Proponujemy zapoznanie się z naszą nową układanką ze słów wymyślonych na poczekaniu przez Podlaską Redakcję Seniora. Każde z nas wybierało dowolne słowo tak powstał następujący zestaw : album, zasłona, prababcia, trumna, zydel, codzienność, errata, pospolitość, eteryczny, Barbakan, szabla, laufer, guzik.

Bożena Bednarek

***

Za zasłoną codzienności
eterycznej ciszy pragnę
nie chcę już pospolitości
niech już lepiej zagra Wagner

Szabla, trumna, jak errata
nie pasują do całości
bolą jakby laufra strata
lub na zydlu ślad miłości

Jak Barbakan życie moje
i w albumie łut wspomnienia
mej prababci dawne znoje
dzięki niej się ciągle zmieniam

Guzik pięknie wyrzeźbiony
przywołuje ślad prababci
kiedyś w sukni był noszony…
Pora siadać do kolacji

Anna Anchimowicz

***

Pospolitość życia jak zasłona
otula codzienność eteryczną mgłą.
Tworzy album wspomnień – to osłona
erraty naszych błędów tajemnicą
owianych niczym stara ikona             
kryjąca duchowe przesłanie suknią
metalową, jak gdyby obrona
bram Starej Warszawy czerwoną cegłą
murów barbakanu utajniona.
Mezalians prababci wciąż był enigmą
podobnie jak szabla zakrzywiona
i stary guzik skorodowany rdzą,
spowite laufrem jak otulona
na zimę eustoma okryta słomą,
ukryte w szafie jak skrywana
w sztambuchu tajemnica z wielką
dozą prawdopodobności pisana.
Tylko trumna dębowa heblowaną
i wytrzymałą deską wykonana
oraz stojący obok stary zydel
nie kryją żadnych mrocznych tajemnic życia.

Maria Heller

Nostalgia

Z czułością otwieram stary rodzinny album, trochę zakurzony
Patrzę na eteryczną prababcię leżącą na szezlongu
Z półuśmiechem na twarzy, na tle secesyjnej zasłony

Podziwiam przystojnego pradziadka, na zdjęciu z szablą
Siedzącego na zydlu pod krakowskim barbakanem
W mundurze brakuje guzika, ale to tylko dodaje mu urody

Zdjęcia pozbawione pospolitości, proza życia zamknięta w trumnie codzienności 
W erracie na pergaminie piękny rysunek laufra szachowego,
Który jest symbolem ich wyjątkowości. 

Jadwiga Zgliszewska

Sentymenty i argumenty

Staroświecka pospolitość
wciąż się plącze przy prababci.
Przepływają dni leniwie,
a jej myśl – o tych… ostatnich.

Kiedyś z szablą stanie tutaj
ta, co z kosą w porzekadłach.
Siądzie, bodaj na laufer,
wszak i ona w… prześcieradle!

Zanim jednak myśli grzeszne

chce kierować już ku trumnie,
uda się zawrócić w przeszłość,
reszką woli od nich umknąć.

Cicho siada w starym zydlu,
wsiąka w prozę codzienności.
Za zasłoną eteryczną
wspomnień, dawnych lat młodości.

Album, co okładki w płótnie
ma, na guzik zapinane,
bierze w dłonie. Budzą smutek
zdjęcia w sepii tam zebrane.

Oni tutaj młodzi, piękni,
a w tle pyszni się Barbakan.
Co umknęło jej pamięci,
życie pisze już erratę.

Wojciech Więckowski

***

Ma przyszła praprababcia, postać eteryczna
lecz życiowo zaradna, chociaż nie prześliczna,
w zapiętym na guziki w żupaniku nowym
przebywała zamknięta w areszcie zamkowym
i przewracając kartki wiotkimi palcami
przeglądała paryski album z kreacjami.
Była w ciężkiej frustracji, wzbudzającej litość,
bowiem się w jej codzienność wkradła pospolitość,
gdyż jej narzeczonego, po przewrocie stanu,
uwięziono w ponurych murach Barbakanu,
a ona, zrozpaczona, wprost umiera z żalu,
bo w niedzielę nie będzie zwycięskiego balu.
Chcąc wpuścić nieco słonka, uchyliła drżącą

ręką ciężką zasłonę u okna wiszącą
i zerwała się z zydla, bo z warsztatu cieśli
laufer, z katem przy szabli, prostą trumnę nieśli.

