Szachy

Na szachownicy życia stoisz,
Wkoło figury, pole w kraty.
Nie chcesz się ruszać? Czy się boisz?,
By życie nie przyniosło straty.

Czasami można przegrać życie,
Nigdzie nie idąc, w miejscu stojąc,
Lub też je przeżyć należycie,
Idąc odważnie, się nie bojąc.

Bo w życiu tak, jak w szachy gramy,
Są zwykłe ruchy, są roszady.
Które z nich wybrać? Wciąż pytamy.
Jak przejść, gdy iść nie damy rady?

Czasami grając partię życia,
Wśród laufrów, wież i sztucznych szat,
Gdzieś zapomniany, gdzieś z ukrycia,
Zwyczajny pionek powie MAT.

Wytwór wariata

Co znaczy ból? Co znaczą łzy?
Czy jeszcze wartość ma uczucie?,
Gdy o bogactwie każdy śni
I za nic mamy już współczucie.

Słaby jest ten, co czuje, kocha.
Nie są nic warte jego słowa.
Śmieszy już innych, gdy zaszlocha,
Więc łzy i smutek ciągle chowa.

Serce  – a cóż to jest takiego?
Nieznane słowo to dla świata.
Dusza i wnętrze – nie ma tego,
To chyba wytwór jest wariata.

W pośpiechu życia…

Concordem życie przelatujesz,
Przez palce Ci ucieka świat,
Zanim poczułeś, już nie czujesz
I tylko nam przybywa lat.

Z małego drzewka, stary pień
I poorane czasem twarze.
Jest noc, choć życia miał być dzień,
W szafach zaś żółkną kalendarze.

Czasami z bólu, sucha łza,
Tachometr życia zatrzymuję,
Sprawdzając, czy Twe życie trwa,
Chcesz poczuć to, co serce czuje.

Pukanie

Pukasz, zamknięte, nadal kołaczesz,
Idziesz, choć mrok, choć ból doskwiera.
Chciałbyś nie płakać, lecz ciągle płaczesz,
Bo jest coś w tobie, co nie umiera.

Choć inni, których tak bardzo kochasz,
Milczą i może się z tego śmieją,
W żart obracają słowa, że szlochasz.
Ty pukasz nadal, żyjąc nadzieją.

Krzyk milczenia

Głośny, złowrogi krzyk milczenia,
Strużka łez drąży zmarszczki skrycie.
Ból, co zabija chęć istnienia,
I smutny wzrok bez wiary w życie.

Wśród połamanych życia dni,
Błądzę, szukając cienia Twego.
Czy ja to ja? Czy Ty to Ty?
Gdzie kres i sens jest życia tego?

Marek Mozyrski