Dziś prezentujemy układanki słowne prozą lub wierszem z następujących – wymyślonych na gorąco – na chybił trafił – słów: Łyżka (lub łyżeczka), zorza, samowar, jabłko, telewizor, znakomity, morze, ser, girlandy, cisza, cenzura, entuzjazm.

Maria Heller

C’ est la vie

Zorza polarna nad morzem
Girlandy tęczowych chmur nad horyzontem
Pejzaż znakomity do utrwalenia przez malarza
Wokół cisza, jakby morze utraciło swój entuzjazm
Albo cenzura zabroniła mu zagłuszać odbiór dzieła natury

A potem powrót i w słowiańskim hotelu ciąg dalszy 
Zachwytu nad urodą świata, z obrazem barw pod powiekami
Szum samowara, łyżeczka konfitury z róży, smak jabłka i francuskiego sera, 
I nagły powrót do rzeczywistości, z powodu wrzasku
Banalnej muzyki z telewizora, ryczącego w sąsiednim pokoju.

Jadwiga Zgliszewska

Popołudnie w stylu retro

Przedwieczorną ciszę dopełniała zorza,
w rogu saloniku bulgotał samowar
i pachniały plastry suszonego jabłka,
czepione kominka jak wonne girlandy.

Do herbaty niosą w czarkach konfiturę
z wiśni i moreli, by jeść… bez cenzury.
Każdy więc łyżeczką smakował powoli
znakomity zestaw dań na podwieczorek.

Potem towarzystwo cokolwiek zgłodniało;
spożyli pieczyste i ser z entuzjazmem
W dali sennie fale rozbijało morze…
Widziałam to we śnie, nie w telewizorze.

Teresa Rafałowska

Sen 

Obudziłam się nad ranem, bo przyśnił mi się cudowny sen. Chciałam ponownie zasnąć, żeby znowu przeżyć te znakomite chwile. Sen jednak nie powtórzył się. Pamiętam, że byłam nad morzem i podziwiałam na niebie piękne zjawisko optyczne, przypominające zorzę polarną. Przy plaży stała budka, gdzie można było kupić jabłka, różne gatunki sera i herbatę prosto z samowara. Nad głowami, wiatr rozwiewał kolorowe girlandy, których trzepot nie zakłócał panującej ciszy. Trochę dalej, na drewnianej skrzynce siedział młody chłopak, który zarabiał na wakacje grając na łyżkach. Obok niego, chwiejąc się na nogach stał mężczyzna. Śpiewał popularną piosenkę, ale zmieniał jej tekst i używał niecenzuralnych słów. Mimo tych niezbyt przyjemnych doznań słuchowych, wśród wczasowiczów panował błogi entuzjazm. Szkoda, że był to tylko sen, ale na długo utkwił mi w pamięci. Myślę, że sen ten pojawił się nocą, bo wcześniej oglądałam znakomity reportaż polskich podróżników z wyprawy do Norwegii. Ponieważ jeszcze było za wcześnie, żeby wstać, włączyłam telewizor i oglądałam znany polski serial. 

Wiesława Szwed

Bez cenzury

Urodziłeś się w nocnej ciszy
Zorzą twarz oświetlałeś
Morze witało cię z daleka
A ty mu i światu salutowałeś.

Kiedy nieco podrosłeś
Z entuzjazmem zjadałeś
Z talerzyka jabłko i ser biały
Łyżeczką o ząbki stukałeś.

Każde Twoje urodziny
To rodzinne spotkania
A desery znakomite, obfite
I zawsze były niejednolite.

Girlandy ochoczo wirowały
Ozdabiały twój pokój mały
Tak słodko w nim pachniało
Aż dech gościom zapierało.

Herbata z samowara
W porcelanowej filiżance
Z goździkami i cytrynami
Dopełniała smaku umami.

Gdy kończę ten wiersz
Ekran telewizora zamiera
Gdzie cenzura? Jej nie ma.
Twoje życie to Ty, nie bariera.

