Anna Czartoszewska
wystarczy się przełamać
jeśli oczy twoich bliskich
patrzą Bożym Narodzeniem
a ty czujesz że w twoich oczach
gwiazda betlejemska gaśnie
to nie czekaj
przełam się opłatkiem
kolęda się nie myli
przytul się jak dziecko
do dobrej nowiny
a w tej chwili
dusza twa zapachnie
bożonarodzeniowym siankiem
Niech mówi Bóg
Nie mówmy teraz kto jest gorszym,
Kto lepszym w życiu kolędnikiem.
Kto z gwiazdą, kto ze śmiercią kroczy,
Kto świętym, kto zwykłym grzesznikiem.
–
Nie mówmy nic o polityce,
Nie mówmy nic, co może ranić.
Niech dzieli się w nas chleb najbielszy,
Niech mówi w nas Ten, co nie kłamie.
Józefa Drozdowska
Wigilijna refleksja
Topola ośnieżone gałązki
schyla nad domem
jakby chciała zajrzeć
przez okno do kuchni
i pobielić ręce matki
szykującej wigilijną wieczerzę
Stare drzewo ze starą matką
oczekują na przyjście Jezusa
Jest tak cicho że słychać
przebiegającego zająca w sadzie
Za kilka lat w tym dniu
Jezus zabierze matkę do nieba
drewnem ze ściętej topoli
inna gospodyni roznieci
ogień pod płytą
i niby będzie podobnie
tylko dzieci tej nowej
nie usłyszą jak biegnie zając
na przywitanie Nowonarodzonego
Ze świątecznej pocztówki
Otulone śniegiem domy już bielsze być nie mogą
a sztachety w płotach napięte na ostatnią strunę
Przy studniach wiadra skrzypią od mrozu
i księżyc lśni w zawiasach okiennic
I chociaż nie dnieje jeszcze
skrawek nieba czerwienią podchodzi
Przez firanki widać jak ludzie
podają sobie z opłatkami dłonie
–
Grudzień 2010
Jolanta Maria Dzienis
Pieśń wigilijna
Pod Księżycem w pełni zawieszę kołyskę,
Niechaj Maleńkiemu do snu srebrem błyska.
–
Gwiazdy pobrzękując ze złocistym wdziękiem,
Zanucą kojącą, fiołkową piosenkę.
–
Wietrzysko słoneczne w zefir zamienione,
Zabuja kolebką w czasie nieskończonym.
–
Słońce wyglądając ciekawie zza Ziemi,
Użyczy miłośnie ciepła swych promieni.
–
Obłoki na niebie od powietrza lżejsze,
Otulą pierzynką najdelikatniejszą.
–
I tak cały wszechświat troszczy się o Niego,
Uznając w Dzieciątku Pana Najwyższego…
Wigilijne rozważania
A ty się ze mną przełam opłatkiem
Chlebem co cudem w ciało się zmienia
Rozważ przez chwilę wieczną zagadkę
O której śpiewa dziś cała ziemia
–
Jak bardzo Ojcu zawierzyć trzeba
W sercu mieć miłość niewyczerpaną
By zejść do ludzi porzucić niebo
Rodząc się w żłobie wysłanym sianem?
–
W ten czas niezwykły dzielę się z Tobą
Z ufnością godząc się z tajemnicą
Wszystkim co przyniósł nam On ze sobą
A co pozwala cieszyć się życiem…
Krystyna Gudel
Wigilia na wygnaniu
grubiej skrojone obierki
(za pozwoleniem zarządcy)
i jeden wyproszony ziemniak
smakowały niebiańsko
–
życiodajne drzewa wykute
z kryształowej dziczy
ogrzewały nadzieję
–
do Maleńkiego wiodła
Wielka Gwiazda
ominęła Kazachstan i Omsk
–
czy za dużo wygnańców
przybyłoby
do Niego
W ten niezwykły wieczór
A kiedy zabrzmią kolędy
i chórów anielskich pienie
światło wyleje się z nieba
nadzieja zstąpi na ziemię
–
Z maleńkiej białej kruszyny
wypłynie dobroci potok
gwiazda jaśniejsza niż wszystkie
i błękitniejszy obłok
–
Spokoju więcej niż zwykle
obecność w nieobecności
wieczór inny niż każdy
bogatszy w blaski miłości
Urszula Krajewska-Szeligowska
Opowieść o opłatku (sonet-tautogram)
O opłatku opowiem, okruszynie owej,
O obrazeczku, ornamentem ozdobionym.
