foto: pixabay.com

_

Grom i wiatr

Wiatr oszalał, trzeszczą drzewa.
Gałąź mu za skrzypce służy.
To gra na nich, to znów śpiewa,
Aż drży echo w leśnej głuszy.

Błyskawice jak złe żmije,
Mkną ku ziemi zygzakami,
Rozpalają żywe ognie,
Zalewane nieba łzami.

Tylko gromy i pioruny,
Są głośniejsze od muzyki
Na nic są z gałęzi struny
I dmuchane wiatrem smyki.

***

Wspomnienia jak bumerang

Będę czuł przez całe życie,
Zapach dymu nad polami,
Który snuje się z ogniska
Z pieczonymi ziemniakami.

Widzę również, hen daleko,
Pracujących w polu ludzi
I gromadkę brudnych dzieci,
Którym nigdy się nie nudzi.

Obok nich pękate worki,
W zwartym szyku jak żołnierze.
Które wkrótce znikną z pola,
Jak z piekarni bułki świeże.

Wciąż pamiętam smak ziemniaków
I jak węgiel czarne dłonie.
Słyszę też matczyny głos,
Coś mówiący w moją stronę.

Gdy się słońce z lasem wita,
Pora gasić też ognisko.
Koniec pracy, pora wracać.
Dobrze że do domu blisko.

Te wspomnienia jak bumerang,
Zawsze do mnie powracają.
A wraz z nimi widzę bliskich,
Jak się do mnie uśmiechają.

***
Wróć zajączku

Gdzie podziałeś się zajączku,
Mój ty szary przyjacielu.
Na tej łączce obok drogi,
Zawsze było was tam wielu.

Idąc często tamtą drogą,
Już z daleka cię widziałem.
A na dowód znajomości,
Zawsze ręką ci machałem.

Byłeś czujny jak wartownik.
Strzygłeś wciąż słuchami swymi.
Nawet gdy skubałeś trawkę,
Wciąż czuwałeś nad innymi.

Teraz gdy to miejsce mijam,
Zawsze patrzę w tamtą stronę.
Będę cię pamiętał dotąd,
Aż w pamięci mojej spłoniesz.

A na koniec chcę zapytać.
Gdzie szaraczki się podziały?
Bo już od lat kilkunastu,
Coraz rzadziej tu kicały.

***
Do piekła czy do nieba

Całe życie na piechotę,
W końcu dotarł już do celu.
To nie to, że miał ochotę,
Jak myślało o tym wielu.

Taka przecież życia wola.
Nikt się przed nią nie obronił.
– Otwórz bramę Piotrze!- woła,
– Bo połamię jej podwoje!

Usłyszawszy Piotr te groźby,
Skrzydła drzwi otwiera zgrabnie.
– Niech już wchodzi ten pan możny,
– Zapraszamy go tu ładnie.

Więc ten wchodzi, zerka wkoło
I zaczyna kląć pod nosem.
– Miało przecież być wesoło,
– Podaj piwa Piotrze, proszę!

Piotr posłusznie kiwnął głową,
Że rozumie, że i owszem,
By po chwili wrzasnąć głośno,
– Niebo jest od piekła gorsze.

– Piwa u nas, nie uświadczysz.
– Piwa nikt tu nie podaje.
– Ziemia jest prawdziwym niebem!
– Ziemia jest prawdziwym rajem!

Wiesław Lickiewicz