Nic nie wskazywało, że Rzym w poniedziałek (26.02.) zostanie sparaliżowany przez śnieżycę. Jeszcze w niedzielę tysiące turystów z całego świata spacerowało po Koloseum, Forum Romanum, Kapitolu korzystając z ciepłej słonecznej pogody.

Mijaliśmy kwitnące migdałowce, hibiskusy, stokrotki i drzewka z dorodnymi mandarynkami, pomarańczami i cytrynami. Było plus 15 stopni. Wieczorem już przy dżdżystej ale jeszcze bardzo ciepłej aurze przyglądaliśmy się manifestacji zorganizowanej pod podświetlonym na czerwono Koloseum, w proteście przeciwko zabijaniu chrześcijan na świecie.

Poniedziałkowy poranek zaskoczył nas śnieżycą. Samochody i skutery parkujące pod naszym hotelem były pokryte co najmniej 15 cm warstwą śnieżnego puchu. Co chwilę docierały do nas informacje o nie kursującej komunikacji miejskiej, o taksówkach, które nie przyjechały pod hotel, aby odwieść turystów na lotnisko, o odwołanych lotach samolotów, o 6-8 godzinnych opóźnieniach pociągów. Nastąpił całkowity paraliż miasta. Włosi bali się w tych warunkach jeździć po mieście, bo nie mają zwyczaju zmieniać opon na zimowe. Jedynie sprawnie działało metro.

Podczas śniadania dowiedzieliśmy się, że władze Watykanu podjęły decyzję o zamknięciu Bazyliki św. Piotra i Muzeów Watykańskich , ponieważ do pracy dojechało tylko 10 osób z ponad tysięcznej liczby zatrudnionej obsługi. Telewizja nadawała komunikaty ostrzegawcze o utrudnieniach na poszczególnych autostradach. Pokazywała zdjęcia zaśnieżonych ulic, ważniejszych placów i zabytków. Mapy pogody przedstawiały zimne fronty z opadami, które dotarły nawet do Sycylii i Sardynii.

Na ulicach nie widać było ani pługów, ani piaskarek, ponieważ Rzym nie posiada takiego sprzętu. Ostatnio śnieg spadł tutaj 6 lat temu. Właściciele budynków nie odśnieżali chodników. Było bardzo ślisko. Po godzinie 11:00 przestał padać śnieg, pokazało się błękitne niebo, zaświeciło słońce. Wszystko zaczęło się topić i płynąć. Musieliśmy zmienić plan zwiedzania Rzymu. Przemieszczaliśmy się sprawnie działającym metrem.

Nasza przewodniczka, Polka mieszkająca w Rzymie 22 lata, zaproponowała nam bardzo ciekawą trasę, na Zatybrze. Zwiedziliśmy mniej uczęszczane , ale bardzo urocze miejsca, które zwykle nie znajdują się w planach weekendowych wycieczek do Rzymu.

Ze śniegu najbardziej cieszyły się dzieci i nastolatki, które obrzucały się śnieżkami lub tarzały się w śniegu po trawnikach. Największą atrakcję nawet wśród turystów, wzbudzały ulepione bałwanki, które fotografowano ze wszystkich stron. Żal tylko było ośnieżonych kwitnących krzewów i drzewek pomarańczy.

Chociaż wielu z nas przemokły buty, humory dopisywały i nie chcieliśmy wcześniej wracać do hotelu. Posileni gorącą obiadokolacją, po wysuszeniu, suszarką, butów i zmianie skarpet, wyruszyliśmy na wieczorny spacer, oglądając podświetlone fontanny, place i kamienice.

Na nowo zakochałam się w Rzymie, jego atmosferze, serdeczności i otwartości mieszkańców.

We wtorek, już funkcjonowała komunikacja miejska, jeździły taksówki. Większość ulic było suchych. Tylko w miejscach zacienionych i na trawnikach leżał zamarznięty śnieg. Temperatura w nocy spadła do minus 6 stopni. Choć słońce świeciło mocno, wiał mroźny wiatr.

Zamówiony autokar przyjechał na czas i punktualnie dojechaliśmy na lotnisko. Arrivederci Roma!

 

Maria Beręsewicz
Podlaska Redakcja Seniora Białystok