Mój świat bez zahamowań
Życie budzi się wiosną. Lody topnieją, rzeka wesołym nurtem płynie, zabierając ze sobą pozimowe resztki… Najbardziej zauważyć to można na leśnej polanie. W parkach zaś zieleń przeplatana żółtym kwieciem tworzy puszysty dywanik. Wiosną cudny motyl z poczwarki wyfrunie.
Podobnie z małej, piegowatej dziewczynki wyrasta zgrabna panienka, mącąca niejednemu chłopcu w głowie. Tak też było z Kasią, która wprawdzie nie była miss piękności, ale miała w sobie to coś. Jej koleżanki dawno spotykały się z chłopakami. Katarzynie nie spieszno było do randek, wolała żyć na luzie, to ją nawet bawiło. Do czasu.
Wychowana była w duchu religijnym, należała do białej procesji przy parafii Wszystkich Świętych. Mama ją upominała: siedź w domu, a wartościowy chłopiec cię znajdzie. Nie wychodziła nigdzie sama, ani na spacery, ani na zabawy. Chodziła do kina ze starszym bratem. Czasem brat zabierał ją też na potańcówki. Czekała na królewicza z bajki. Ten się nie pojawiał, więc któregoś dnia postanowiła wyjść naprzeciw gnuśnemu losowi i zabawić się na całego.
– To się musi udać – zdecydowała.
W szkole umówiła się z Jackiem.
Po lekcjach Tomek odprowadził ją do skrzyżowania i zaproponował kino. Zgodziła się.
– Przyjdź trochę wcześniej, będę czekać w parku przed kinem – krzyknął za odchodzącą panienką.
Przed domem spotkała Mariana.
– Cześć, czekam na ciebie od godziny. Mam bilety na świetny film, może pójdziesz ze mną?
– OK, czekaj w parku przed kinem.
– Może tamci nie przyjdą – pomyślała.
W domu problem, co powie rodzicom, że na tak długo sama wychodzi. Ach, coś wymyśli, ostatecznie bystra z niej dziewczyna. Po obiedzie pozmywała, odrobiła lekcje.
– Mamo muszę iść do koleżanki, jutro mamy sprawdzian z fizyki, chcemy się razem pouczyć.
– Idź, tylko za długo nie siedź.
To była jej pierwsza randka. Nie wiedziała, co ma na siebie włożyć. Matka zaczęła się przyglądać już dorastającej córce. Żeby nie wzbudzać podejrzeń i jak najszybciej wyjść z domu, szybciutko ubrała się w to, co miała pod ręką,
Tomek i Marian już czekali. Nie wiedziała co robić, więc odwróciła się na pięcie i poszła w inną stronę. Chłopcy zauważyli odchodzącą Kasię. Rzucili się w pościg. Kiedy ją dogonili, zorientowali się, że umówiła się z obydwoma. Chwycili dziewczynę za warkocze, każdy za jeden, miała długie i gęste włosy, było za co trzymać.
– Co mamy z tobą zrobić? Wystawiłaś nas do wiatru!
Nadszedł Jacek, kolega z klasy, wzrokiem ogarnął sytuację. Niewiele myśląc, przyłożył obydwóm.
Jako wybawca zaprosił Kasię do kina. Następnego dnia chłopcy spotkali się i sami z siebie się śmiali, że taka świętoszka wyprowadziła ich trzech w pole.
Anastazja Michalina Banasiak