Anna Anchimowicz

Bioluminescencja

Ksawery Znakomity, właściciel ekskluzywnego hotelu na Wybrzeżu Kości Słoniowej stał na tarasie budynku i z błyskiem w oczach spoglądał w stronę przybrzeżnego mola. Wokół panowała cisza. Szmaragdowe morze dzisiaj było wyjątkowo spokojne. Nie będzie problemu z zacumowaniem jachtów, pomyślał i uśmiechnął się. Goście powinni być lada moment.

Dzisiejsza kolacja przygotowana w restauracji hotelu była owiana tajemnicą. Wiedzieli o niej tylko wtajemniczeni, zaproszeni goście. Okazała sala restauracyjna była przystrojona w girlandy z białych i różowych orchidei. Menu kolacji było wykwintne. Składało się z wyszukanych potraw. Jedną z nich była sałatka z mango i granatów, gdzie głównym dodatkiem było jabłko i ser kozi. Obok, w sali konferencyjnej na głównej ścianie wisiał 100 cal telewizor wyposażony w porty USB, które umożliwiały odtwarzanie filmów. Niespodzianką dla gości miał być rodzinny, stary mosiężny samowar i serwowana z niego oryginalna herbata rosyjska Ivan Czaj. Herbata będzie pita ze szklanek, tak jak to się robiło w jego rodzinnym domu. Obok szklanek leżały srebrne łyżeczki. Nie każdy z zaproszonych gości lubił pić herbatę zagryzaną kostką cukru.

Entuzjazm Ksawerego był uzasadniony. Starał się, żeby zaproszeni goście byli zadowoleni. Atrakcją spotkania miało być wspólne oglądanie filmu „Morska zorza – nietypowe zjawisko, czy złudzenie optyczne”.

Cenzura służb specjalnych Wybrzeża Kości Słoniowej nie pozwalała na transmisję tego filmu w telewizji. Większość mieszkańców Wybrzeża Kości Słoniowej wierzyła w nieczyste moce tego zjawiska. Dodatkowe informacje o rozświetlonych na niebiesko morskich falach i piaskach mogły wywołać niepotrzebne niesnaski w środowisku dżihadystów.

Ksawery żywił nadzieję, że zaprezentowany film spodoba się gościom i pomoże rozwiać wszystkie niedopowiedzenia związane ze zjawiskiem bioluminescencji.

Lija Półjanowska

Wymarzona wycieczka

Siedziała na werandzie swojego domu, pięknie udekorowanym girlandami wysuszonych
kwiatów i owoców, między innymi, czerwonymi jabłkami i śliwkami. Mieszała łyżeczką herbatę, zaparzoną w babcinym samowarze i posilała się znakomitym francuskim serem. Nagle, wieczorną letnią ciszę, przerwał sygnał telefonu. Dzwoniła koleżanka. Proponowała jej wspólny wyjazd na wycieczkę do Norwegii. Nareszcie obejrzy zorzę polarną na żywo – pomyślała. Dotychczas, prawie każde wakacje spędzała nad rodzimym morzem. Ten cud natury oglądała tylko na obrazkach w czasopismach lub w telewizorze. Wiadomość tę przyjęła z entuzjazmem. Nawet z tej radości chciała wypowiedzieć niecenzuralne słowo, ale jej dobre wychowanie nakazywało do nie wypowiadania brzydkich słów.

