Marek Dobrowolski
RODZINA

stare zdjęcie z albumu
–
matka była taka młoda
dosiadł się ojciec
i jakby coś opowiada
w dłoni trzyma
rąbek spódnicy
a na kolanach siostrę
–
na twarzach płoną wypieki
–
tylko dlaczego
mnie
tam nie ma
–
Józefa Drozdowska
Młyn w Małych Raczkach nad Rospudą*
Irence Baturowej

Na fotografii taka dotkliwa cisza
myśli w kolorze sepii błądzą
po starym młynie jak w zaświatach
oczeret ostygł już z zieleni –
śnieg jedynie gdzieniegdzie zdobi brzegi rzeki
A ona płynie jakby nie płynęła
—
Wysoko w okienku brak jednego skrzydła
kowalska „gozdawa” ręcznie wyklepana
dzwoni cichutko gdy potykasz się o nią
ale cisza w kolorze sepii nie drga wcale.
I rzeka płynie jakby nie płynęła
–
Młyn przegląda się niemo w wodzie
z wysokich brzegów w szeroki jar rzeki
„zbiegają bielejące serpentyny dróg polnych”** ̶
jedną z nich przyszłyśmy tutaj przed chwilą
–
Ramiona wierzbom podobne zarzucamy
na niebo zszarzałe od przebytego czasu
odbijające w wodzie tęsknotę w kolorze sepii
A rzeka nisko płynie jakby nie płynęła
–
I stary młyn zaskrzypiał nagle
zafurkotała na wietrze otwarta okiennica
i rzeka w sepii ożyła kładka załkała w tej ciszy
A wtedy my stanęłyśmy niemo jakby nas tutaj nigdy nie było
–
* „Do cykorii podróżnika”, Warszawa 2011.
** Józef Kuran o dolinie rzeki Rospudy. „Kajakiem po jeziorach augustowskich i suwalskich. Przewodnik”. Warszawa 1976, s. 172
Fotografia z Łomży

Sztubacka nadzieja
i miłość
i tęsknota
tułają się gdzieś tam
w zakolach Narwi –
dostępne jedynie
mojej wyobraźni
–
Na drewnianym moście
kołysząc się w rytm
cichy rzeki
żarzą się spojrzenia –
ufnie kierowane ku światu
–
Jeszcze gdzieś w parkach
przed Konwą i Glogerem
na Sadowej od biskupich ogrodów
tułają się porzucone marzenia –
nie chcąc wracać do mnie
–
Czasem jednak budząc się nocą
widzę je ubrane w tamtą twarz
uciekają przed biciem dzwonów
od sióstr Benedyktynek ze Stokowej Góry –
przerażone ich prawdą
–
Jak zaszczute zwierzęta
bolesną pamięcią
podążają do mnie
by ukryć się w bezpiecznym
azylu – wierszu
–
Lecz nie są niczym innym
jak tylko wyobraźnią
i szary mundurek na fotografii
płowieje –
skazany na długie
bez końca wagary
–
Sztubacka miłość już bez nadziei
lecz nadal pełna tęsknoty
potyka się w podcieniach na Żeglickiego
okulawiona przez czas umawia się nadal
w księgarence na rogu Sadowej
–
Na nic jej wiersz – azyl
i tak nie przystanie
na to by być uwięzioną
w wyobraźni i pożółkłej fotografii
–
Augustów, październik 1988
–
Jolanta Maria Dzienis
Wspomnienia

Usuwam drobiny wspomnień z czeluści aparatu
Brzęczenie pszczół, szum drzew, zapach kwiatów
Mój selfie przekorny uśmiech, twój chwiejny cień na fali
Odbicie chmury liżącej jezioro gdzieś w oddali
–
Granatowy smak jagód, gorzkie kropki muchomora
Znikają bez żalu, gdy na porządki przyszła pora
Wykręcam pamięć ze smutków, w nostalgię je zamienię
Odpływasz w dal niczym milowe na drodze kamienie
–
Czarodziej

Po bezdrożach przechadza się czarodziej
Butki ma wygodne i uśmiech na twarzy
Machnięciem różdżki pogodę zmienia co dzień
Tak, jak to sobie bieżący rok wymarzy
–
Latem skwar bezwietrzny, słońce roześmiane
Jesienią chłodne ranki i deszcze rzęsiste
Zimą mróz ze śniegiem, w zadymkę odziane
Wiosną baranki białe na niebie przejrzystym
–
Lecz to jeszcze nie wszystko, co mag nasz potrafi
Pięknu dni mijających uciec nie pozwala
Zaklina je na wieki w barwnych fotografiach
Potem nimi ze światem podzielić się stara
–
Dostaję codziennie listy kolorowe
Pełne magii przez szklaną soczewkę schwytanej
Okraszam je szybko rozmarzonym słowem
I posyłam dalej tak odczarowane…
–
Katarzyna Grabowska
FOTOGRAFIA