Zasię w genealogii, z tych zawiłych zdarzeń
wysnuła się errata do panieńskich marzeń.
W ich efekcie praprawnuk uniknął kłopotu:
prapradziadkiem – formalnie – nie jest wódz przewrotu.

Basia Sicińska

Zdjęcia

Oglądałam zdjęcia w albumie. Wspominam eteryczny świat prababci i jej codzienność.
Prababcia robiła na szydełku piękne serwetki. Jej koronkowa zasłona i laufer, a nawet guzik przy sukience otoczony misternym splotem nici czynił, że pospolitość życia była barwniejsza. Patrzę na zdjęcia i na jednym z nich jest prababcia na zydlu w wiosennym ogrodzie, na innym pod barbakanem w czasie wycieczki do Krakowa.

Na ostatnim zdjęciu jest trumna. Życie prababci jak szablą przeciął los. Nie pamiętam kiedy odeszła. Zmieniam dzień kiedy jej zabrakło, errata daty choć trudno w to uwierzyć uświadamia mi jak odległy to czas.

Zamykam album, ale czuję, że wspomnienia o prababci jak niteczki w jej koronkach łączą mnie z tamtym światem.

Lija Półjanowska

Sentymentalne wspomnienie

Magda od wielu lat pracowała jako przewodnik turystyczny. Jej codziennością było oprowadzanie turystów, przede wszystkim, po obiektach muzealnych i zamkach. Młodzież szkolna chętnie zwiedzała Barbakan. W nim najchętniej oglądała dawną broń wojskową, szable,  rapiery i lśniące guziki przy starych mundurach. Praca ją niekiedy męczyła. Zabiegana jak laufer na szachownicy z przyjemnością  wracała do domu na odpoczynek. Zasłaniała ciemne zasłony w oknach. Siadała w fotelu racząc się eterycznym zapachem herbaty. Wyciągała z szafki albumy i oglądała rodzinne zdjęcia. Na jednym z nich odnalazła prababcię. Siedziała  na drewnianym zydelku. Na innym leżała  w trumnie. Pospolitość tego obrazu wzruszyła ją do bólu. Tutaj nie potrzebna jest żadna errata, pomyślała. Czas goni nas z zawrotną szybkością.

Janina Żarnowska

Ech życie

Codzienność i pospolitość to obecnie mijający czas prababci. Guzik już pamięta. Dziury w pamięci jak w barbakanie krakowskim po wojnie. Zasłona czasu odgrodziła ją od rzeczywistości. Nie ma w życiu miejsca na erratę, choć miała je długie, piękne i ciekawe.
Album z fotografiami przypomina to. Ze zdjęcia spogląda eteryczna, drobniutka kobieta o nietuzinkowej urodzie, obok pradziadek w mundurze ułana z szablą u boku. Piękna para.
Teraz oczami wyobraźni patrząc na stół w jadalni widzi trumnę na zydlu przykrytą laufrem z włoskiej koronki i po cichu szepcze sama do siebie. Ech starość, ech życie.

Wiesława Szwed

Istnienie

Siedzę sama w kościele. Obok na katafalku stoi trumna zamknięta. Eteryczny zapach kadzidełek i to miejsce wyzwala nie tylko moją duchowość, ale też wspomnienia. Moje myśli jak wzory laufra są ze mną i we mnie. Przekładam je jak kartki w albumie. Na niektóre spada zasłona, inne zatrzymują się na chwilę. Widzę prababcię jak objęci z pradziadkiem pozują na tle barbakanu oświetlonego słońcem. Na innym koło kominka na zydlu siedzi wujek przyszywając grawerowany guzik do żołnierskiego płaszcza. Wzrok przykuwa szabla z szylkretową rękojeścią, która wisi na ścianie obok zdjęć moich przodków. Uśmiechają się do mnie, więc i ja się uśmiecham. Z albumu myśli wypada errata, gdzie wyraz „szala” poprawia się na „szabla”. Myśli ulotne, pojawiają się i znikają. Zamykam album wspomnień – codzienność i pospolitość życia wraca. Tęsknię za przodkami. To dzięki nim istnieję.

