W moim świecie

Moje wczoraj jak szepty
w konwalie niewinne wczepione
deszcze o malwy wsparte
to małe i duże wczoraj.

W moim świecie
rozproszonym bogactwem i nędzą
wojny, kłopoty, lęki i hańba…
światełka radości tak nikłe…

W moim kącie na ziemi
bloki stanęły szeregiem
i tylko myśli przewrotne wędrują
pomiędzy niebem a ziemią.

I mój czas wymiernik
dni, tygodni…
zmienny
jak jedno cichutkie westchnienie.

Ludzki los

Ludzki los
ze swoimi anomaliami
cierpieniem, smutkiem, milczeniem …

ze swym ciężarem
łez, kroków, upadków…

w powiewie młodości
pomnożony nadzieją

Ludzki los –
zaczynamy rozumieć,
że jesteśmy w ciele pielgrzyma
tu i teraz

Przed konfesjonałem

wynędzniała rzeczywistość
w gruzowisku potknięć
w dotyku jadu wężowego
i proch
z prochu tej ziemi
w godzinie ciemności
– to sumienia rachunek –
pokora
 skrucha
i ukojenie po jutrznię

„Dar Pana spocznie na ludziach bogobojnych
a Jego upodobanie na zawsze zapewni im szczęście”
[Mądrość Syracha 11-1]

Barka

pierwsze niedzielne popołudnie – pierwsze
kiedy pustka ogarnia dalej niż plac św. Piotra
ponad Wieczne Miasto Biało Czerwona w żałobie
w ten czas
każdy usilnie zagląda we własną barkę
czuje się niepewnie – dociera trwoga

…dzwony dzwonią
na Anioł Pański
w blasku znicza
płynie modlitwy bukiet
u brzegu niebios – barka jak zorza bez końca
– ON – Pielgrzym w bieli
schyla się z krzyżem świata
głęboko wpisanym w serce

– Duch piękna i prawda Wszechmocnego –

w ten czas
wystarczy wejść w nurt,
jak nigdy dotąd – na nowo – w Twoje
Janie Pawle II homilie … gesty przekory…
wielojęzyczne pozdrowienia…

 – objąć najpiękniejszą tajemnicę słowa
aby spełnić siebie

Na Błoniach

Płynie promienna w błękicie
Biało Czerwona

emocje drżą i cisza
dziękuje
zapraszamy
czekamy

to miłość śpiewa po zachód nieba
zakołysało się letnisko

niech wypełnia się misja

Halina Alfreda Auron