Nie uwierzycie
ale wielokrotnie
zatrzymałam czas
a z nim owady
przyłapane na kwiatach ostu
wariacje słońca
odchodzącego na inną półkulę
życie płomienia
i umieranie świecy
–
słowa na ustach
i usta bez słów
PSTRYK

Rysowanie światłem
nic prostszego
wystarczy fotograficzne okienko
upatrzony obiekt
i pstryk
–
motyl jak żywy
wypozowany portret
lub uwieczniony kwiat
chwila
która nie ma początku i końcu
trwa
cieszy
smuci
bawi
nie umiera
–
pomimo śmierci
–
Janina Jakoniuk
Fotografia

W pokoju mojej mamy
wisi na ścianie fotografia
czarno-biała
zrobiona w dużym formacie
–
spod ronda kapelusza
spogląda młoda dziewczyna
z trochę sztucznym uśmiechem
–
oczy ma poważne i zamyślone
–
wtedy świat stał przed nią otworem
miała tyle możliwości
tyle różnych dróg do wybrania
–
wybrała tę najbliższą
–
obraz: Janina Jakoniuk
–
Regina Kantarska-Koper
***

na fotografii
zobaczyłam stadko słoneczników
ciekawie wyglądających zza płotu
zdziwionych
dokąd tak śpieszą ci ludzie
–
przecież do szczęścia wystarczy tylko
odwracać twarz ku słońcu
–
wiedział o tym mroczny Vincent
gdy poddał się czarowi słońca Prowansji
–
uparcie szukał żółtych odcieni
palety samego Boga
Stara kobieta patrzy w lustro

Nie myślała, że to tak będzie wyglądać.
Że skóra pomarszczy się jak dojrzały owoc
męczennicy passiflory. Ciało zgarbi się i stanie
jednym wielkim bolącym zębem. Oczy przygasną
jak dopalające się ognisko, uszy wpadną do studni
o grubej cembrowinie i będą łowić głuche dudnienie
zamiast czystych dźwięków, zapomnianych melodii.
Gładka dziewczyna ze starej fotografii nie poznaje
odbicia kobiety w lustrze. Całym jestestwem
bezgłośnie krzyczy: To nie ja jestem! Nie ja…
–
Urszula Krajewska-Szeligowska
Świat w sepii

W starych zdjęciach drzemie
świat w sepii zamknięty,
w albumie niemodnym
przeszłość mu się śni,
pamięta cierpienie
i szczęścia momenty,
ponury czas wojny,
zna radość i łzy.
–
Stare zdjęcia tęsknie
czekają w albumie,
chcą złożyć wizytę,
lecz nie mają szans,
choć twarze tu piękne,
choć każda z nich umie
wzruszenie ukryte
gdzieś obudzić w nas.
–
Fotografie stare
niech nas uczą, cieszą,
niechaj nas zadziwią
magią dawnych lat,
niechaj sepii czarem
czas miniony wskrzeszą,
wspomnienia ożywią,
przeszły zbudzą świat.
Kiedy oglądam stare i nowe fotografie

Kiedy oglądam
stare fotografie
w głowie się pląta
ta natrętna myśl,
że teraz ludzie
już tak nie potrafią
w codziennym trudzie
losu splatać nić.
–
Widzę tu małych
dzieci aż pięcioro,
skromnie ubranych,
na tle starych chat
gąski pasają,
pracy przy tym sporo,
widać, że mają
cztery czy pięć lat.
–
Tam pośród skwaru
przy żniwach pracują,
parobków paru
macha kosą, a
dwie wyrobnice
za nimi wędrują,
zmęczone lica,
pora żniwna trwa.
Na innym zdjęciu
mały, chudy chłopiec,
przy swym zajęciu
na fujarce gra,
krówkę ma obok
oraz kilka owiec,
więcej nikogo
oprócz swego psa.
–
Patrzę na nowe
zdjęcia, porównuję,
są kolorowe
jak dzisiejszy świat:
dziecko na plaży
zameczek buduje,
mama się smaży,
w morzu pływa brat.
–
Dorosłych zdjęcia?
rozrywka, grill, moda,
auta, przyjęcia,
urlop, podróż, czyż
tak nie jest? Przyznaj,
na zwykły dzień szkoda
klisz, na szarzyznę,
zresztą … nie ma klisz!
–
Joanna Pisarska
Album
Fotografie, zapisane w tobie, ocaleją.
Irena Słomińska, Królik