Elżbietą Urban

Tajemnica

Anna uchyliła zasłonę wspomnień, otworzyła rodzinny album i zobaczyła zdjęcie eterycznej prababci dziergającej eliptyczny laufer. Prababcia Stefania była piękną kobietą.
Nosiła zwiewne suknie, każdy guzik był obszyty jedwabiem, każdy detal podkreślał jej wyjątkowość. Obca była jej pospolitość. W dzieciństwie Anna lubiła siadać na zydlu przy prababci, która snuła niecodzienne opowieści o przodkach.
Kiedyś wskazując portret pradziadka w galowym mundurze z szablą u boku, wspomniała jakim laufrem i obieżyświatem był w młodości. Nikt nie przypuszczał, że tak daleko zajdzie w służbie wojskowej. Opowiadała o codzienności i o świętowaniu, a Anna słuchała zauroczona.
Po krótkim namyśle Stefania sięgnęła po starą książkę o legendach krakowskiego barbakanu. Jej wzrok zatrzymała luźna kartka z erratą. Na odwrocie tej kartki znalazła tajemnicze zapiski, ułożone w kształt dziwnej trumny, był to szyfr do….rodowej tajemnicy.

Teresa Rafałowska

Wspomnienia 

Kiedy byłam dzieckiem, oglądałam czarno-białe zdjęcia, które były posegregowane i poukładane w albumach. Dzisiaj coraz rzadziej; fotki zrobione najczęściej komórką, trafiają do fotografa, żeby je wywołał. Pospolitość umieszczania zdjęć w chmurze, kartach pamięci czy w wersji zapasowej naszego komputera to codzienność.
Pamiętam zdjęcie mojej prababci stojącej przy zasłonie okiennej. Mieszkała w dość dużym domu z okrągłym jak Barbakan gankiem. Na innym zdjęciu, na zydlu, obok stolika nakrytego białym laufrem, siedział młody mężczyzna. Ubrany był w wojskową marynarkę z błyszczącymi guzikami. Minę miał smutną, być może przeżywał jakąś traumę. Mimo, że zdjęcie było robione w okresie międzywojennym i nie było dość wyraźne, zapamiętałam jego eteryczną, subtelną twarz.
Mój tata zamieścił na końcu tego albumu karteczkę z opisem zdjęć. Pisał też krótkie wspomnienia ze swoich dziecięcych lat, które według mnie nie były erratą, tylko przekazem jego myśli i odczuć. 

Bożena Krzesak-Mucha

Trudny dzień

Marta obudziła się w dziwnym nastroju. Od rana kołatała w jej głowie fraza z „Wesela” „a tu pospolitość skrzeczy”. Ostatnio nic nie układało się po jej myśli. By nie wpaść w całkowitą depresję, postanowiła przejrzeć album ze zdjęciami prababci Wiktorii. To była kobieta wyjątkowa w ich rodzinie. Szczególnie podobała się jej jedna fotografia. Prababcia siedzi na drewnianym zydlu, w białej bluzce z szylkretowym guzikiem, obok mały stolik, przykryty laufrem w ludowe wzory, w tle na ścianie wisi ozdobna szabla, w oknie czerwona zasłona. Eteryczny wygląd starszej pani zawsze ją wzruszał. Intrygowało ją jeszcze jedno zdjęcie – prababcia w objęciach przystojnego bruneta pod barbakanem w Krakowie. Nikt nic nie wiedział o tajemniczym mężczyźnie.
Kiedy odkładała album, z półki spadł tomik poezji Grochowiaka. Wypadła z niego żółta kartka. To była errata. Marta przeczytała: str. 10, jest: urna, powinno być: trumna. No, nie – jeszcze tego brakowało. Choć tak naprawdę turpizm poety podobał się jej. Muszę wziąć się w garść – pomyślała. Trzeba akceptować codzienność. Bo ważne jest tu i teraz. Reszta to mrzonki.

