* * *

ojej
co za sen
w środku nocy
czy proroczy

przybyłeś
niespodziewanie
wszedłeś do mieszkania

usiadłeś tak bliziutko
szeptałeś prosto w uszko

słowa o miłości
wyszeptane
że jesteś we mnie zakochany

jąkałeś się trochę
wyznanie czyniąc
emocje tu
całą winą

podając mi przy tym
kwiat aksamitek
żółciutki
świeżutki
niesamowity

tak gorący
jak słoneczko
promienisty deczko

właściwie
mi go prawie
w dłoń wciskałeś

i jeszcze
we śnie
podałeś mi
cukierek owocowy
konkretnie
jagodowy

a wszystko tak realnie

wręcz
namacalnie

od słodkiej wibracji
do mego ucha
i od rozkosznych dreszczy
i jeszcze
od dotyku miłego

się przebudziłam

szczęśliwa byłam
czy to coś złego

czy mogę
czy śnić tak   
powinnam

* * *

Obudziłam się wcześnie
dziś widziałam Cię we śnie
trzymam ręką złudzenie
uczepiłam się
cienia
chcąc ukrócić cierpienia

tak chciałam Ciebie widzieć
no i zobaczyłam
we śnie
szczęśliwa nie byłam
siedziałeś za mną
w kościele
to niby tak wiele
ja – miałam warkocz
patrzyłam w bok
aby kątem – zobaczyć Ciebie
zasłaniałam warkoczem
oczy
było zwyczajnie
a chciałam by było
jak w niebie

We śnie był także ze mną
mój brat
Ty byłeś sam
i nie wiem…

Sen – to sen
ale
przesłanie jakieś ma
lecz dziś tego
nie znam ja.

* * *

Przybywasz do mnie nocą ciemną
nieczęsto do mnie przychodzisz
a ja do ciebie płynę wzajemnie
w miodowych marzeń łodzi

śnisz mi się czasem cały promienny
we śnie się nie odzywasz
bo jesteś tylko marą senną
z krainy snów przybywasz

dzisiaj nad ranem mi się śniłeś
a ja już wierszyk piszę
obok mnie autem swym pędziłeś
widzę cię i nie słyszę

rozjechały się potem nasze wozy
zostawiłeś mnie w tyle
kiedy spotkałam znów pod kościołem
sfrunąłeś marzeń motylem

i taką paczkę miałeś w dłoni
wyblakła wstążka czerwona
i nie podszedłeś wtedy do mnie
wszak ja… nie jestem… żona

cóż może znaczyć kolor taki
no ta wyblakła czerwień
co jak zasnute dymem maki
tego naprawdę nie wiem…

* * *

Dzisiaj mi się śniłeś
na tobie płaszcz rozprułam
od dołu aż do bioder
i smętnie zwisały
takie niby-poły
z tyłu tak i z przodu
tu się okazało
nietakt popełniłam
tak nie trzeba było
a potem się gryzłam
jak to będę szyła
wszak tkanina była
taka sztywna
wnet przyszedłeś do mnie
bym płaszcz naprawiła
ja byłam taka szczęśliwa
całą noc mnie sen ten męczył
lecz zszyć płaszcza nie zdążyłam
bo jakoś tak wyszło
że się w międzyczasie
spać z Tobą położyłam
ale nie byliśmy sami
w łóżku… siostra z nami była…
tak czekałam aż coś powiesz
ale Ty milczałeś
i tak sen się skończył
na schodach mnie milcząc żegnałeś…

Sen i jawa

Tak pięknie było we śnie,
Ty kwiaty i jasne słońce,
trzymaliśmy się za ręce,
uczucia takie gorące…

Gdy tylko patrzę do góry,
wszystko jest jak w tym śnie,
płyniemy razem przez chmury,
widzę Ciebie, kwiaty i mnie…

A pod nogami śnieg,
a pod stopami błoto,
pod butami zbutwiałe liście
i muszę iść piechotą…

Już zagubiłam Twój ślad,
nie odnajdziemy się więcej,
widzę Cię jak we mgle,
nie czuję Twego serca…

Naprawdę już słońce
dla nas nie wstanie,
nie uzyskam odpowiedzi
na moje pytanie…

Bo pod nogami śnieg,
a pod stopami błoto,
pod butami zbutwiałe liście
i muszę iść piechotą…

Chleb, miód i… truskawki

Sen pełen symboli, lub
archetypów, śnił mi się dzisiaj…

Jadę przez ulice miasta,
nie pamiętam jakim pojazdem
i wiem, że gdzieś tu…miodem częstują,
ludzie nie płacą a…konsumują…
Bo to było takie jakby…Święto Miodu
dla wszystkich ludzi, dla całego narodu…

Zachodzę tam, ustawiam się w kolejce
i czekam na miód podany w salaterce,
przeźroczysty pojemnik trzymają niektórzy
i zjadają miodek – czy mały, czy duży…

Wreszcie i ja mam
swój płynny nektar
który pachnie…truskawką!
Taki dostałam specjał.

Pani za barem dorzuciła „strzępki” truskawek,
które pływają w moim złotym miodku wyraźnie,
coś tam pod nosem mrucząc o…truskawkach,
pozostawiła mi niezłą zagadkę…

Przez czas w kolejce, czekając na mój miodek,
tymczasem zjadam posiadany chlebek,
i, zanim upragnioną słodycz dostałam,
już się zupełnie z kromką pożegnałam…
żałując jednocześnie, że się już skończyła
bo z boskim nektarem smaczna by była…

Zjadłszy mój „miód truskawkowy”
odejść stamtąd byłam gotowa
i schodziłam po schodach aby się udać do domu
spotkałam na schodach kilku znajomych,
którzy szli w kierunku przeciwnym,
to wcale nie było dziwne,
oni też to święto mieli…
i…miodu spróbować chcieli…

Bernadyna Łuczaj