Odłam okruszek, oczy odium oślepione
Otwórz. Osądzającej oszczerczo osobie
–
Ofiaruj odpuszczenie. Ona osłupiona
Odłamie odrobinę, oczy ocierając,
Oczyszczenie odradzające odczuwając,
Oszołomiona, ożywiona, odmieniona.
–
Okruszyna opłatka olśni, oczaruje,
Odejmie obciążenie. Obojętność oschła
Odejdzie. Owionięcie ożywcze odczujesz,
Odleci odrętwienia ostroga okropna.
–
Oto o obyczaju ojczystym opowieść.
Obiecaj, o opłatku opowiesz? Opowiem!
Klasztorne kolędy (tautogram)
Kolędą kipi kościół-klasztor:
Kolumny, klęczniki, kadzidło,
Konfesjonały, kandelabry,
Kunsztowne kielichy, kropidło,
–
Krocie kolędy kochających:
Ksiądz kardynał, ksieni, kapłani,
Kościelny, klaryski klęczące,
Kanonik, księża kapelani,
–
Ksiąg kilka, kraty klauzurowe
Kilkugodzinnie kolędują,
Krystalicznie, kilkugłosowo,
Kwieciście, kornie kontemplując.
–
Krążą kolędy: Każdy kącik
Kościoła kląska kolędami.
Król Królów koncertowi kontent,
Kołysankami kołysany.
Wiesław Lickiewicz
Hej! Kolędy… kolędy…
Kolędy… kolędy… wy pieśni radosne…
Pieśni świąteczne… i… noworoczne…
Pieśni chwalebne… Jezusa Pana…
Który się zrodził… na garstce siana…
–
Jesteście śpiewane… już od północy…
Na mszy szczególnej… o wielkiej mocy…
Zwanej pasterką… bo od pasterzy…
Którzy do stajni… pierwsi przybyli…
–
Bóg się narodził… czcijmy Go zatem…
W naszym klimacie… zimą… nie latem…
A przy choince… pod każdym niebem…
W wieczór Wigilii… dzielmy się chlebem…
–
A jest nim dzisiaj… biały… opłatek…
Na stole obrus… sianko… przypadek?
Są też życzenia… łzy przebaczenia…
Moc słów miłości… które doceniam…
–
Cudu narodzin… który nadchodzisz…
Serca ogrzejesz… ludzi pogodzisz…
A Jezus Chrystus… który się rodzi…
Z grzechu wielkiego… nas oswobodzi!
Joanna Pisarska
Bądź pozdrowiony
W sianie, co jak wyrzut sumienia
kładziemy pod obrus,
żeś tak był ugoszczony,
Oczekiwany.
–
W krześle przy stole
wędrowcowi zostawionym,
żeś miejsca nie zagrzał
na ziemi przez się stworzonej,
Przybywający.
–
W blasku świecy
po twarzach pełgającym,
żeś wziął na barki
ciemność świata,
Umiłowany.
–
W opłatku
kruchością groźną
dłoniom powierzony,
że istniejesz w dawaniu,
Który Jesteś.
Zaproszenie
Przyjdź, Dzieciątko niepozorne,
niestraszne nikomu,
w stajni między zwierzętami
szukające domu.
–
Przyjdź, opowiedz mi o Ojcu,
podziel się Mateńką,
jak gorczycę wypielęgnuj
wiarę mą maleńką.
–
Przyjdź zapłakać razem ze mną,
wejrzeć w moje troski,
z lęku życia mnie uleczyć,
Zbawicielu Boski.
