Anna Czartoszewska
Spadająca gwiazda

Najjaśniejszy księżyc
Rozjaśnić nie zdoła
Serca twego czerni.
–
Czarnego jak smoła
Nie zmieni kamienia
I duszy nie zmieni.
–
Lubujesz się w cieniach,
Nie lubisz gwiazd blasku,
Wciąż strącasz mnie z nieba,
–
Bym była w potrzasku,
Coraz bledsza, blada.
Na twoje nieszczęście,
–
Spadam, spadam, spadam!
–
Józefa Drozdowska
Zasłuchanie

Zasłuchałam się w jezioro
zapatrzyłam się w oczy wody
Jak ktoś znany mi i dobry
okrył sobą moje nogi zmierzch
–
Zasłuchałam się w tatarak
w czerwiec zapatrzyłam się upalny
i widziałam jak się spala
w wodzie gwiazda w oczach strach
–
Jak bezwolna się poddałam
nocy w wierzbach rozrzuconej
nie wiedziałam że zaboli
ciało wiatrem poranione
–
I słyszałam krzyk krwi swej własnej
w tataraku bandażował me uczucia
księżyc chłodny nicią jasną
–
Niby biały anioł rosa
kładła ręce na twe włosy
–
15.08.1989
Jolanta Maria Dzienis
Księżyc nocą

Księżyc pachnie nocą jaśminem i migdałami,
Gorzko i słodko zarazem, mówiąc między nami…
Gra przy tym cicho melodię staroświecką nieco,
Do tańca i wzlotu w gwiazdy, co z wysoka świecą.
–
Marzenia ubrane w tęczę, sukienki zmieniają,
Platyną, iskrzeniem srebrnym, sny nam rozświetlając.
Śpiew Plejad, jak morska fala, łagodnie kołysze,
A potem już nic, słychać tylko księżyc, gwiazdy, ciszę…
Bezchmurnym wieczorem

Księżyc się po niebie toczy
Dzisiaj jakiś dziwnie złoty
A do tego jajowaty
Czy mnie jeszcze coś zaskoczy?
–
Gwiazdy zadziwione srodze
Błękitnieją w złotym blasku
Liczne jak ziarenka piasku
Sieją się po mlecznej drodze
–
Słońce już za horyzontem
W rzece się odbija jeszcze
Wiatr szybuje przez powietrze
Pełne chybotliwych łątek
–
Gdzieś w oddali szumią cicho
Sosny w trawach zaplątane
Na zaklętej zaś polanie
Drzemie skryte w dziupli echo
–
Zanim ciemność zapanuje
Gasząc przedwieczorne zorze
Gdy do snu się już ułożysz
Słuchaj, jak się bajka snuje…
–
Janina Jakoniuk
Dzień Księżyca

Srebrny glob jednym okiem
spojrzał bokiem na Ziemię
i zdziwił się, że mu święto
zrobiło ludzkie plemię.
–
Budzę powszechny zachwyt!
I jak balon się nadął.
Skoro tak mnie kochają
oświetlę więc ten padół.
–
Będą przy moim blasku
sonaty komponować.
Wyznawać sobie miłość
i wiersze recytować.
–
Bo jestem romantyczny,
piękny i tajemniczy.
Sypnę im trochę srebra
i gwiazdy będę liczył.
–
Regina Kantarska-Koper
Sen o księżycu

śniłam księżyc
nad wodą
w pościeli chmur
z granitu
–
zapatrzona w toń rzeki
–
śniłam drugi księżyc –
zaplątał się w gałęzie
rosochatych wierzb
i utonął w głębinie
–
tak długo patrzyłam
aż odbiciem się stałam
–
i nic już nie dzieliło
księżyca nad wodą
i księżyca w wodzie
–
–
śniłam sen o księżycu
w chmur pościeli
–
i śniłam drugi księżyc –
zaplątany w gałęzie
utonął w głębinie
–
tak długo patrzyłam
w toń rzeki
aż odbiciem się stałam
–
i nic już nie dzieli
księżyca na niebie
i księżyca w wodzie
***

boisz się
drugiej strony księżyca
–
za trudna
niedostępna
–
wolisz tę widoczną
choć cząstkową
więc nieprawdziwą
–
tylko czasem
uwiera cię sumienie
jakbyś w kolczastej zbroi
od stóp po czubki palców
zrywał delikatne chabry
–
a jeszcze oskarżasz mnie
o trzecią stronę księżyca
–
Urszula Krajewska-Szeligowska
Pełnie

Księżyc – bez niego noc ciemna jakże
i nic nie widać zupełnie.
Może być w nowiu czy którejś kwadrze,
lecz najpiękniejsze są pełnie!
–
Każda z nich nosi ciekawe miano,
ma czasem kilka nazw nawet.
Wyrusz z księżycem w niezapomnianą
przez wszystkie pełnie wyprawę!
–
Styczeń, mróz mrozi, wyje wilk głodny,
wyciem wtóruje wilczyca.
Widać na niebie w wieczór pogodny
Pełnię Wilczego Księżyca.
–
Śnieg wokół pola pokrył i lasy,
luty w dzień bielą zachwyca.
W nocy na niebie lśni pełnią krasy
Pełnia Śnieżnego Księżyca.
–
Przedwiośnie razem z odwilżą wkracza,
świat zrzuca szatę zimową.
Lśni księżycowa Pełnia Ślimacza
na niebie porą marcową.
–
Wiatr ciepły wieje, las się napełnia
świergotem ptaków – to kwiecień,
a Różowego Księżyca Pełnia
po nocnym wędruje świecie.
–
Gdy w noc majową zakląska słowik
i sen o wiośnie się spełni,
on tęskne pieśni śle księżycowi
w Kwiatowej (Zajęczej) Pełni.
–
Kiedy truskawka się karminową
barwą w ogrodzie nasyca,
widać na niebie pełnię czerwcową
Truskawkowego Księżyca.
–
Burzowy lipiec, skwarnie się robi,
kozły zrzucają poroża.
Wnet Koźla (Sienna) Pełnia ozdobi
nocnego nieba przestworza.
–
Gwiazd spadających roje nad głową,
każda życzenie twe spełni.
Wędruj do rana nocą sierpniową
w Czerwonej (Zbożowej) Pełni.
–
Kończy się lato, już czas jesienny.
Na niebie stoi na straży
wrześniowy Kukurydziany Księżyc
w noc Pełni Plonów (Żniwiarzy).
–
W październikowy dzień w sto barw różnych
stroi się las, rosną grzyby.
Na nocnym niebie świeci podróżnym
Pełnia Księżyca Myśliwych.
–
Listopad chłodny z szronem przybywa,
chmur odpłynęła ławica.
Jesienne niebo blaskiem okrywa
Pełnia Bobrzego Księżyca.
–
Noc w nieskończoność zda się trwać. Grudzień.
Zobaczysz w tę noc zimową
Pełnię Zimnego Księżyca – ludzie
zwą ją też Pełnią Dębową.
–
Raz na trzy lata prawie trzynasta
pełnia się zjawi – Niebieski
Księżyc oświetli wioski i miasta
błękitem iście królewskim.
–
Wiosną czy zimą, latem, jesienią,
gdy księżyc w pełni na niebie
świeci jak wielki talerz nad ziemią,
wyjdź z domu – wędruj przed siebie.
–
Woła cię tarcza ogromna, jasna,
magiczna i tajemnicza,
bo nie da się tak po prostu zasnąć,
gdy widzisz pełnię księżyca.
Truskawkowy księżyc

Czerwcowa pełnia, płynie niebem
truskawkowy
księżyc, dziś tak oryginalny,
bo różowy!
Właśnie wyłonił się zza chmury
z wschodniej strony,
wzniósł się nad las, nad śpiące pola,
wiejskie domy.
–
Wędruje dalej południową
nieba stroną,
patrzy na ziemię, w tę noc letnią
już uśpioną.
–
Spogląda na dół, tam, gdzie pole
truskawkowe,
każda z truskawek w jego stronę
zwraca głowę.
On jest ich księciem, każda tęsknie
już doń wzdycha
i o tym, aby na nią spojrzał
marzy z cicha.
–
On je promieniem muska, one
się rumienią,
jutro w dojrzałe i dorodne
się zamienią.
Ten, kto je zerwie, będzie smakiem
się zachwycał
nie wiedząc wcale, że zasługa
to księżyca.
Joanna Pisarska
***

na plantach
lśni rosa o poranku
–
kiedy drogi
rozbiegają się
i spieszą
na powitanie
–
a wieczorem
tęskni księżyc
za zapomnianym
przechodniem
Irena Słomińska
Siostra

