23 lutego obchodzimy w kraju Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją.
Depresja jest chorobą trudną. Bywa ciężka i może sprowadzać poważne konsekwencje. W ostatnim czasie zbiera szczególnie okrutne żniwo. Może warto posłuchać tych, którzy zmagają się z chorobą, aby rozjaśnić spojrzenie na tę przykrą dolegliwość o wielu symptomach.
* * *

Skąd się wzięłaś
Depresjo?
jaki wiatr cię przywiał?
wprawdzie zawiadamiano
o twoim nadejściu
ostatnio wszystkie media trąbiły
że jesteś coraz częstsza

ale dlaczego właśnie mnie dopadłaś?
dobrze ci w mojej duszy?
masz tu wygodny domek
od wielu lat
i nikogo nie dopuszczasz
tylko ja
dzielę z tobą wszystko

tak ścieramy się bez końca
a nie umiemy wziąć rozwodu
kiedy świeci słońce
– chowasz się w norce
a wtedy ja rządzę
w swoim świecie
mogę wszystko
i jeszcze więcej…

nagle
przychodzą chmury
wtedy ty – ponurak
bierzesz mnie we władanie
a ja… się poddaję

nie mam sił z tobą walczyć
zresztą po co?
jesteśmy
jak dzień z nocą
jak dwie strony medalu
kija dwa końce
rzeki dwa brzegi
słota i słońce

po tylu latach goszczenia ciebie
– intruza
nigdy nie proszonego
wreszcie się z tobą zrosłam
i nauczyłam się łagodzić
konflikty (te najbardziej ostre) –
psychoterapia
farmakoterapia
autoterapia…

powymieniałam żarówki
na takie o dużej mocy
lubię markować po nocach
a potem
w łóżku leniuchować
z piórem w ręku
aby zagłuszać poranne lęki

nauczyłam się życia
w tej przedziwnej symbiozie

… skoro inaczej nie można?

tylko bądź rozsądna – proszę
nie kapryś
nie grymaś
przetrwamy

bez szpitali
kaftanów
bez połykania
fiolek z pastylkami
na wieczne spanie
bez obłędu

przetrzymamy!
jak już w życiu niejedno…

wiosenne przesilenie?

zaczynam nie radzić ze sobą
dopada przeciążenie zimowe
równe z przesileniem wiosennym
irytacja z lada powodu
frustracje i puste łzy
pretensje do Pana Boga
jak i do Bogu ducha winnych
– co robić aby nie zwariować?

zaszyć się w najdalszym kącie?
czy przeciwnie – wyjść do ludzi?
ale jak skoro… nie chodzę?
łatwo się innych poucza
sobie nie umiejąc znaleźć klucza
nawet do prostych problemów
zwyczajnych
codziennych
których czasem… nie ma!

i jak tu żyć dalej
kiedy wszystko niemalże razi
jakbym wcale skóry nie miała
i na pastwę wystawiona cała
dzień po dniu
godzina po godzinie…
Boże! czy to kiedyś minie?

jak odnaleźć?

podstępnie i cicho
jak złe licho
się zakradły
i jak podły robak
duszę toczą

marazm
poczucie bezsensu
bez celu
wypalenie
niechęć
nieokreślony brak
pustka
aż dudni w uszach

jak odnaleźć chęć życia?
jak?…

zdalny list do przyjaciela

może się zdziwisz przyjacielu
że u mnie zdąża ku gorszemu
choć nie ma czym się chwalić może
ale w bawełnę też nie chowam

i nie owijam nie okręcam
na motek złudy swych intencji
lecz nie zamiatam pod kobierzec
wywlekam je na światło dzienne

u mnie co w sercu – na papierze
i czynię to w najlepszej wierze
nie umiem skrywać swoich stanów
wolę głąb duszy swej pokazać

nawet gdy bez powodu cierpi
umiem się przyznać do depresji
i do inercji – trudna rada
gdy nawet ze mną nie pogadasz…

Białe i czarne

To nieprawda że ja śmiać się nie umiem
to nieprawda że radości nie doświadczam
ja uniesień wielkich tyle w sercu czuję
że ekstaza aż o smutek mój zahacza…

lecz nic na to nie mogę poradzić
że ta biel jest zawsze z tyłu o pół kroku
bo to czerń zwykle w tańcu prowadzi
w tańcu który tutaj życiem zwę po prostu

co ja zrobię że na szachownicy
mego życia tylko czarne wygrywają
i nie dają się przekupić nigdy niczym –
czarna strona w gwiazdach już mi przypisana!

chciałabym by wszyscy zrozumieli
że ja wcale się nie żalę ani skarżę
kiedy piszę o tym braku bieli
oraz chwil gdy epatuję tylko czarnym

bo szarości czernie i szarugi
są mi bliskie oraz takie naturalne
a błyskotki wzorki i barw smugi
najzwyczajniej w świecie nie są dla mnie

Inercja

w takim rozdarciu
nie da się długo żyć
gdy jedną nogą w przód
a drugą w tył…
i boli każdy strzępek duszy
a każde tchnienie – krztusi

huśtawka decyzji
wahadło motywów
bumerang pragnień
i niechceń…

… a nadal tkwię
w jednym miejscu!

szukając zgody z samą sobą

jak podać rękę
sobie samej
gdy mam wrażenie
że ugrzęzłam?
zajrzeć do wnętrza
jak najgłębiej
by dotrzeć tam
gdzie już nie sięga
nie tylko wzrok
ale i umysł?
gdy duszy mroki
prężą struny
ciemniejszej strony
człowieczeństwa?

sama czasami
nie rozumiem
a już na pewno
nie do końca
gdy „a” wyrzekłam
i „b” potem
to była prosta
konsekwencja
a ja tu gdybam…

mleko już dawno
się wylało
przez co i dzbanek
jest w kawałkach
skorup – wiadomo
nie pozbieram
a w analizy
się zabawiam
zagłębiam w warstwy
uzasadnień

szukam tej nici
co mnie łączy
ze samą sobą
lecz wciąż z poczuciem
że stoję… obok!

pora pod dachem
swego sumienia
palić w kominku
szukając skruchy
i przebaczenia…

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok