foto: Dariusz Marek Gierej


_
Letni wieczór

drzewa
powoli zatrzaskują cienie
choć kwitnące dzikie bzy
nie pozwalają
na całkowitą stratę blasku
krzaki
zaczynają straszyć
pokrzywy pokornieją
a rumianki zamykają serca
tylko maciejka
po szalonemu hojna
rozdaje aromaty
za darmo
lipy też dorzucą swoje trzy grosze
letnie zapachy kręcą w nosie
żaby
czują się jak na scenie
zaczynają wodny koncert
nie ma wcale ciszy
bo zazdrosne pasikoniki
też nawołują się miłośnie
powolny zanik kolorów
i uczty dla oczu
(bo i chabry gdzieś w usnęły w polu)
rekompensują
rozkosze dla nozdrzy i uszu
równowaga zmysłów
być musi

Po prostu – chabrowe

chabry
modraczki
mają blue fraczki
wasilki
wołoszki
bławatki
cudowne lata kwiatki

ulubieńcy zbóż
zakochane w słońcu
szafirowe mają spódniczki
wabiące przezroczystością koloru
postrzępione fru koronki
ze środkiem granatowym

skarby kanikuły
żniw symbole
was
chabry kochane
na wspomnienie wakacji
wybiorę
wasz kolor
natura przyniosła w darze
macie w sobie
barwę spełnionych marzeń

z czułością
dotykam płatków
gładząc aksamit
i kolor nieba o zmierzchu
przychodzi mi na myśl…

pajęczyna

utkał
pracowity pajączek
na diamentowych krosnach
prześliczną
… sieć łowną
jakże rozważne
i… romantyczne
te boże stworzonko

zdążył wydziergać
ażurową pajęczynkę
aby zdobycz
upolować
zapewnić jedzonko

koronki
z bielutkich
lepkich
niteczek zwiewnych
a jakie to misterne
piękno nie na niby
gdyby

gdyby nie fakt
iż w sieci
muszka jakaś wleci
na zatracenie
cóż
to pajęczaka
jedzenie

o brzasku
na pajęczynie
złoty promyk tańczy na linie
słonko czaruje
wyczynia psoty
na kropelkach rosy
a brylantowe nici
rozciągnięte na wzór
zwojów ślimaczych

ach – jakaś muszka… znów
zapłacze…

***

drzewa
pozwieszały gałęzie
zielony tunel nad drogą
jakby
chciały najgoręcej
otulać samochody

mnóstwo
gniazd bocianich nad głowami
w nich stoją pojedynczo
lub
całymi rodzinami

za rowem
zbożowe łany
już srebrem nieco przybrane
błękitne chabry na obrzeżach
nieznany ptaszek śpiewa

zieleń
i kwiatki rumiane
kanikuła niechaj trwa
a kto w słońcu zakochany
na skrzypcach lata gra…

tajemnica rozproszona
cuda na lata ołtarzu
wszystko zostaje odkryte
zielone spełnienie marzeń



Pełnia

pełnia lata
choć jeszcze nie w kalendarzu
pełnia kolorów
zapachów feeria także

dnia – także pełnia
obficie długi aż do utraty mocy
pełnia jasności
bezmiar jej od świtu do zmroku
słońce zalewa przestrzeń
przeczesuje powietrze

czerwiec czarodziej
obdarowuje obficie
natura w pełnym rozkwicie
truskawki mamią wyglądem smakiem

a kwitnące jaśminy
zniewalającym aromatem
pachną także rumianki i mięty
chodzić można
po dywanie trawy miękkiej

na dodatek
księżyca pełnia
miodową nazwana
chyba zwariuję zupełnie
matko kochana

mam słabość
do miodowych rzeczy
a to wszystko z powodu
… pewnych miodowych oczu…

tylko dlaczego ta czerwcowa
to… pełnia miodowa
równie pięknie
było by jej miętowa
truskawkowa
rumiankowa
czy jaśminowa

albo
po prostu
szczęścia pełnia
co duszę istoty boskiej wypełnia
bo tak naprawdę
to pełnia w strzelcu
optymizm z latem
staje na ślubnym kobiercu

Bernadyna Łuczaj