Prawie
Prawie nie śpię nocami
Prawie nie śnię
Czekam na ranek
–
A wiosenne poranki
To pierwsza miłość
Śpiew słowika w ogrodzie
–
Nowe radosne życie
Zachwyt nad każdym promieniem
Wschodzącego słońca
–
Prawie zachłyśnięcie się
Urodą świata i moim
W nim istnieniem
–
Tak bezwstydnie szczęśliwą
Bywam tylko o poranku wiosną
A potem wstaje dzień …
Marzenie
Rano do pustego czajnika
Zamiast wody nalewam nadzieję
I czekam na cud
–
Pragnę chociaż raz
Móc fruwać w przestworzach wszechświata
Jak najpiękniejszy ptak, marzeniami uskrzydlona
–
Ujrzeć błękitne światło planet i gwiazd
Zobaczyć księżyc z bliska
Delikatnie ogrzać się w jego blasku
–
A potem wrócić na Ziemię
I opowiadać o tych cudach wrażliwym ludziom,
Aby też odważyli się odbywać takie podróże.
–