foto: Dariusz Marek Gierej


_
Joga – lek na wroga

Siadłem sobie na przypiecku,
Nogi na krzyż-po turecku,
Choć pozycja niewygodna
Ale ciągle bardzo modna.

Wszem i wobec media głoszą,
Dużo mówią, piszą, proszą,
By się uczyć medytować.
Mózg i duszę relaksować.

Rozpocząłem więc ćwiczenia,
Lecz tak jakoś od niechcenia.
Chciałem bowiem się przekonać,
Czy ta joga ból pokona.

Po godzinie rezygnacja.
Znika jogą fascynacja.
Zamiast trochę się podleczyć,
Mogłem nawet się skaleczyć.

Ledwie z tego siadu wstałem,
Bóle pleców i nóg miałem.
W głowie miałem już zawroty,
A na czole zimne poty.

Zgodnie już ze swą zasadą,
Dzielę się tu z wami radą:
Jak chcesz z wrogiem się policzyć,
To mu poradź jogę ćwiczyć.

***

Nasza rosochata

Jest już stara i garbata,
Na dodatek cała w bliznach,
Ale wierzba rosochata,
Chroni nas wciąż jak talizman.

Kiedyś drzew tych było więcej.
Rosły rzędem, tuż przy drogach.
Dzisiaj wierzb nikt sadzić nie chce,
Uważając je za wroga.

W pejzaż wsi od lat wpisana,
Jak bociany, czy ich gniazda,
Będzie przez nas pamiętana,
Długo tak, jak każda gwiazda.

Z wierzbą zniknie też Rokita,
Który straszył nas od lat.
Ale o to nikt nie pyta,
W diabła dziś nie wierzy świat.

***

Żabi śpiew

Z przyjściem wiosny w każdą noc,
Żaby koncert zaczynają.
A że jest ich w stawach moc,
Wielką siłę głosu mają.

Barytonów, basów, altów,
Nie brakuje tam na pewno,
Lecz z ich śpiewem nie ma żartów.
Domy z cegły, to nie drewno.

Oczywiście piszę bzdury.
Żaby były, są i będą.
A ich śpiew, to cud natury.
Przy nim inne cuda bledną.

Wiesław Lickiewicz