Nie odbieraj mi, Boże, pamięci,
w której wciąż żyją niewykonane kiedyś
zdjęcia.
–
Wewnętrzny album. Kiedy go przeglądam,
zjawiają się nieistniejące już pejzaże,
ożywają zmarli,
do domu wracają dzieci.
–
Zapełnia się prędko,
coraz prędzej.
–
Pozwól mi donieść go do końca
drogi. Tam włożę go w Twoje dłonie –
mój niezakopany talent,
mnożący się wciąż
każdą nową fotograficzną odbitką
w spojrzeniach tych, których kocham.
–
W Tobie
ocaleją.
–
Irena Słomińska
Królik

Biały królik. Biegnę za nim jak Alicja.
Pochwycił przecież to, co bywa szczęściem.
Barwny sen. Wyobrażenie. Nić fantazji,
która otwiera świat. Baśnie snów są takie
rzeczywiste. Dlatego im wierzysz,
że doprowadzą ciebie do ciebie.
Migotanie jaźni. Światełko,
błysk aparatu fotograficznego rozjaśnia
obraz. Horyzont. Nieznany ląd,
który odkryłaś we śnie.
Fotografie, zapisane w tobie, ocaleją.
A może ta jedna, zapamiętana z rodzinnego
albumu.
Przecież doprowadziła w twoje
antypody.
–
Biały królik. Biegnę za nim jak Alicja.
Z Atlantydy

Wciąż jeszcze płynę na łódeczce sensu.
Ocalałam z burzy (także burzy mózgów),
gdy kataklizm natury stał się alegorią
zgruchotania mego wewnętrznego świata.
Łódeczka – skorupka, która ochroniła mózg,
płynie w nieświadome, nieprzewidywalne,
wciąż możliwe novum,
intelektualną przygodę, w ocean,
na którym przycupnęła wysepka spokoju.
Moja Itaka.
Po drodze ominęłam mitologiczne potwory,
mitologiczne bóstwa, także te powstające
współcześnie, codziennie –
ludzkie, nieludzkie kreacje.
Wiatr wciąż dmie w moje żagle,
więc płynę z nadzieją,
że to, co ludzkie we mnie, ocaleje.
Moja zachowana świeża, choć w kolorze sepii
fotografia świata.
Wyniesiona jeszcze z Atlantydy.
–
Jadwiga Zgliszewska
Wspomnienia pisane
w kilka dni po śmierci Mamy

Przeglądam stare fotografie
zrobione przed laty
Twoje i Taty
– uśmiechnięci oboje
i tacy weseli…
–
stare albumy kryją tak wiele!
–
postanowiliśmy
zdjęć nie dzielić
lecz pozostawić w rodzinnym domu
jak pomnik
aby każde z nas
miało dostęp do nich…
–
są ważne
bardzo ważne
jak najcenniejsze klejnoty!
–
niech oświetlają przyszłość
jasnym przykładem
pełnym niejednej cnoty
których każde z Was posiadało
niemało
–
daj Boże każdemu
takie dziedzictwo!
–
i znów lirycznie
i sentymentalnie wyszło…
–
Kadłubówka, 07.06.2012
***

Nie powiedziała ani słowa
tylko wyjęła z paczki
chusteczkę jednorazową
która się rozpostarła
jak biały latawiec
co wylądował przy jej oczach
ale już nie odleciał z powrotem
przesiąknięty słoną wilgocią
–
odwróciła się na pięcie
gniotąc nerwowo w dłoni
tę złudną zasłonę –
nikły parawan swojego wstydu
–
postanowiła pozostać mimo wszystko
lecz obsesyjne spoglądanie w jedną stronę
sfotografowało w okamgnieniu
Jego i Tamtą…
–
na tym szybkim ujęciu
jak z polaroidu
był obraz najlepszej jakości –
… jak oni na siebie patrzą!
–
wyjęła chustek całą paczkę
już przestały udawać latawce
bo zamieniły się w koła ratunkowe
na jej morzu rozpaczy
–
Węgrów, 27.11.1997
–
foto: pixabay.com – pasek z kolorowych zdjęć, oddzielających wiersze poszczególnych poetów