Jak już wszyscy wiemy, tautogram to utwór, czasem wierszowany, w którym każdy wers lub każdy wyraz zaczyna się od tej samej litery. Oto rezultaty zabawy literackiej z literą „S”. 

Anna Anchimowicz

Sukces Sabiny

Sędziwa seniorka Sabina strapienie swoje skrywała skrzętnie. Smętek Sabiny, to skrywane schorzenie stóp. Szkopuł seniorki stanowiła słabość do szykownych szpilek. Skądinąd styl salonowy do tego siwowłosą seniorkę skłaniał.
Szesnastego stycznia Sabina skończy setkę. Starosta siedlecki w sekrecie szykował szereg siurpryz. Solenizantka słyszała o skrywanym sekrecie starosty. Sprawiało to Sabinie satysfakcję. Stanowiło też smutek. Szacowna seniorka stale stroiła się szykownie. W sosnowych szafach miała setki sukien strojnych i szpilek, aczkolwiek skrzętnie  i subtelnie schowanych. Strategicznie stawiała je na szczycie szaf. Stopa szpotawa stanowiła sedno sprawy. Silna Sabina nie smuciła się. Była stateczną, ale super sprytną sikorką. Srebrne szpilki skryła w szafie, a stopy spłaszczyła w srebrzyste saboty i schowała pod stylowym, srebrnym sarafanem. Skandalu salonowego nie było. Seniorka sprostała skomplikowanej sytuacji. Sukces salonowy solenizantki był spektakularny.

Bożena Bednarek

Serce

Sama stwierdziła: „serce stygnie”
Spiesznie spisała słone skrawki
Strumyczek szczęścia stale słabnie
Skrwawiony strup strząsa z strzykawki

Serce, serduszko, smutny sługa
Stęskniona stęka sofistycznie
Struchlałe słowa z siebie struga
Sarkazm się sączy spontanicznie

Spłoszone serce schnie i sądzi
Serdeczność się schłodzona stara
Sabotaż sekująco słodzi
Serce, serduszko „sajonara”

Maria Beręsewicz

Straszny strych

Szymon Stanisławski skradał się po skrzypiących schodach na stary strych. W styczniu spotęgowało się szuranie, stukanie, stękanie. Sunął skrycie. Stopa za stopą, stopa za stopą. Spokojnie. Stanął na szczycie schodów. Stuknął szczapą w stopień. Sprężył słuch.
Słyszy – ni stąd, ni stamtąd – szelest, szmer, stukanie: stuk, stuk, szuranie: szur, szur. Szczęknęło, skrzypnęło, skoczyła sprężyna skobla. W szklistej smudze, w szkarłatnej sukni stanęło straszydło, strzyga. Struchlał. Szok. Serce mu stanęło. Sorry, sorry – szeptał skołowany. Stracił statyczność i spadł ze schodów.
Salome z satysfakcją skreśliła ze swego spisu Szymona S.

Krystyna Cylwik

Stary sad

Stanisław skręcił swoim samochodem w stronę sadu. Szary sweter, stalowe spodnie i szron na skroniach sprawiały surowość sylwetki. Stary sad to spadek po sąsiedzie sadowniku, stryju Szymonie. Samotny sadownik szanował Stanisława, stąd ten spadek. Siedemdziesięciolatek skupił się na swoich stosunkach z siostrami spadkodawcy – Serafiną i Sławką. Spędzał sporo w sadzie, siedząc na starych,  skrzypiących skrzynkach. Słońce, słychać skowronka, spokój. Spekulował, jak skorzystać ze spadku, sprzedając sad. W sobotę siadł do swojego suva i szybko skręcił w stronę szerokiej szosy. Spieszył się do swojej sympatii Sylwii. Szalał za sześćdziesięciolatką jak sztubak. Szanował skromną, sympatyczną seniorkę. Szczęściarz! Sylwia w szydełkowej szarej sukience i szyfonowym srebrzystym szalu na smukłej szyi, stała w salonie. Nie spóźnił się. Skłonił się i sprezentował szczęśliwej seniorce stokrotki. Siadł do stołu. Na stole spostrzegł szarlotkę i smakowity sernik. Szklany słój z sokiem i szklanki. Swoimi spekulacjami w sprawie sprzedaży sadu sprawił Sylwii smutek. Spoważniała i stanowczo sprzeciwiła się. Siedząc przy stole i spoglądając na Sylwię, Stanisław sięgnął po szarlotkę. Słuchał sześćdziesięciolatki. Skoro Sylwia sprzeciwiła się, nie sprzeda starego sadu.

