skargę.
_

Anastazja Michalina Banasiak

_