Eugeniusz Regliński

Nawiedzony entuzjasta niewieściego serca

Pewnego dnia, a było to mijającego tygodnia, udałem się do szczególnego miejsca. Jego specyfiką jest wyjątkowy charakter ciszy, która cię otacza. Zaczynasz kontemplować, w pewnym momencie ogarnia cię entuzjazm. Gdy to miejsce się zapełniło tłumem i usłyszałem słowa pieśni „Kiedy ranne wstają zorze, Tobie ziemia, Tobie morze” wpadł mi do głowy pewien pomysł.
Jestem przekonany, że do tej opowieści na pewno nie będzie miała zastrzeżeń cenzura. Po powrocie do domu, wykorzystując dawny zakup, uruchomiłem samowar. Zagryzając soczyste jabłko i zastanawiając się nad porannym menu, rozpocząłem realizację wspomnianego pomysłu. Kiedy rzuciłem okiem na kwiatowe girlandy, pozostałość po obchodach pewnego święta, miałem już ułatwione zadanie. Wyłączyłem telewizor, który nic nowego nie wnosił, a jedynie mnie rozpraszał. Kiedy już mieszałem łyżeczką napój z samowara – koniecznie musi być z cukrem – oraz delikatnie pogryzałem kanapkę z serem, byłem gotowy do czynu.
Otóż lada moment mamy w kalendarzu wyjątkową datę – Międzynarodowy Dzień Kobiet! Jeżeli którykolwiek mężczyzna twierdzi, że nie kocha kobiet, to albo kłamie, albo jest ortodoksyjnym kochającym inaczej. Wiadomo, że kobieta jest przysłowiowym ósmym cudem świata. Jej kochające serce może uleczyć, a uśmiech rozbroić. Co prawda niektórzy twierdzą, że mężczyzna i tak jest ważniejszy, bo jako pierwszy został stworzony. No, ale Bóg musiał przecież zacząć od zera. Taki żart.

Wiadomo, że kochać przez duże K można tylko tę jedną, jedyną. Tę, która jest dla mężczyzny kimś w rodzaju opoki. Pozwolę sobie wykorzystać cytat Mahometa, który stwierdził, że: „Cały świat i wszystko na nim jest piękne, ale najpiękniejsza jest kochająca kobieta”. Zrobiłem głęboki oddech i rozluźniłem się. Wiem, że mam szczęście kochać tę jedną, jedyną, wspaniałą i być przez nią kochanym. Skoro zacząłem swoją opowieść w pewnym, szczególnym miejscu, to i zakończę wyjątkowym cytatem autorstwa Napoleona Bonaparte: „Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta”.

Bożena Bednarek

Życzenie

Entuzjazm nie polubi ciszy
Pragnie rozbłysnąć jak girlandy
Śmiech i śpiew nawet chce usłyszeć
W kontraście do wewnętrznej mantry.

Łyżeczką zorzy noc rozjaśnić
Czaj posmakować z samowara
Magiczną moc zaczerpnąć z baśni
Być sobą zawsze się postarać.

Nie brać mądrości z telewizora
Cenzurą objąć informacje
Na książkę lub rozmowę pora
Chrupiąc por, jabłka lub pistacje.

Zobaczyć morze w dziurach sera
Mieć humor zawsze znakomity
Jaśniejsze myśli też dobierać
I dowód na to mieć niezbity.

Stenia Romanowicz

Spotkanie przy samowarze

Pandemia rozluźniła nasze kontakty towarzyskie. Po tym trudnym czasie, propozycja powrotu grona znajomych do cyklicznych spotkań, przyjęta została z entuzjazmem.

Jest zimowy, mroźny wieczór. W pokoju rozchodzi się ciepło. Błyszczy zawieszona przy wejściu girlanda. W samowarze kipi woda na rozgrzewającą herbatę. W kompotierkach konfitury przybrane kandyzowanym rajskim jabłkiem ze srebrną łyżeczką. Wino białe. Do niego ser, a właściwie różne żółte sery. Zielony sos ma kolor morza. Ciszę zakłócają trzaskające w kominku bierwiona, na których swoją pracę tańcząc wykonuje ogień. Na spotkaniu, tradycyjnie opowiadamy co się ciekawego, zabawnego wydarzyło. 

Janusz, przebywający od kilku lat w Islandii, opowiadał jak marzł obserwując zjawisko zorzy polarnej. Obserwacji, której poświęcał co roku wieczór. Warto było w ciemności nocy oglądać spektakl falujących, barwnych fal świetlnych. Niesamowite, ekscytujące zjawisko. Obraz w telewizorze nie oddaje wrażenia i odczuć tego w czym uczestniczy się na żywo. Podróżniczka Asia, nasz cenzor w wielu sprawach, wydała pochlebną ocenę naszemu spotkaniu. Stwierdziła, że bawiła się znakomicie. Na kolejne wybieramy się do niej. Obiecała, że nas zachwyci.

