foto: pixabay.com

Tym,  którzy  zapomnieli,  że  żyję

Czas przemijał, lata ubywały… ubywają,
aż ubyło tyle, że siebie nie rozpoznajemy.

Ja dzisiaj jestem takim, że choć nie fruwam,
ale i ziemi nie dotykam.

Serce mam z prawej strony, oczy z tyłu głowy.
Jestem malowany ptak, choć skrzydeł mi brak.

Jedną nogą stałem w niebie, drugą w piekle.
Byłem w równowadze, zatem nigdzie nie trafiłem,

Dlatego nie ma mnie ani na ziemi, ani w niebie.
Zostałem uwikłany w poezję…

Jeśli chcesz mnie zobaczyć, szukaj tam!

***
...wiersze  moje – serce  poety

Wiersze moje wiernie i dobitnie ukazują problematykę cierpienia, bo chociaż cierpienie nie było do życia zapraszane, pojawiło się…  i utkwiło w nim na zawsze…
Może trudno w to uwierzyć, lecz  z tego właśnie powodu można wzbogacać duszę,  pomnażać natchnienie i funkcjonować niejako poetycko…
Moje wiersze pokazują, że przez cierpienie fizyczne i psychiczne można odnaleźć piękno życia, piękno przyrody, a przez nią chęć aktywności w życiu i doznawania radości z czynnego uczestniczenia w nim każdego dnia…
Kalectwo, które przypadło mi w udziale, może to absurd, wzbogaciło i uwrażliwiło duszę bardziej, niż była uwrażliwiona przedtem…
Nadało nie tylko sens życiu, ale zwłaszcza i przede wszystkim odsłoniło powołanie, pokazało, co robić, aby nie żyć w pustce duchowej, żeby czerpać z życia pełnymi garściami, a nie tylko biernie istnieć.
Myślenie o poezji rozwija umysł.  Myślenie o rzeczach delikatnych, pięknych, których nie można dotknąć, a tylko je odczuć, gdyż są ulotne fizycznie i możliwe do zaistnienia tylko przez doznanie duchowe, emocjonalne, pozwala dostrzec to, co w nim jest kruche, a przez to  wzruszające…
Wracanie w poezji do dzieciństwa, które już nie wróci fizycznie, ale w wierszach istnieje,  oznacza mentalne cofanie się do wszystkiego, co było w dzieciństwie… dobre i złe..
W taki sposób dzieciństwo przeżywa się drugi raz, co bez poezji  nie byłoby możliwe.
Jednego dnia jest się dzieckiem, drugiego dorosłym i na odwrót. Dzięki poezji jest to tylko mgnienie myśli, krótka chwila, zawirowanie serca i  duszy, uwrażliwionych na piękno, dzięki niej istniejące.
W moim przypadku doznaję ciągle uroku tych przejść mentalnych…
Idąc dalej,  w poezji dotykanie miłości, piękna kobiet, uczuć do nich żywionych, fascynacja ich ciałem, sylwetką, wyglądem jest czymś nadzwyczajnym…
Dostrzegając to, przestaje się być wobec nich przysłowiowym ogierem, spełniającym swoje potrzeby hormonalne w krótkim akcie rozładowania napięcia seksualnego.
Pielęgnowanie wrażliwości, podniet erotycznych, odczuwanie i okazywanie emocji, pozwala kochać kobiety nie tylko ciałem, lecz przede wszystkim duszą.
I każdy mi przyzna, że takie postrzeganie wyostrza wrażliwość i serce poety, wzbogacając jego życie w niewyobrażalne przedtem doznania…

Mieczysław „Mietko” Borys