Listopad (akrostych)
Listopad w okno stuka miarowo
Imbirem pachną usta jesieni
Samotność sączy ciszę grobową
Tonie głęboko w smutku kieszeni
Oparłszy dłonie na chwili wrzącej
Parzę spojrzenie w kubku herbaty
A ty mi w oczach stoisz najdroższy
Dnieje tęsknota płynąc w zaświaty
ot takie skojarzenie
w listopadowej kałuży
leży
topielec
z zerwanym sznureczkiem
ot taki
listek
nieduży
w niebieskiej brzydkiej maseczce