Wojciech Więckowski

Jabłko

Do miękkiego, półwytrawnego wina podała znakomity, pleśniowy ser. Potem wyłączyła telewizor i w wieczornej ciszy, spoza girlandy znaczących uśmiechów, przeplatanej błyskami zalotnych spojrzeń, ujrzał jabłko. To nie było takie zwykłe, ocenzurowane jabłuszko. To było jabłko Ewy naładowane erotycznym entuzjazmem obiecującym morze rozkoszy. Poczuł się jak nabuzowany samowar, który zaraz eksploduje. A ona, filiżanka po filiżance, częstowała czarownym naparem.

Gdy poranna zorza ubarwiła niebo, zły los wmieszał do naparu łyżkę dziegciu – o ósmej nasiadówka u prezesa.

Halina Wiszowata

Codzienność

Samowar jęczy i pomrukuje. Zaraz napiję się znakomitej herbatki.
Pokroiłam ser pleśniowy i wydrążyłam łyżeczką miąższ ugotowanego jabłka.
Ułożyłam na talerzyku i postawiłam na stoliku. Pewnie lepsze by było jabłko zapiekane z serem pleśniowym. Ale nie dzisiaj. To musi mi wystarczyć.

Aromat świeżo zaparzonej herbatki przyjemnie łaskotał moje nozdrza.
Wyjęłam porcelanową filiżankę i nalałam sobie. Stopy oparłam na stołeczku, zarzuciłam pled na kolana i delektowałam się ciszą i spokojem, popijając gorącą herbatkę. Wzrok mój padł na kominek przystrojony świątecznymi girlandami.
– Ojej- jęknęłam.
Znowu ich nie uprzątnęłam, a przecież okres świąteczny już dawno się skończył. Trudno, nie teraz. Poddałam się błogiemu nieróbstwu. Siedząc tak w wygodnej pozycji bez ruchu, ogarnęła mnie senność a przyjemne ciepełko zawładnęło moim ciałem.

Zasnęłam nie wiem kiedy. Obudziłam się przerażona, że spałam za długo, a czeka na mnie tyle pracy. Przecież muszę dokonać korekty artykułu, żeby cenzura redakcji, puściła go z jutrzejszym numerem. Włączyłam telewizor, żeby sprawdzić godzinę i ujrzałam niesamowity widok. Zorzę polarną nad naszym polskim morzem. Na niebie gra świateł i kolorów. Byłam urzeczona.

Rozbudziłam się na dobre i z entuzjazmem zabrałam się do pracy nad artykułem. Niestety, girlandy muszą jeszcze poczekać.

Elżbieta Urban

Bez telewizora

Anna z entuzjazmem myślała o wakacjach nad morzem. Domowa cenzura wykluczyła przeludnione, gwarne, nadbałtyckie ośrodki. To miały być wymarzone wakacje bez telewizora.

Wyruszyli o świcie. Niebo powoli jaśniało. Słońce, jak dojrzałe czerwone jabłko wynurzało się zza lasu. Tylko resztki porannej zorzy rozpraszały się nad horyzontem, gdy dotarli na miejsce. Domek był, jak z bajki. Girlandy kwiatów przy ganku i kwietne dywany wokół domu. Po dniu pełnym wrażeń i zachwytu nowym miejscem, usnęli szybko. Mocno przytuleni, spali na ,,łyżeczkę”. Poranną ciszę przerwał ptasi koncert. Jak pięknie budzić się w tej bajce.

Na śniadanie naleśniki z kozim serem, pachnące pomidory z przydomowej grządki, czosnek niedźwiedzi, podagrycznik, gwiazdnica, bluszczyk kurdybanek, to radość dla oczu i dla podniebienia. Aromatyczna herbata ze starego samowara, w pięknych miśnieńskich filiżankach. Znakomity, wymarzony wypoczynek. Brak telewizora w siedlisku, jest atutem. Nie tęsknią za lawiną informacji. 

Trwają poza czasem. Szczęśliwi.

Michał Różycki

Autocenzura

Obecnie istnieje w różnych segmentach naszego życia społecznego, gospodarczego i instytucjonalnego tzw. autocenzura. Nie jest to pamiętna cenzura z czasów komuny, gdzie na ulicy Mysiej w Warszawie decydowano czy samowar w spektaklu teatralnym nie jest przypadkiem aluzją do bratniego narodu. 

Jest to przejaw szukania poprawności w pisaniu, mówieniu i innych formach przekazu w prezentowaniu swoich poglądów. Tyle tylko ,że ta poprawność przeinacza i fałszuje rzeczywistość. Znakomity przykład stanowią różne debaty i wypowiedzi ekspertów, socjologów a także profesorów, szczególnie z zakresu historii i socjologii. Entuzjazm z jakim wyolbrzymiają mało znaczące wydarzenia do rangi przełomowych momentów jest godny podziwu. To łyżka dziegciu do naszej debaty publicznej. Lepiej wyłączyć telewizor, spakować walizkę i pojechać nad morze, oczywiście poza sezonem gdzie cisza jest rzeczą normalną. Cóż może być bardziej kojącego dla zszarganych nerwów niż wieczór na tarasie w nadmorskiej miejscowości. Stół zastawiony skromnie ale godnie. Dobre wino z sieciówki, do tego ser, jeden gatunek bo drożyzna, i na deser jabłko pieczone posypane cynamonem i cukrem pudrem. O tej porze roku można dostrzec na widnokręgu jak nieśmiało przebłyskuje zorza polarna, nad głową świecą girlandy gwiazd. Warto zachłystnąć się tym pięknem przed powrotem do mętnej rzeczywistości.

Janina Żarnowska

Seans filmowy

Piotr jak urzeczony wpatrywał się w ekran telewizora, oglądając film o carskiej Rosji. Zachwycały go przepiękne, suto zdobione wnętrza letniego pałacu cara. Z wielką uwagą oglądał komnaty i ich wystój.
W rogu salonu stał znakomity, mosiężny samowar, a nad nim para unosiła się ku górze. Służba krzątała się, przygotowując naczynia oraz czyszcząc srebrne łyżeczki do herbaty i konfitur. Girlandy kryształowego żyrandola pobrzękiwały, poruszane powiewem powietrza z otwartych drzwi. Za oknem różowa poranna zorza i unosząca się mgła malowały baśniowy pejzaż. W oddali szumiało morze. Cisza, jeszcze kilka chwil wcześniej dzwoniąca w uszach, znikła na dobre, gdy do komnaty z entuzjazmem wbiegła Natasza. Dziewczyna radośnie zaklaskała w dłonie, gdy dostrzegła srebrną zastawę i jej wymyślne zdobienia. Na stole czekał holenderski ser na ażurowej tacy, a czerwone jabłko spadło z piętrowej patery, pełnej dojrzałych owoców.
W obliczu szarej i smutnej komuny te obrazy zachwycały. Piotr zastanawiał się, jak cenzura pozwoliła na emisję tego filmu.