Jolanta Maria Dzienis

Styczniowe senne swawole

Słowa spłynęły styczniową słotą
Słowik symfonię spłycił szpetotą
Skowronek spłoszył szczygła sprzed szyby
Sójka spojrzenia słała strachliwe

Sowa strzyżyka sążniście sklęła
Sikorka szpilą sokoła spięła
Sosnówka senna skubnęła sosnę
Siewka skulona sarknęła sprośnie

Synogarlica sławy spragniona
Solfeżowała stylem szalonym
Sobotnie słońce słotę stłumiło
Sny sielankowe szybko spłoszyło

Maria Heller

Słuchajmy serca

Spieszymy się, spieszymy
Siebie nie słyszymy
Sercu nie służymy

Sukcesu szukamy
Szaleństwu schlebiamy
Sobie szkodzimy

Schodzimy spiesznie 
Po schodach schematu
Sensu nie spotykamy

Szybko siły spożytkujemy
Spokój stracimy
Sumienia nie stłamsimy

Słabi, sponiewierani  i skonani
Spełnienia słuszniejszego szukamy
Senne skojarzenia spełniamy

Skowronka szpiegujemy
Szumu szuwarów słuchamy
Słodkich słów smaku spróbujemy
Spragnionemu sercu szczęście serwujemy.

Eugeniusz Regliński

***

Samotna sobota. Smutne słoneczko szybko się spala. Szarość się snuje. Sugestywnie szumią sosenki. Szukam sposobu startu słodkiego serduszka. Splecionego serduszka. Silę się sromotnie. Samoistnie spajam słowa szalone, serdeczne, szczęśliwe. Smutny sługa serca szukający sensu szczęścia.

Stenia Romanowicz

Smaki i smaczki szczęścia

Serdeczne spojrzenie spływające słodyczą na struny serca.
Światełko skrzące się w szarzyźnie smutku.
Słowo ślące spokój do skołatanego serca.
Serenada spod strun stuletniego Stradivariusa.
Spacer z sympatią w Sorrento.
Śpiew słowika i szemranie strumyka.
Światło szabasowych świec.
Spełnienie.

Skorupiak stonoga

Stonoga szukając schronienia przed sierpniowym skwarem spadła w skalną szczelinę. W sam środek spływającego ze skał strumienia. Spowita strachem szamocze się, szamocze.
Sukces. Siada pod skruszonym strzępem skały. Szczęśliwa w swoim siedlisku, środowisku.
Śni o soczystym soku. Schowana przed słońcem sunie szarą, śliską ścieżką. Szuka strawy w spróchniałych szczątkach.

Michał Różycki

***

Sobie sam siedzę
stodoła stała się stołem
serce sucho stuka
stuk stuk stuk
słabość sięga sufitu
samotność, sam sobie siedzę

Wiesława Szwed

Seniorki

Siedem samotnych
Swawolnych seniorek
Siedziało na sianie
W sadzie o szarości.
 Stukrotnie stukały
Stołkiem o studnię
Studnia sączyła
Strumyk stuletni.
Seniorki w spódnicach
Seniorki w stringach
Spoglądając na słońce
Stękały na sękach.
Skubały sałatę
Sączyły szampana
Skakały na sękach
Słuchając Szopena.
Stuletnie sosny szumiały
Sikorki spoglądały
Swoje skrzydełka
Smalcem smarowały.
Strumyk spiętrzony
Szeptał słodziutko
Słońce spalone
Samo spoglądało.
A seniorki…
Słuchały, szeptały
Szaleństw i szczęścia szukały.

Jadwiga Zgliszewska

Smutek i szczęście seniorów

Senior się samotny starał
srebrnowłosej swej seniorce
szarmancko szacunek składać,
skruszyć serce jej sieroce.

Szlakiem szwaczki Serafiny
szparko stolarz szedł, Sobiesław.
Sam szlachetka spod Skawiny –
szlakiem – sprawdzić stan… spichlerza.

Strzępił strzechy, szukał sensu,
w samotności sidłach szperał,
a szturmował w samo sedno
… szpadlem, szuflą i siekierą!

Spowodował szturm na stajnię
stare siodła skroś szorował.

Siwe szumowiny, sadzę
skrobał. Sprawdzał stan tych siodeł.

Szczęściem, szybko spotkał szewca;
społem szukać i sposobem
– sojusz spolegliwy sięgnąć
szczerze, słusznie, na spokojnie.

Tym sposobem spór spowolnił
swoją siłę, szybko stajał.
Schwycił sprytnie szyderstw sporo,
spowodował stratę szaleństw.

Sza! Samotność skroś szeptana
skojarzyła Serafinę
ze stolarzem Sobiesławem.
Szewczyk… sam swawoli siłą.

Janina Żarnowska

Srebrne szczyty

Śnieg skrzypiał, szron skrzył się.
Szukałam szczęścia.
Schowana sowa słuchała szeptów swych sowiątek.
Szop śpieszył na śniadanie szeleszcząc stópkami.
Sarna skubała szpilki sosny.
Sikorka szczypała smakowitą słoninkę.
Skunks śmierdział i szydził ze szczurka..
Szarak skakał przez sasanki.
Smok Szu skradał się.
Świat szykował się spokojnie do siedmiu śnieżnych spotkań.
Szadź skrząca i świecąca jak szmaragdy.
Spokój i szczęście.

Podlaska Redakcja Seniora