Maria Beręsewicz

Pamiątkowy album

Anna odsłoniła ciężką zasłonę i popatrzyła przez okno na Barbakan spowity poranną mgłą. Czekał ją kolejny pracowity dzień. Usiadła na zydlu, wzięła do ręki album oprawiony w płótno haftowane w czerwone maki, z przenizanym przez dwa otwory zielonym sznurem, zakończonym frędzlami. To własnoręczne dzieło prababci Bronisławy. Widać, że codzienność i pospolitość nie były w jej stylu.
Zaczęła oglądać starannie wklejone zdjęcia z dokładnymi opisami i datami. Natrafiła na zdjęcie z pogrzebu pradziadka Adolfa. Otwarta trumna stała na ławie przykrytej żałobnym laufrem. W wezgłowiu stał krzyż i paliły się dwie gromnice. Na ścianie wisiał kobierzec, a na nim ryngraf z Matką Boską Ostrobramską i szabla pradziadka. Służył w 13 Pułku Ułanów Wileńskich. Wokół trumny stały liczne wieńce z szarfami. Obok stała pogrążona w żałobie rodzina. Czarną woalkę przy kapeluszu prababci spinał duży ozdobny guzik.
Eteryczny zapach zdjęć przeniósł Annę w inną epokę. Czy żyło się wtedy lżej, łatwiej, spokojniej? Na pewno nie. Polska przecież niedawno odzyskała niepodległość.
Pod zdjęciem był wklejony, wycięty z prasy nekrolog, a obok jego errata informująca, że Adolf Perkowski zostanie pochowany 20 lipca 1923 r. na Cmentarzu na Rossie.
Anna musiała się teraz zmierzyć z tymi pamiątkami i wspomnieniami likwidując mieszkanie prababci, a następnie babci. Ile pokoleń przewinęło się przez te progi.

Krystyna Cylwik

Rozmyślania prababci

Od kiedy urodziła się Malwinka, prababcia Zofia zaprzestała spacerów w stronę Zakładu Pogrzebowego, gdzie na wystawie królowała bogato zdobiona trumna. Niczym gigantyczna szkatuła na bezmiar biżuterii.
Codzienność ją przytłaczała. Siadywała na zydlu i zza zasłony tępo patrzyła przez okno na otaczający ją świat. Czasem przeglądała album ze starymi fotografiami, które pokazywały pospolitość życia na wsi. Lubiła czytać stare romansidła z czasów swojej młodości.
Denerwowała ją tylko errata na początku książki. Poprawiła błędy w druku a erratę wyrzuciła do kosza. Często wracała do czasów młodości, gdy będąc uczennicą gimnazjum żeńskiego, pojechała na wycieczkę do Krakowa. Widziała Barbakan, zwiedzała na Wawelu komnaty królewskie, oglądała arrasy, zbroję rycerską, szablę, miecz i wiele innych ciekawych eksponatów.
Wspomnienia przerwał eteryczny zapach ziół unoszący się z przykuchennej spiżarni. Zaparzyła lipową herbatę. Kubek postawiła na małym stoliku przykrytym lauferkiem. Usiadła w wygodnym fotelu. Otuliła się lekkim swetrem zapiętym na ozdobny drewniany guzik. Popijając aromatyczny płyn myślała o malutkiej Malwince. Oczami wyobraźni tuliła do siebie prawnusię, kołysała, bawiła. Nie będzie już myślała o trumnie z wystawy.
Miała dla kogo żyć.