–
A gdy przyjdziesz, tak, jak wtedy,
gdy zapowiedziano,
znowu Ci przygotujemy
szopę, żłób i siano.
Irena Słomińska
***
pamięci cioci Oli
tak niedaleko od nierzeczywistości
w rzeczywistość
tak niedaleko od śmierci do pamięci
są chwile gdy zatrzymują się wszystkie
zegary świata
wtedy chwytam twoją twarz w znaczącym
półobrocie
cień pada na połowę twojej twarzy
jesteś jak księżyc w nowiu
widzę tylko kącik warg prosty
zarys nosa
oko
przykryte rzęsą
szukamy
zgubionego naparstka szyjesz
sukienkę dla mojej lalki
–
tak mało cię pamiętam
tylko jedno grudniowe przedpołudnie
okna oszronione kwitną
choinka czeka na zabawki
–
z kolorowego papieru
wycinam gwiazdę
na którą już czekają trzej
cudzoziemscy królowie
niosą w darze
złoto kadzidło i mirrę
–
co to jest mirra pytam
a ty pochylasz głowę
słowa padają okrągłe ciepłe
korale
naniżę je na nitkę
i będę przez całe życie niosła
ten sznureczek pamięci
–
szukam cię
w domu którego już nie ma
czyż spodziewałaś się że nie ma
nic bardziej kruchego niż domy
–
szukam cię
na ulicach miasta czy myślałaś
że jest coś bardziej ulotnego niż pamięć
ulic
Leonarda Szubzda
Zaskoczenie
Edmusiowi
to nie tak miało być
miała być kutia karp łamańce z makiem
dzielenie się opłatkiem
wspólnota stołu
pod pierwszą gwiazdą na niebie
radość bycia razem
–
nie tak odchodzi się
na zawsze
bez ważnych słów
spojrzeń ostatnich
bez pożegnania
–
wyszedłeś zwyczajnie
jak tysiące razy przedtem
zamknąłeś zwyczajnie drzwi
zszedłeś po schodach
żadnego znaku znikąd
przeczucia
wszystko milczało
–
jak zwykle wsiadłeś do samochodu
przyjaciela licznych podróży
zawsze Cię woził bezpiecznie
szczęśliwie wracałeś
–
co się stało
na znajomej drodze
niedaleko bezpiecznego domu
czy wydawało się że jedziesz
kwitnącą łąką na ojcowskie pole
nim samochód dotknął
zdziwionego drzewa
a Ty stanąłeś na progu
nieznanych drzwi
z wiecznym odpoczywaniem
w dłoniach?…
Boże Narodzenie ’97
znów
nikt Cię nie przyjmie
–
znajdziemy jakieś
usprawiedliwienia
–
w dzień narodzin
wpadniemy na chwilę
do stajenki
–
syci
ciepło ubrani
świąteczni
–
zaśpiewamy
Lulajże lulaj
Lulajże lulaj
i wyjdziemy
zadowoleni tacy
–
cichą noc zauważymy
przez okna samochodów
wracając do domów
pachnących szynką i sernikiem
–
zostaniesz sam
z wierną Matką
pastuszkami
nawykłymi do niewygód
–
i zwierzętami
które kochają
bezinteresownie
Anna Małgorzata Więckowska
***
W tych dniach tak pięknych i oczekiwanych,
Gdy gasną spory i goją się rany,
Cichutko wokół, rozbrzmiewa kolęda,
Niech dla Was będą spokojne te Święta!
I mimo, pomimo, na przekór, czy wspak
Ufajmy niezmiennie, że zmieni się Świat!
Że spokój zagości i miłość Bliźniego,
Szacunek dla innych od wzoru naszego.
By dobra nadzieja nas nie opuszczała,
Iskierka radości świat rozweselała,
By szczera miłość wewnątrz serc się tliła,
Serdeczna dobroć nie od święta była.
Pogodny duszek niech co rano budzi,
A w krąg nie braknie życzliwych nam ludzi!
