Przedstawiamy kolejny utwór poetycki Mieczysława Borysa, współpracownika naszej redakcji. Wiersz nosi tytuł „Świergoczące”.

https://pixabay.com/pl/flamingi-r%C3%B3j-ptaki-natura-1619415/
foto: pixabay.com


Podjazd w połowie pokrył się cieniem

Po dniu wiosenno – słonecznym.
Stał się  dla ciała chwilowym wytchnieniem,
Dla duszy zjawiskiem odwiecznym.

Balustrady bluszczem owinięte
Zachwycają nieustannym rozkwitem.
Pędami rosną w oczach, jak z nieba wzięte,
Są i będą faktem poecie, nie mitem…

On, jak bluszcz płoży się, rozrasta,
Świergoczące podziwia chmury,
Urzekają go, jak luba niewiasta
Uchwycona na łonie natury,
W wiosennego wiatru powiewie…

Przy nim kalina wzrostem wystrzeliła,
Głóg smukłością się wybił, porywom uległy,
Jak dreszczem przeniknięta jego miła,
Głóg i kalina na wietrze chwiejnymi się stały…

Świergoczące nad siwą głową strudzoną,
W nieustannych trelach odwiecznie odmienne,
Dla jego duszy są, jak miłość do poezji, zasłoną,
Której nie oddałby za inne wartości wymienne!

Kreślą w przestworzach ósemki i ogromne koła,
W pionie,  jak czarne pioruny gwałtownie spadają,
Wznoszą się niestrudzenie ku górze od nowa
I tak z lotem i świergotem nigdy nie przestają…

Po tysiąckroć okrążają ludzkie siedziby kamienne,
Nigdy, przenigdy nie będąc pędem tym strudzone…
Unosząc swój lot pod stropem błękitu, bezimienne,
Świergoczące są dla poety, do gwiazd mostem  zwodzonym…

 

Mieczysław Borys z otuliny Puszczy Knyszyńskiej