fot. Dariusz Marek Gierej

_

Dedykuję żonie Barbarze 

„Złotą Nike” Tobie

„Złotą Nike” Tobie… za całokształt poświęcenia… dla mnie.
Miałaś więcej złota w sobie, niż ta statuetka w złocie wycenienia!

Cóż ja plotę, gdzież tam złota, toż to barwa złudna.
Większą w Tobie widzę cnotę, niż ma ta statuetka w złocie cudna.

Niźli moja encyklopedia poezji płodna:

Do ucha – Tobie szeptać słowa cudne…
Oczom – źrenic kłaść spojrzenie wierne…
Sercu – nieść podniety niezłudne…
Duszy – nie być krzywdzącym nawet biernie…

„Złotą Nike” wręczyć Tobie, to za mało,
Za Twe poświęcenie… dla mnie
Ja zaś chciałbym podarować Tobie moje docenianie!

Nie ma rzeczy takiej, która by mnie uwiodła,
Niźli, że Ciebie, rzekłbym, chcę jednakiej, jak w Rzeczypospolitej Godła!

Najpierw byłaś obiektem pożądania,
Kiedy Ciebie pierwszy raz obaczył!
Zalotnikiem byłem w czasie przywitania
I z pokłonem w uznaniu piękna Twojego, całkiem mowę stracił!

Tak to było ze mną, Tobie, co żem zdobył – przyniosłem w ozdobie…
Rzeczą godną moją sobie przyrzeczenie było Tobie
Niezłomny
m chcę być nawet i po życiu, w grobie!

By unieść ciężar w tym świecie, Pan Bóg nas oboje powołał.
Gdybym żył i stulecie, nadal Tobą bym się
fascynował…

Czy przyjmiesz „statuetkę”, Barbaro za całokształt
Poświęcenia się dla mnie, w ozdobie Tobie?

Do zapamiętania

Tyle pięknych rzeczy mi dałaś,
Tyle dla mnie prozy radości napisałaś –
Nie piórem, lecz sobą,
Nie mową, a swoją osobą…
Reszt
y ja dokonałem…

Przyroda i niewiasta

Żadnych obłoków na niebie,
Siedzę w cieniu dla siebie.
A Tobie wiersz układam,
Sam ze sobą rozmawiam:

Jak niezbędny do życia
Po duszy wiaterek powiewa.
Nic nie mam do ukrycia,
Moja natchniona dusza,
Ciebie za przyjaciela miewa…

Tyś dla mnie, jak przyroda jesteś –
Jak jesień w kolorowych barwach.
Lecz Cię cenić trzeba więcej,
Za to, że nie odchodzisz,
Jak odchodzi przyroda barwna.

Brzoza w oczach pożółkła,
Słońce za chwilę zajdzie.
Jak dobrze, że nasza ślubna spółka
Zawsze w nas ciepło znajdzie…

Wszystko, co przede mną odchodzi lub znika;
Samolot niebo przetnie i tylko smugę zostawi,
A i ona po czasie się rozmyje.
Pora roku, która z nami kolorami się bawi,
Z czasem kolory sczezną i je śnieg przykryje.

Za to przy Tobie ciepła nie zabraknie,
Kiedy wyrozumiałością jest nasz dom okryty.
Nawet zimą, gdy się ciepła łaknie
Nie zmrozi nas, nie zmrozi nas,
Bo nie przemijają nasze sobą zachwyty:

Ty mi rękę podasz. Ja ją pocałuję.
Ty mi powiesz: Z tobą i na mękę!
Ja Ci za to powiem: To szanuję…

Ty mi pościeli dopilnujesz.
Ja sam sobie powiem: żyć jest warto.
Ty mi siebie nie żałujesz.
Ja Ci za to powiem:
Choćby mnie do muru i przyparto,
Nie ma we mnie na życie żalu,

Skoro Ty nie poszłaś do ludzi na bale,
A znosisz ze mną naszą smutną dolę.
Więc ja jak przysiągłem przed
ołtarzem,
Tak i do dzisiaj Ciebie tylko wolę!

Wiersze Tobie będę pisał – o nas nieprzerwanie,
Całe życie, póki słów mi nie zabraknie,
Tobie jednej
tylko ten czas poświęcę –
Kiedy nic już mi nie trzeba więcej. 

Mieczysław „Mietko” Borys