Halina Wiszowata
Magiczna Noc
Na skraju lasu stoi mała, skromna chatynka
Gdzie mieszka samotnie, uboga babulinka
Której leśna zwierzyna wcale się nie boi
O, wyszedł jelonek z lasu i pod chałupką stoi
–
Dwie sarenki przyszły pod samą chatynę
Rozglądając się czujnie, czekają na Bożą Dziecinę
Piękna, mądra sowa na gałęzi siedzi i huka
Otwiera szeroko oczy, zdumiona że dzięcioł stuka
–
Gdzieś obok lisek przemknął ukradkiem
Obserwując z daleka tę piękną gromadkę
Wszyscy wzrok swój kierują ku niebu
Wyśpiewując hosannę dzieciątku małemu
–
Małe wilczki wielce zdumione widokiem
Przyłączyły się chętnie z niebywałym urokiem
Zawyły głośno do gwiazd i jakby na ich znak
wszystkie zwierzęta przemówiły, oj tak, tak
–
Wyszła na próg babulinka skulona wielce
Trzymając opłatek różowy w drżącej ręce
Powitała zwierzęta dzieląc się tym opłatkiem
Ze łzami radości spojrzała na pierwszą gwiazdkę
–
W małej chatynce pod białym lasem
Kolorowe światełka migocą tymczasem
Śnieżne płatki lecą z nieba wysokiego
Szykując pierzynkę dla Jezuska małego
–
Bowiem narodził się tej magicznej nocy
Król i Pan tego świata i wszechmocy
Pokłońmy się więc dzieciątku maleńkiemu
W nędznej szopie, na sianku narodzonemu…
Jadwiga Zgliszewska
A pewnie byłoby Mu lepiej…
Na pewno byłoby dostojniej
gdyby tu zstąpił z chmur
jak król
długo czekany
witany z honorami
–
a pewnie
byłoby Mu śpiewniej
gdyby wtórował chór aniołów
a nie zawodził pastuszy tłumek
i ryk bydlątek
beczenie owiec
gęganie gąsek
–
a pewnie
byłoby Mu cieplej
w komnatach leżeć
w kominek drew by dokładali
i ogień trzaskał z bierwion
– cieplej by było na pewno
–
wygodniej byłoby i nawet
Mu się urodzić w zwykłej chacie
z ludźmi prostymi
co nad kolebką by się chylili
Maryję doglądali w połogu
a On nie zaznałby twardego żłobu
–
dostojniej
barwniej i śpiewniej
cieplej
łatwiej i lepiej
pewnie by było
ale gdzieście to kłaść by chcieli
tę wielką – Maleńką Miłość?
–
On najbardziej świadom
że byłoby łatwiej…
–
– ale kto by nas zbawił?
Dziwne Święta AD 2020
Nie tylko śniegu wielkich zasp nie ma
oraz szaleje w świecie pandemia,
i nie dlatego te dziwne Święta
nigdy nie znikną z naszej pamięci.
–
Szaro za oknem – to już normalność,
ale i w sercu też prawie czarno.
Jakże więc witać nam Zbawiciela
i jak Go przyjmie w tym roku ziemia?
–
Właśnie zgłosili pakiet obostrzeń,
że nigdzie wybrać się ani dotrzeć.
Czy i samotne będą Wigilie?
Na pewno. Kiedy… znów nikt nie przyjdzie!
–
Jak tu nakrycie kłaść dla wędrowca,
skoro on zawsze będzie… Tym Obcym?
Gdy się wzbraniają z przyjęciem dziecka,
by kolejnemu dać w gnieździe miejsce!?
–
Dziwnie i smutno jest dziś na świecie.
Może narodzin i Zbawcy nie chcą?
On – Król Stworzenia i Odkupiciel
łaskę nam zrobi, o ile przyjdzie…
–
Gniew mój powoli jednak przemija,
bo jak z tą złością siąść do Wigilii?
On nam już dawno winy przebaczył
– wszystkim, więc ufnie przełam opłatek.
foto: pixabay.com