W niedzielę 6 listopada kolneńscy seniorzy oklaskiwali musical „West Side Story”. Zachwyciły ich popisy artystów. Wzruszyła historia zakochanych.

Kobieta z mężczyzną stoją na tle plakatu z napisem West Side Story

Wskazują na to reakcje 50 – osobowej grupy kolneńskich seniorów, którzy mieli przyjemność gościć w progach Opery i Filharmonii Podlaskiej. Wrażenia po niedzielnym musicalu jak najbardziej pozytywne. Oczywiście zdarzały się również pewne uwagi, wszak każdy ma prawo do własnej opinii, jednak plusy zdecydowanie przeważały nad symbolicznymi minusami. Przyznam się, że dawno słyszałem o smutnej historii dwojga zakochanych, ale po raz pierwszy, po 65 latach od premiery, miałem ogromną przyjemność być jednym z widzów oklaskujących przedstawienie. Popisy artystów do muzyki Leonarda Bernsteina mogą zachwycić. Nie da się ukryć, że motywem do przedstawienia tej sztuki była historia Romea i Julii, znana zarówno przez młodsze jak i starsze pokolenie. Zdradzę tajemnicę, że jako „wrażliwca”, historia kochanków z Werony jak i z Nowego Jorku bardzo mnie wzruszyła. Ale wystarczy osobistej refleksji. Mam jednak wrażenie, że i niektórzy seniorzy w podobny sposób byli uczuciowo zaangażowani. Trzygodzinna musicalowa uczta na pewno pozostawi trwały ślad w naszej pamięci. 

Pięć uśmiechniętych pań siedzi w fotelach

To takie zwięzłe resume, wszak nie jestem krytykiem sztuki. Zachęcam rówieśników do złożenia wizyty w tym znanym, nie tylko w naszym województwie, miejscu, oddającym hołd sztuce z najwyższej półki. „Upiór w operze” i „Doktor Żywago” mają swoje zasługi w mojej miłości do tego rodzaju prezentacji. 

Pozwólcie, że zakończę cytatem autorstwa Rainbow Rowell: „Sztuka nie ma wyglądać ładnie; ma sprawić, że coś poczujesz”. Jestem pewien, że nie tylko ja poczułem. 

Foto: Eugeniusz Regliński

Eugeniusz Regliński
Podlaska Redakcja Seniora Kolno