Eugeniusz Regliński

Namiętna prababcia

Historia opowiedziana przez moją babcię dotyczy wydarzeń, których uczestniczką była jej mama, czyli moja prababcia. Być może guzik to kogokolwiek zainteresuje, ale w pewnym wieku pojawiają się skłonności do wspomnień o bardzo dawnej codzienności.
Wydarzenia miały miejsce ponad 150 lat temu, a więc minęły prawie dwa wieki. Tak bardzo chciałoby się otwierać kolejne strony albumu i ułatwić wspomnienia. Niestety, babcia nie miała takiej możliwości. Na szczęście, mimo podeszłego wieku, pamięć jej nie zawodziła. Potwierdzało to również młodsze pokolenie. Siadając na zydlu rozpoczęła swoją opowieść.
Prababcia, będąc wówczas młódką, pewnego razu udała się do miasta Kraka. Początkowy brak zainteresowania, bez jakichkolwiek emocji, spowodowany taką samą pospolitością dnia jak w miejscu zamieszkania, uległ radykalnej zmianie. Przyczyna prozaiczna – zachwyt Barbakanem. Widząc w oddali Wawel puściła wodze wyobraźni. Dzwon Zygmunta, katedra, groby, trumny, sarkofagi, pomniki nagrobne – od razu pospolitość została zastąpiona przez ciekawość.
Najciekawsze wydarzenie jednak dopiero przed nami. Otóż pewnego dnia spacerując sobie w okolicach naszej królowej rzek, Wisły, napotkała piękny powóz poprzedzany przez laufra szykownie ubranego, z szablą u boku. Pan w powozie widząc prababcię, wówczas eteryczną niewiastę, zaprosił ją do siebie. Z pewną obawą uległa zaproszeniu właściciela powozu.
Dalsze dzieje, bardzo namiętne, tej pary niech weźmie w swoje władanie zasłona milczenia. Studiując cały ten opis, w pewnej chwili przeraziłem się, czy nie będę zmuszony dołączyć erraty. Jednak jest OK. Fakty są nieubłagane. Moja pamięć, na szczęście, nie szwankuje. Prababcia doczekała się happy endu.

Michał Różycki

Pogrzeb

Kondukt żałobny posuwał się powoli polna drogą wzdłuż łąki pełnej różnorodnych kwiatów. Pospolitość ich występowania w tej okolicy była dorobkiem miejscowych pszczelarzy, którzy bardzo dbali o różnorodny pokarm dla swoich podopiecznych. Eteryczny obłok niczym zasłona otaczał żegnających zmarłą. W oddali majaczył Barbakan, który niczym wąż wił się wokół zamku.
Uroczystości żałobne miały się odbyć w kaplicy przyzamkowej, gdyż moja prababcia, która spoczywała w niesionej trumnie była bardzo zasłużona w dziedzinie ochrony zabytku, jakim był zamek.
Zajmowanie się pamiątkami z minionych wieków, to była jej codzienność. Nawet znaleziony guzik zrobiony z rogu jelenia znalazł swoje poczesne miejsce w gablocie z innymi drobnymi artefaktami. Obok stał zabytkowy zydel, na którym leżała szabla przywieziona przez ostatniego właściciela gdzieś z okolic Kamieńca Podolskiego. Jej poszczerbione ostrze świadczyło o burzliwej historii tych terenów.

Na bogato zdobionej etażerce wyeksponowany był album ze zdjęciami rodzinnymi przedwojennych mieszkańców zamku oraz książka z przepisami kulinarnymi z roku 1904. Ciekawostkę stanowiła errata dołączona do książki, która zmieniała niektóre składniki i proporcje.
Trumna niesiona przez czterech rosłych żałobników zbliżała się do bramy. Poprzedzał ją ubrany w strój z poprzedniej epoki laufer, który niósł proporzec z herbem byłych właścicieli dal podniesienia rangi uroczystości pogrzebowej.

Mimo smutku z powodu odejścia mojej prababci to charakter i podniosłość uroczystości rekompensowała mój żal.

Jolanta Maria Dzienis

W albumie rodzinnym

Na zydelku po prababci
Leży album z rycinami
Oceniony okiem znawcy
Na guziczek zapinany

Codzienności nie zawiera
Pospolitość też mu obca
Cicha duma mnie rozpiera
Gdy oglądam portret przodka.

Siedzi na wierzchowcu dumnie
Ostrą szablę ma u boku
Za nim konni pędzą tłumnie
Na co patrzy z iskrą w oku

Puklerz zdobi herb rodowy
Jest to pochodzenia znakiem
By podkreślić zwyczaj srogi
Laufer biegnie przed orszakiem

W dali barbakanu mury
Cień ich widać eteryczny
Za zasłoną chmur ponurych
Dają efekt pompatyczny

Krótki opis tej wyprawy
Tuż przed wojną drukowany
Wiele błędów ma prócz sławy
Czy pisały tekst bałwany?

Ktoś przemycił tam kalumnie
Pomylono życia lata
Przodek według nich spał w trumnie
Więc potrzebna jest errata!

fot. pixabay.com – pasek z tęczowych  liter alfabetu na granatowym tle, rozdzielający teksty poszczególnych Autorów

Podlaska Redakcja  Seniora Białystok