Maria Beręsewicz

Z drugiej strony telewizora

Alicja rozejrzała się wokół i cichutko na palcach weszła do zakazanego pokoju. Stanęła przed olbrzymim ekranem telewizora z napisem „Kliknij”. Dotknęła go i nagle ekran otworzył się zapraszając ją do środka. Weszła do dużego pomieszczenia przybranego girlandami. Na półkach stały różnej wielkości matrioszki, blaszane i drewniane malowane naczynia, zabawki. Resztę sali zajmowały okrągłe stoliki z fotelami.
Pośrodku pokoju, na stole stał duży samowar z którego unosiła się para. Obok były filiżanki, cukiernica, deska serów, ciasteczka, konfitury, jabłka. Zdjęła czajniczek z zaparzoną herbatą i wlała ją do filiżanki. Łyżeczką dołożyła konfiturę z róży. Jej zapach rozszedł się po całym pokoju. Usiadła wygodnie w fotelu i nagle usłyszała głos:
– Znajdujesz się w rosyjskiej herbaciarni i pijesz tradycyjną rosyjską herbatę z konfiturą. Życzę smacznego. Będzie Ci towarzyszył piękny walc Szostakowicza. Zamknij oczy, a zobaczysz słynną scenę balu z filmu „Wojna i pokój”. Wyobraź sobie, że jesteś Nataszą. Masz na sobie piękną białą suknię i wirując patrzysz w oczy Bołkońskiemu.
Alicja z entuzjazmem dostosowała się do polecenia, ponieważ był to jej ulubiony film. Zapadła głęboko w fotel.
Po wypiciu herbaty mogła przejść do następnego dużego salonu. Wewnątrz zobaczyła wygodne kanapy, fotele i bibliotekę z pięknie wydaną literaturą rosyjską. Puszkin, Tołstoj, Dostojewski, Gogol, Czechow, Bułhakow, Nabokov – odczytywała z grzbietów książek.
Odrębna szafa zawiera płyty z nagraną muzyką. Tu też odnalazła znakomite nazwiska: Czajkowski, Rachmaninow, Borodin, Strawiński, Rimski-Korsakow, Rostropowicz, Skriabin, Szostakowicz, Musorgski. Obok były płyty z nagraniami oper i baletów.
Alicja podeszła do dużych przestronnych okien. Wychodziły na morze. W oddali widać było mieniącą się zorzę. Spostrzegła pięknie podświetlony Pałac Zimowy. A więc była w Petersburgu. Spełniło się jej marzenie, zawsze chciała tu przyjechać. Wróciła i siadła w fotelu. Znowu odezwał się tajemniczy głos:
– W tym pokoju widzisz rosyjskie dziedzictwo kulturowe. Pewnie jesteś zaskoczona bogactwem rosyjskiej kultury, którą teraz tak bojkotujecie.
Alicja zerwała się z fotela.
-To nie tak, to nie prawda. Zawsze lubiłam rosyjską literaturę, muzykę, filmy, a szczególnie balet. I dodała: – powiedz mi jak to jest możliwe, żeby naród z tak bogatą kulturą mógł akceptować wojnę z Ukrainą i popierać swego przywódcę w tych okrutnych poczynaniach? Dajecie w ten sposób przyzwolenie na unicestwienie Ukraińców. A przecież każdy naród ma prawo do posiadania własnego państwa i własnej tożsamości.
Zapadła cisza.
Na odpowiedź nie musiała długo czekać. Głos arogancko oznajmił:
– Udaj się teraz w stronę drzwi wyjściowych. Twoja wizyta dobiegła końca, a twoja wypowiedź zostanie objęta cenzurą.
Zaczęła krzyczeć:
– Nie, nie, nie zgadzam się
Drzwi zamknęły się z trzaskiem.
Jej serce łomotało jak szalone, podeszło do gardła i nagle się obudziła. Opadła zlana potem na poduszkę.

Jolanta Maria Dzienis

Dziewczyna ze snów

Kim jesteś dziwna dziewczyno ze snów spowitych w zorze
Girlandami złotych błyskawic spływających w morze?

Przysiadłaś samotnie przy oknie, otulona w ciszę
Z telewizora pieśń zmysły leciutko kołysze

Samowar węglami rozgrzany ciepło posapuje
Aromat prażonych jabłek po domu się snuje

Z talerza kuszą podniebienie znakomite sery
Łyżeczka w cukiernicy błyszczy srebrem szczerym

Na stole teczka porzucona oprawiona w skórę
Z listami posiekanymi ostro przez cenzurę

Nie mogę ich odczytać choć bardzo się trudzę
Zanim wzrok skupię na treści od razu się budzę

I tylko entuzjazm odkrywcy zgadnąć mi pomoże
Kim jesteś dziwna dziewczyno ze snów spowitych w zorze

fot. pixabay.com – pasek z tęczą 
fot. samowara – Stenia Romanowicz

Podlaska Redakcja Seniora Białystok