Biała mewa
Ten szary codzienności pył,
Zadumy, krzyża i cierpienia.
Brak jest nadziei, brak jest sił,
Brak sensu życia i istnienia.
–
W półmroku świata krzywych drzew,
Wśród dróg wiodących do nicości,
Wypatrujemy białych mew,
W życiu aż czarnym od szarości.
–
Krakanie wron i tupot nóg,
Burzy nasz spokój, burzy krew,
Stajemy na rozstaju dróg,
Próżno szukając białych mew.
W poszukiwaniu mewy
Każdy swej mewy poszukuje,
Tęsknotą duszy, bólem ciała,
Z dala od morza usypuje,
Wydmy, by mewa przyleciała.
–
By choć na chwilę, teraz, zaraz,
Usiadła na ramieniu ciszy,
Krzykiem zbudziła życia marazm,
By słyszeć to co nikt nie słyszy.
–
By łzy, nie były tylko łzami,
Gdy serce w bólu się buntuje,
By to, co skryte jest przed nami,
Poznać i szepnąć: Kocham, Czuję.
Plaża i mewa
Jesienne częściej widzimy plaże,
Rzadziej zaś życia zagajniki,
Idąc widzimy smutne twarze
I zamiast śpiewu słychać krzyki.
–
Chłodny wiatr smuga, szumią fale,
W zębach zaś trzeszczy piasek słony,
Lecz człowiek wraca tutaj stale,
Gdy smutnym życiem jest zmęczony.
–
Smutne postacie nas mijają,
Ptaków jest dużo, choć to nie las,
To mewy, które nie śpiewają,
One swym krzykiem budzą nas.
–
Każdy gdzieś swoją plażę ma,
A na niej wiatr i mewę swoją.
Tą mewą jesteś Ty lub ja,
A plaża życia jest ostoją.
–
Potrzebne ptaków piękne śpiewy,
Potrzebna zieleń, no i drzewa,
Ale potrzebne są tez mewy,
Ten ptak swym krzykiem pięknie śpiewa.
Urwisko
Pójdziemy kiedyś na skraj urwiska,
By spojrzeć w oczy bezkresnej otchłani,
By ujrzeć życie tak całkiem z bliska
By ujrzeć, co cieszy i to, co rani.
–
Wiatr, który wieje od serc zimnych strony,
Mewa, co krzykiem znak jakiś daje,
Deszcz łez, co smutkiem został wzbudzony,
Coś w nas umiera i coś, co zostaje.
–
Czy odnajdziemy gdzieś w przestrzeni,
Kawałek siebie i miejsce na niebie?
Czy to urwisko coś w życiu tym zmieni?
Czy dostrzeżemy pył czy też siebie?
–