Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, 4 lutego 2022 r. na ul. Elektrycznej 8, zamiast kolejnego kolegium redakcyjnego Seniora Podlaskiego, odbyło się spotkanie autorskie z Wojciechem Koronkiewiczem – białostockim dziennikarzem, pisarzem i gawędziarzem. Autorem wydanych ostatnio książek „Z Matką Boską na rowerze. Podróż do cudownych obrazów, ikon i świętych źródeł Podlasia” oraz „Podlasie zdrowo zakręcone. Podróż po krainie niezwykłych ludzi i zapomnianych smaków”.

 

grupa kobiet stoi na tle białych drzwi, w środku autor Wojciech Koronkiewicz

O książkach tych słyszałam. Interesują mnie informacje związane z Podlasiem, szczególnie te, dotyczące kuchni podlaskiej. Nie miałam jednak do tej pory okazji, by bliżej zapoznać się z tymi pozycjami. Okazja nadarzyła się. I to jeszcze, jaka! Spotkanie z autorem w gronie zaprzyjaźnionych osób. 

Miałam przyjemność uczestniczenia w kilku spotkaniach autorskich, jednak żadne z nich nie wywarło na mnie takiego wrażenia, jak spotkanie z Wojciechem Koronkiewiczem. Spotkanie autorskie to przeważnie rozmowa. Owszem, była rozmowa o jego dwóch najnowszych książkach, ale forma tego spotkania wywarła na mnie duże wrażenie. 

Autor spotkania – Wojciech Koronkiewicz, człowiek bardzo otwarty, sympatyczny i taktowny, a przy tym skromny, wspaniały gawędziarz nie siedział na wydzielonym miejscu. Zasiadł przy stole wspólnie ze wszystkimi uczestnikami spotkania. Pogłębiło to bardzo relacje między nim a nami, uczestnikami wydarzenia. Było okazją do zintegrowania się, wspólnego wypicia kawy, a potem zrobienia grupowego zdjęcia i dedykacji z autografem. Atmosfera spotkania też była niezwykła. Dziennikarze obywatelscy, a zarazem uczestnicy spotkania z wielkim zainteresowaniem chłonęli każde słowo głównego gościa spotkania. Autor nie tylko przedstawił motywy napisania książek. Czytane, przypadkowo wybrane fragmenty utworów wprowadziły nas, w zdawałoby się już nieistniejący świat magii mistycznego Podlasia. Niczym nie zmącony, kierujący się swoim prawami świat sielski i anielski.

Wspomnienia Wojciecha związane z powstaniem książek i czytane przez niego urywki spowodowały, że cofnęłam się pamięcią do lat dzieciństwa. Do czasów, kiedy z zapartym tchem czytałam „Klechty domowe” Hanny Kostyrko. Niestety, nie doświadczyłam możliwości poznania skarbnicy wiedzy jaką jest mądrość ludowa przekazywana z pokolenia na pokolenie przez babcie. Większość baśni, podań i legend znam tylko z książek. Okazało się, że nie tylko ja wróciłam pamięcią do lat dziecięcych. Każda z osób biorących udział w spotkaniu zna lub słyszała o miejscach na Podlasiu owianych tajemniczością, odwiedzanych tylko przez duchy. Doświadczyła spotkania z szeptuchą, lub słyszała o niej. Zna uzdrawiającą moc wody ze świętych źródełek podlaskich. Znamy też fakty lub słyszeliśmy o nich, dotyczące cudownej mocy świętych obrazów Matki Boskiej z podlaskich kościołów i cerkwi.

dwie książki w niebieskiej i czerwonej okładce leżą na stole

 Spotkanie to uświadomiło mi, że chociaż, na co dzień nie mówimy głośno na te tematy, to jednak tkwią one w naszej podświadomości, są dla nas ważne. Właściwie, to każdy z nas zna to „coś”, co przynosi mu szczęście lub pecha.

Opowieści Wojciecha i wspólna rozmowa uczestników spotkania wywołały we mnie również wspomnienia związane z wakacjami spędzanymi na wsi. Poczułam smak i zapach chleba pieczonego w chlebowym piecu, niezapomniany posmak parowanych ziemniaków posypanych grubo mieloną solą, smak pysznej kaszy gryczanej okraszonej, jak to wtedy mówiłam, wstrętnym, niejadalnym olejem lnianym. Okazało się, że większość uczestników spotkania zna ludzi i degustowało potrawy opisane w „Podlasie zdrowo zakręcone. Podróż po krainie niezwykłych ludzi i zapomnianych smaków”. Jednogłośnie stwierdzili, że najlepsze pierogi nad Wigrami są z jagodami. Ja nie miałam okazji do ich spróbowania. Jadłam za to wspomniane w książce bułeczki drożdżowe z jagodami, tzw. jagodzianki Polikarpa Augustyniaka z Augustowa. Potwierdzam, są pyszne, lepszych nie jadłam. 

Słuchając humorystycznych opowiadań Wojciecha zwróciłam szczególną uwagę na bohaterów opowieści o tykocińskim ogrodzie z rzeźbami. Koniecznie muszę pojechać do Tykocina i zobaczyć Koziołka Matołka ubranego w czerwone spodenki.

Ze spotkania wracałam w bardzo dobrym nastroju. Miałam przyjemność poznania wyjątkowego człowieka, jakim jest Wojciech Koronkiewicz i okazję do dyskusji na tematy poruszane w jego książkach. Tematy, jak się okazało, ważne dla uczestników spotkania.

Dodatkowym elementem utwierdzającym mnie w wyjątkowości tego spotkania autorskiego było zainteresowanie Wojciecha Koronkiewicza twórczością mojego kolegi redakcyjnego – Eugeniusza Wojno. Rymy Gienka zaciekawiły autora. Jeden z jego utworów zamieścił na swoim profilu na Facebooku.

zdjęcia z archiwum Podlaskiej Redakcji Seniora

Anna Anchimowicz
Redakcja Senior Podlaski Białystok