Moja mama, odkąd pamiętam, nigdy nie miała czasu. Duże gospodarstwo, świnie, krowy,  owce i drób wszelkiej maści.  Była wziętą krawcową, co w latach sześćdziesiątych  było chlubą, ale i pracy było co niemiara. Tym bardziej, że miała kilka uczennic i nas trzy córki. Wszystko robiła w biegu. W biegu też gotowała. Ale jak już to robiła, to smakowało wyśmienicie.

Nigdy nie zapomnę smaku babki śmietankowej pieczonej w piecu chlebowym, czy zwykłego sosu ze skwarkami z boczku i szynki. Mięso obtaczało się w mące, smażyło  na złoty kolor  z cebulką, dolewało wodę i powstawał sos, który podawano z ziemniakami i kiszoną kapustą. Nikt nie liczył kalorii!

Nie mogę pominąć pieczonej szynki cielęcej. Najpierw  nacierano ją solą z przyprawami, szpikowano soloną słoninką obkładano swojskim masłem i pieczono w całości w chlebowym piecu, podlewając wytworzonym sokiem. Była tak soczysta i mięciutka, że rozpływała się w ustach.

Ale prawdziwym przebojem była duszona baranina z duchówki, piekarnika wstawionego w piec kaflowy. Mięso baranie pochodziło z owiec wrzosówek i smakowało najlepiej jesienią. Pamiętam cebrzyki z solonym mięsem, pachnące przyprawami i czosnkiem.  Mięso moczyło się, osuszało, obsmażało na smalcu, wkładało do brytfanki, zalewało małą ilością wody, dodawało warzywa korzeniowe, czosnek, cebulę i przyprawy. Dusiło się pod przykryciem do miękkości. Zapach i smak był nie do opisania.

Są potrawy, które przejęłam po mamie, a ona nauczyła się tego od swojej mamy. To kutia i drożdżowe pierogi, nadziewane grzybami, smażone jak pączki w głębokim tłuszczu. Dania te przygotowuję raz do roku, na wigilię.

Kutia to tradycyjna potrawa wigilijna wschodu.. Gotuje  się pęczak na sypko, dodaje sparzony mak utarty w moździerzu oraz miód i bakalie.

Pierogi drożdżowe z grzybami są również obowiązkowym daniem  wigilijnym. Ciasto drożdżowe  przygotowuję według starego przepisu. Namoczone, suszone grzyby gotuję do miękkości. Po ostudzeniu przekręcam przez maszynkę. Kiedyś krojono je w drobniutką kostkę. Duszę na oleju z dodatkiem cebuli  i przypraw. Takim farszem nadziewam krążki ciasta i pozostawiam do wyrośnięcia. Smażę w głębokim tłuszczu, podaję z barszczykiem buraczano-grzybowym.

Przy wigilijnym stole wracają wspomnienie z dzieciństwa i poczucie, że duch mamy jest obecny wśród nas.

Grażyna Zofia Kulik
Szudziałowo

Zredagowała: Jolanta Falkowska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok