foto: pixabay.com


W letnim deszczu, w porywach wietrzyska,

Idę samotnie pod parasolem,
Mocno rączkę hebanową ściskam,
Zabrać tego, co moje, nie pozwolę! 

Wczoraj w oczy patrzyłeś zalotnie,
Dzisiaj słońce znajdujesz w tropikach,
Ja wybrałam i deszcz, i samotność,
Kiedy powrócisz? Nawet nie zapytam.

Nagle gra mi telefon w kieszeni,
Melodyjkę  dawno niesłyszaną,
Oto chmury zorzą się rumienią,
Gdy rozmową się sycę odebraną. 

Może banał, a może codzienność,
Każe w jutro spoglądać z uśmiechem,
Przecież nie jest tak bardzo źle ze mną,
Zaś życie jest wyzwaniem, a nie grzechem!

Jolanta Maria Dzienis
Podlaska Redakcja Seniora Białystok