Moja gwiezdna, księżycowa siostra
w dzień dzieli się sercem, całą sobą i uprawia
kwiaty. Grządkę domu, w którym z drobiazgów
wyrasta ład świata, jej kosmos.
–
Ma ścisły umysł, który dzieli: ważne, nieważne.
Porządkuje przestrzenie: wewnętrzną, zewnętrzną.
Uczucia, jakie na pozór tlą się, a płoną.
–
Ogrzewa się w cieple rodziny, wnuka.
Wybiega poza granice wyobraźni marzeniem. Nieśmiało.
Niepewna, czy nie sięga zbyt daleko.
–
Zdecydowanie znormalizowana.
Pewna i niepewna (w duchu) siebie.
–
Czuła jak morze.
–
Moja gwiezdna, księżycowa siostra.
Jej przypływy tak naprawdę reguluje światło
nocnego nieba.
***

poczekaj na mnie przyjdę północną
porą gdy półmiłosną
grę zaczną duchy szatan ze światem
księżyc przetoczy się zarękawek
Boga
a nam pieszczotą spłynie po skórze
w zaułkach ramion wysoko wzbierze
to uniesienie co strugą potu
i poza nagość poza przywiędłe
fałdy dla grzechu wiązanej skóry
wybiegnie jedno ufne spojrzenie
szatan na dole anioły z góry
gwiazdy gnieżdżące się w firmamencie
jeszcze swym sztucznym blaskiem omamią
tę półwidownię co półzaklęcie
niesie wysoko skrzydła u ramion
Halina Wiszowata
Księżycowa przystań

ogarnia mnie błoga senność
zapadam w nią głęboko
i śnię
siedzę sobie na rogaliku
srebrzystym
macham beztrosko nogami
zachwycam się szafirową
przestrzenią
i mrugającymi do mnie
gwiazdami
–
bujam się rytmicznie powoli
i nabieram tempa
wyciągam rękę
w przyjaznym geście
do ciał niebieskich
spadających kaskadami
–
przymknęłam oczy
wiruję coraz szybciej
nagle spadam
w bezkresną otchłań
Pikuję w dół to znów się unoszę
lecę lecę dokąd
nie wiem
–
co za wspaniałe uczucie
nie czuję lęku
niesamowity spokój ogarnął
moje ciało
rozwiane włosy pieszczą delikatnie
policzki
a ja tańczę i tańczę
rywalizując z gwiazdami
nagle serce zamarło
na chwilę
zgubiłam księżycową przystań
ciemne chmury zasłoniły
nieboskłon
otworzyłam oczy
i uśmiechnęłam się
do słonecznego poranka
–
rys. Teresa Wytwer
Jadwiga Zgliszewska
Przed pełnią

Już dawno zniknął rogal
z podniebnej piekarni
nadszedł czas wypieku
całego bochenka chleba
o napuchniętym owalu
–
właśnie lokuje się na górnej półce
i rośnie jak na drożdżach
wielki krągłością bułki
z dnia na dzień
czy raczej – z nocy na noc
coraz go więcej i więcej
aż strach że pęknie
–
Kiedy tak puchnie
przybliża się do pełni
a ja patrzę na nią
z rozkoszą
gdy wychodzę z psem nocą
lubię podziwiać w niebo
kiedy na atłasie aksamitu ciemni
zwłaszcza blisko pełni
którą uwielbiam
gdy nieboskłon
tak księżycowo nieprzyzwoity
że eksponuje się do świtu
jak ekshibicjonista
–
lecz i nowiu świadoma
potrzebę jego dostrzegam
i ze spokojem czekam
gdy sposobić się będzie
rogalem zaledwie
do kolejnego wypieku
po przerwie
Ach, ta pełnia!

Pełnia wytrzeszcza oczy
z całym światem się droczy
i wyzwala złe moce
–
kumuluje napięcie
atakując zawzięcie
wszystko – nawet… co święte!
–
pokalała relacje
kosmos w te kombinacje
mocno umoczył palce
–
wszystko księżyca wina
to za pełni przyczyną
tyle krzyku łez kpiny!
–
poczekajmy dni parę
przeistoczy się w kwadrę
zmniejszy złego swój zasięg
–
no a znów w porze nowiu
liczmy jednak na zgodę
i relacje pogodne…
–
foto: pixabay.com – pasek z sierpów księżyca, rozdzielający wiersze poszczególnych poetów