To wydarzenie wstrząsnęło mną tak jak wszystkimi ludźmi, żyjącymi w cywilizowanym świecie.
24 lutego 2022 roku Rosja dokonała inwazji na Ukrainę. Wcześniejsza pandemia i ta wojna sprawiły, że życie w rzeczywistości, dotychczas wydającej się przewidywalną, zmieniło się. Zrozumiałam, że nic nie jest nam dane na zawsze. Ten tekst piszę w 121 dniu wojny na Ukrainie. Nie znam się na polityce i nie interesuje mnie ona. Ale z racji wieku i doświadczenia życiowego chyba wiem, co to znaczy być przyzwoitym człowiekiem.
Z wykształcenia jestem rusycystką. W trakcie studiów poznałam historię, literaturę i życie codzienne mieszkańców europejskiej części Rosji. Do czasu zamknięcia w Polsce kanałów rosyjskich na bieżąco śledziłam życie w Rosji, słuchałam mądrych, jak mi się wówczas wydawało, wypowiedzi rosyjskiej inteligencji. Przez kilka dni po wybuchu wojny mogłam jeszcze oglądać 1 kanał Telewizji Rosyjskiej.
Ta oficjalna rosyjska państwowa telewizja już w pierwszym dniu napaści na Ukrainę stała się tubą propagandową rosyjskiego agresora. Od rana do późnych godzin nocnych kremlowscy propagandziści prowadzili zażartą ideologiczną dyskusję, w której Ukraina i Ukraińcy przedstawiani byli jako faszyści i nacjonaliści, gnębiący mniejszość rosyjską na Ukrainie. Przerażał mnie i trwożył ton tych polemik oraz cyniczne kłamstwa, jakich się dopuszczali biorący udział w tych programach.
Myślałam, że oglądający ta gorszące spektakle propagandowe Rosjanie nie uwierzą w te brednie. Jednak chyba większość uwierzyła, że główną przyczyną tej specoperacji było oswobodzenie Rosjan prześladowanych na Ukrainie. Okrucieństwa rosyjskich agresorów obserwuję codziennie. Nie mogę pojąć, jak człowiek może tak bestialsko zachowywać się wobec innego człowieka.
Bardzo mnie boli postawa rosyjskiego społeczeństwa wobec tej haniebnej wojny. Nastroje w Rosji śledzę w Internecie. Socjolodzy rosyjscy twierdzą, że ponad połowa obywateli tego państwa popiera działania Putina. Ci, którzy odważyli się publicznie je potępić, musieli opuścić swój kraj. Długo byłam wstrząśnięta postawą tamtejszej inteligencji, która albo udaje, że niczego złego nie dostrzega w specoperacji, albo z patriotyczną pieśnią na ustach popiera tę wojnę.
Zawsze myślałam, że inteligencja ma moralny obowiązek wpływania na nastroje społeczne swojego narodu w czasach kryzysu, a człowiek wykształcony potrafi chociażby odróżnić dobro od zła. Trudno jest mi się pogodzić z faktem, że mieszkańcy kraju, z którego wywodzą się Dostojewski, Tołstoj, Gogol mogli dać się tak zmanipulować dyktatorowi. Wierzę jednak w milczącą część inteligencji. Rozumiem, że trudno w tej sytuacji o bohaterstwo.
Mam nadzieję, że wśród tej jej części są prawdziwi inteligenci, którzy w odpowiednim momencie wesprą rosyjskie społeczeństwo swoim intelektem, pokazując jak odróżnić dobro od zła, wyzwolą w zniewolonych umysłach człowieczeństwo, nauczą, jak być dobrym i przyzwoitym człowiekiem, a najważniejsze nigdy nie uznają wojny jako sposobu rozwiązywania konfliktów i potępią potrzebę zaspokajania pragnień tyrana o potędze i mocarstwowości Rosji kosztem Ukrainy i jej bohaterskich obywateli. Może naiwnie, ale wierzę, że kiedyś tak się stanie.
Jako że mamy XXI wiek, a czasy barbarzyńców dawno minęły, ku pokrzepieniu zacytuję słowa piosenki Czesława Niemena :
Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim …
fot. pixabay.com
Maria Heller
Podlaska Redakcja Seniora Białystok