Tańczące smutki
Zawieszone w próżni
Pod jesiennym ołowianym niebem
Żeby nie od razu popaść w depresję
Tańczą smutki
–
Tańczy im się trudno
Przeszkadzają mgły
Ciężkie deszczowe chmury
I porywisty wiatr
–
Smutki jednak starają się
Ze wszystkich sił
Mimo ciągłego gubienia rytmu
Nie ustają w tańcu
–
Zanim całkowicie spadną
Na Ziemię i ogarną
Swoimi ramionami ludzi
Chcą trochę dłużej pozostać
W przestworzach
–
Pragną chociaż jeszcze przez chwilę
Nie odczuwać przygnębienia
I unoszone przez nadzieję posłuchać
Dźwięków dobiegającego z ziemi
Walca As- dur Chopina.
Małe życie
Moje życie takie malutkie
Utkane z przyzwyczajeń,
Konwenansów i zasad
Postępowania „przyzwoitego”
Człowieka
–
Ostrożnie stąpam po świecie
Bojąc się utracić równowagę
Zawsze idę wytyczoną
Przez rozsądek drogą
–
Takie życie mnie chroni
Od burz i wątpliwości
Ryzyko w nim nie istnieje
Pozostaję constans
–
Ale czasem chcę to zmienić
Wystawić zasady za drzwi
Otworzyć szeroko okna
Zachłysnąć się świeżym powietrzem
–
Tylko, czy wtedy to będę nadal ja…
–