Kiedy patrzę na dzisiejszy świat, przypomina mi się przypowieść, którą dawniej przekazywano sobie z pokolenia na pokolenie. 

biedronka na gałązce trawy_pixaby.com

Pewien zamożny młodzian, wkraczając w dorosłość, zapragnął być filozofem. Za namową matki, która z tego faktu nie była specjalnie zachwycona, udał się do miejscowego mędrca. Zabrał ze sobą kilka uncji złota, aby mistrz wziął go pod swoje skrzydła. Brodaty starzec jednak nie dał się przekupić, ale postawił przed młodym zadanie godne filozofa.

– Jeśli chcesz być filozofem, musisz dowiedzieć się, czym jest szczęście.
– Gdzie mam szukać odpowiedzi, Mistrzu? –  zapytał nieśmiało młodzian.
– Porzuć bogactwo, weź kij i sandały. Idź w świat! Odpowiedź da Ci dojrzały człowiek o młodym sercu. Ale pamiętaj! Musi to być ktoś wyjątkowy.
– Skąd będę wiedział, kto to?
– Szukaj i pytaj. Kiedy ten właściwy człowiek da odpowiedź, zjawię się, by namaścić Cię moim następcą.

_

W tej chwili Mistrz zniknął mu z oczu, więc młodzian przygotowywał się do drogi według jego instrukcji. Nazajutrz wyruszył ochoczo.
„Dojrzały człowiek o młodym sercu. Wyjątkowy” – te słowa powtarzał jak mantrę. Ledwie wyszedł z miasta, a już ujrzał wieszcza, który zastygł w zamyślonej pozie. Młodzian nie omieszkał go zapytać.
– Według mnie szczęście, to radość życia. Szczerość i życzliwość ludzi, którzy cię otaczają. Bliskość osoby, którą obdarzasz bezgranicznym zaufaniem, na którą możesz zawsze liczyć.

Młodzian ucieszył się, pewien swojego fartu. W myślach już pysznił się swoim domniemanym sukcesem, ale mędrzec nie zjawił się, by go namaścić swoim następcą. Szukał więc dalej. Co rusz próbował.
– Szczęście według mnie to życie zgodnie z sobą i naturą – powiedział kupiec sprzedający atłas.
– Szczęściem dla mnie jest moja rodzina, w której wszyscy jej członkowie są jednakowo ważni, doceniani, szanowani, zaopiekowani i kochani – dodał od siebie kolejny bogaty przechodzień, który podsłuchał rozmowę, ale nic to nie wniosło do sprawy. 

_

Wysłuchał młodzian kilkunastu osób i czekał na znaki. Na próżno. Udał się zatem do samego króla. Ukłonił się nisko przed władcą i zadał mu swoje słynne pytanie.
– Szczęście to realizowanie swoich pasji i zainteresowań. Cieszenie się dobrym zdrowiem, harmonią w rodzinie i otaczającym świecie. By być szczęśliwym, trzeba kochać i być kochanym. Cieszyć się szacunkiem i mieć wokół oddane, przyjazne dusze na dobre i na złe.

Ta odpowiedź również nie przyniosła efektu. Już pierwszy dzień wędrówki ostudził zapał młodziana i chciał on porzucić swoje starania. Dopiero dzban wina przywrócił mu nadzieję. Utrudzony zasnął jak dziecko, marząc o swojej filozoficznej przyszłości. 

_

Nazajutrz znów szukał w tłumie wyjątkowych ludzi. Jego uwagę przykuła długowłosa kobieta o przenikliwych oczach. Może to wyrocznia? – przeszło mu przez myśl. Podszedł więc do niej ze swoim życiowym dylematem.
– Szczęście to odczuwanie radości z każdego dnia, kiedy wstaję rano po nie zawsze przespanej nocy. Jest to poczucie harmonii, spełnienia, spokoju i zadowolenia z tego, jaka jestem, co robię, co mnie otacza – powiedziała cicho, mrużąc oczy. – Szczęście to też rodzina i przyjaciele, a wraz z nimi pozytywne myślenie o przeciwnościach losu, z jakim borykam się na co dzień. To poczucie świadomości, że moje życie jest wartościowe i ma sens.

Młodzian rozglądał się w poszukiwaniu mędrca, ale znów go nie było. Pomyślał więc, że daremne jego starania i udał się do innego miasta. W drodze dużo rozmyślał. Doszedł do wniosku, że nie ma sensu pytać przypadkowo napotkanych ludzi, musi uważniej dobierać rozmówców. Ale kiedy tylko wszedł do gospody, zapytał zwykłego karczmarza.
– Szczęście to kawa pita z uśmiechniętą, serdeczną osobą. To życie bez przymusu, w zgodzie ze sobą. To zachwyt nad przyrodą i radość z bycia wśród innych.
Nic to nie dało. Młodzian znów zatracił się w winie. Ze zmęczenia zasnął przy barze. Rano obudził się już bez grosza przy duszy. Próżno też było szukać rodowych pierścieni. Gorzko zapłakał i przeklinał swój los, ale pokornie szedł dalej.

__

Kiedy nie miał już przy sobie atrybutów bogactwa, niewiele osób chciało z nim rozmawiać. Minęło sporo czasu nim odezwał się do niego brodaty karzeł.
– Szczęście bywa chwilą, uniesieniem, zachwytem. Nie jest jednak niekończącą się nirwaną. Ani jednostajnym i wiecznym dobrostanem. Rzadko – czymś pełnym i trwałym. Trzeba je wyławiać, chwytać, pielęgnować i celebrować w ulotnych momentach. Oczywiście odczuwanie szczęścia zmienia się z wiekiem. Dla mnie obecnie jest prawie tożsame ze zdrowiem oraz wszystkim, co przyczynia się do utrzymywania dobrostanu psychicznego i fizycznego.

Ta wyczerpująca odpowiedź wydała mu się ciekawą. Rozglądał się wokół, ale obiecany znak nie ukazał się. Zrezygnowany młodzian porzucił cel wędrówki. Zamieszkał w ubogim szałasie. Spędził w nim kilka lat, ale myśl o celu nie opuszczała go ani na chwilę. W końcu znów wyruszył – jak powiedział – ostatni raz. 

_

U bram wioski spotkał poetę. Tak, to ten dojrzały człowiek o młodym sercu, wyjątkowy – uradował się. Jakże wcześniej mogłem na to nie wpaść, że chodzi o poetę! – mówił sam do siebie.
– Moje szczęście to dawanie. Jestem altruistą z egoizmu, ciągle uczę się brania – krótkim zdaniem zbył go poeta.
Niepocieszony młodzian czuł się oszukany. Może mędrzec zwiódł go na manowce? Utrudzony wędrówką usiadł pod karczmą, licząc choć na kroplę wina z jakiegoś niedopitego kielicha. Ku jego zdziwieniu otrzymał pełen dzban od młodej córki karczmarza. Wypił jednym chlustem i ochoczo spojrzał na dziewczynę. Spodobała mu się. Im bardziej był pijany mocnym trunkiem i uwodzicielskim spojrzeniem, tym bardziej obiecywał sobie, że dalej nie szuka.

Okazało się, że dziewczyna wcześniej gościła młodzieńca, ale ten – jako bogacz – nawet na nią nie spojrzał. Teraz miała okazję, by wykorzystać jego niechlubny upadek na swoją korzyść. Im więcej wina dolewała, tym bardziej pociągała go na swoją stronę. A że miał słabą głowę, szybko dokonała swego. 

Ten niespodziewany obrót sprawy zatrzymał młodziana na kilka lat. Razem z dziewczyną, później żoną pomagał w karczmie. Z czasem pojawiły się dzieci. Kiedy pewnego dnia młodzian spojrzał w lustro, był zdumiony, że nie pozostało w nim nic ze swojego dawnego oblicza. Dotarło do niego, że przestał być młodzianem…

_

Czar prysł. Wydawało mu się, że przegrał swoje życie. Zawiódł. Nie wykonał misji. Pod wpływem impulsu porzucił rodzinne gniazdo i znów wyruszył w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje filozoficzne pytanie. Przy najbliższej studni spotkał żebraka, a ten – widząc zainteresowanie – sam zaczął mówić. To miał być dobry omen.
– Szczęśliwa chwila, gdy pływam w jeziorze, czuję jego zapach i smak, a fale obmywają moje ciało.
I znów mędrzec się nie pojawił. Spędzając życie na ciągłej wędrówce, młodzian dożył wieku sędziwego…

Kiedy już myślał, że dokonuje żywota, zawołano do niego kapłana. Nie omieszkał zapytać i jego.
– Szczęście to życie bez bólu, zdrowie i bliski człowiek.
Kapłan odszedł i nic się nie wydarzyło. Wtedy przyszła refleksja:
– Dlaczego porzuciłem swój kraj? Dlaczego zostawiłem swoją rodzinę i dzieci? Dlaczego nie cieszyłem się słodkim winem i śpiewem? Mogłem umrzeć jako pan domu w otoczeniu ukochanych synów, pięknych córek i wiernej żony. To było moje szczęście, szczęście które porzuciłem w imię mrzonek…
Powiedziawszy te słowa, mężczyzna uczuł za plecami obecność pochylonej postaci. To stary mędrzec przyszedł namaścić go filozofem.
– Teraz? Dopiero teraz, kiedy umieram?
– Dopiero teraz zapytałeś właściwej osoby.
– Jak to?
– To Ty jesteś dojrzałym człowiekiem o młodym sercu, wyjątkowym. Bo szczęście zależy tylko od ciebie.
– Żeby znaleźć odpowiedź, czym jest szczęście, wystarczyło zapytać samego siebie?
–Tak. Na tym polega filozofia. 

_

Gonimy za szczęściem całe życie. Pytamy, błądzimy, szukamy gotowych recept na szczęście. A dla każdego to szczęście będzie oznaczać coś innego. Wystarczy po prostu zajrzeć w głąb siebie. Ale do tego trzeba dojrzeć…

Barbara Górnicka-Naszkiewicz
Podlaska Redakcja Seniora Białystok