Już wiosna

Widać ją i słychać wkoło.
Kwiatki mizdrzą się do słonka.
Ptakom również jest wesoło
O czym świadczy śpiew skowronka.

Szara ziemia ornych pól,
Nasączona jeszcze wodą,
Wkrótce zmieni swoją barwę
Za wiosenną wiatru zgodą.

Nam już również serce drży.
Wzrok się staje bardziej mętny.
To niechybnie jest oznaką,
Że nastąpił czas namiętny.

Wiosna macki rozpościera.
Na różowo barwi lica.
Kiedy kochać, jak nie teraz!
Bo na flirty szkoda życia!

Świeca i jej życie

Tak niedawno piękna, biała,
Królowała na świeczniku
I swym blaskiem oświetlała,
Wszystkich zacnych domowników.

Czas nie stoi, płynie z woskiem,
Który ogień jej podsyca.
Wkrótce zacznie płonąć słabiej,
Jakby zbliżał się kres życia.

Płomień jeszcze rzuca światło,
Lecz się jego zasięg skraca.
Już powoli sił mu braknie.
Czyżby… zmogła już go praca?

Dobrze wiem, że to nie to.
W miejscu świecy, ćmi ogarek.
I to właśnie z jego winy,
Wkrótce ciemność dom ogarnie.

Potem tylko smużka dymu,
Wskaże nam gdzie była świeca.
By po chwili się rozproszyć,
Gdzieś w powietrzu, jak dym z pieca.

Wiosna – nadzieja

Już pączki roślin jak usta spragnione,
Lekko nabrzmiałe do słońca zwrócone,
Chłoną z rozkoszą jego promienie,
By jak najprędzej buchnąć płomieniem.

Ogniem gorącym, pachnącym na wskroś,
Którego nigdy nie jest nam dość.
A liście wiosenne, zielone, soczyste,
Oczyszczą powietrze od związków chemicznych.

Dwutlenek węgla zostawią sobie,
By później zużyć go na swój obiad.
Chłoną powietrze, tak jak my wszyscy,
Później zwracają jak kryształ czyste.

Do tego dają nam jeszcze tlen,
Byśmy go mieli nocą i dniem.
Powietrze bez tlenu, to zwykły smog,
Którego wszyscy mamy już dość.

I tak dokoła, aż zamknie się cykl,
Bez tlenu przecież, nie żyje nikt.
Ta karuzela choć niewesoła,
Jeszcze się kręci, lecz jest już chora.

Nie mieszaj (z przymrużeniem oka)

Czy przy święcie czy też nie,
Wypić czasem nie jest źle.
Nie przebieraj tylko miary
Bo dzień drugi jest koszmarem.

Wino, wódka, whisky, koniak
Z nóg powali nawet słonia.
Aby tego nie doświadczyć,
Nie pij nigdy bracie na czczo.

A najlepiej pić po trochę,
Tak, by z życia mieć radochę.
Czuć się wtedy będziesz raźniej
I zobaczysz świat wyraźniej.

Rozwiązuje też się język,
Który miałeś na uwięzi.
Palniesz czasem coś od rzeczy,
Lecz w tym stanie każdy grzeszy.

Aby nie był wiersz za długi,
Ja natomiast nie marudny,
Kończę go ripostą krótką;
Nie zapijaj wina wódką!

Wstrzemięźliwość jest atutem.
Zapamiętaj – pij z wyczuciem!
Ale powiem Ci po cichu,
Fajnie być tak po kielichu!

Drodzy emeryci

Siwe włosy, wąsy, broda,
Czasem błyśnie też łysina.
Cera już nie taka młoda,
Ale…  czy to nasza wina?

Nie jesteśmy zbyt lubiani,
Wiemy o tym nie od dziś.
To,  że zwą nas seniorami,
Nie najgorzej wcale brzmi!

Lecz my na to jakby głusi,
Nie obchodzą nas te słowa.
Bo emeryt nic nie musi,
Niech więc innych boli głowa.

Z życia cieszmy się seniorzy,
Mamy przecież na to czas.
Dziś rozrywka nam nie szkodzi.
Czuj się młodo każdy z nas.

Bawmy się więc moi drodzy.
Jesień życia – nasza pora!
Czasu nikt już nam nie cofnie
– Bądźcie mili dla seniora!

Góral wie

W kalendarzu jeszcze zima.
Owszem jest, lecz tylko w górach.
Winić za to trzeba klimat,
O czym wie najlepiej góral.

Pytam więc się go nieśmiało,
Jak z tą zimą jest naprawdę?
On mi na to odpowiada:
Zima w górach będzie zawsze!

Wszystko o niej dobrze wie,
Jakie może przynieść skutki.
Za to o nas mówi źle,
Lecz potrzebne są im dudki.

Kiedy pytam o szczegóły,
Odpowiada błyskawicznie,
O tym że śnieg pada z chmury,
Która jest nad górą nisko.

A o słońcu mówi tak:
– Albo świeci, albo nie!
– Kiedy świeci, dobry znak!
– Gdy go brak, to będzie źle!

Ot i cała mądrość bacy,
Który zawsze wszystko wie.
Zapamiętaj będąc w górach;
Możesz wierzyć mu, lub nie!

Wiosna jak miłość

Wiosna jest początkiem życia,
Wiosna jest jak narodziny,
Wiosną dzień radośnie świta,
Wiosna jest symbolem siły.

Już nabrzmiałe pąki drzew,
Wkrótce strzelą w niebo kwiatem,
A chóralny ptaków śpiew,
Każdej wiosny jest symfonią.

Słońce wyżej , dnia przybywa.
Już forsycja sypie złotem.
Zakwitł krokus i leszczyna.
Płaczą też z miłości koty.

Wiwat wiosna! Wiwat życie!
Wiosnę kocha cały świat.
Wiosną budzi się uczucie,
Które ma miłości smak.

Moje nogi

Idę przed siebie noga za nogą.
Nie śpieszę się bo nie mam dokąd.
A tak po prawdzie one mnie bolą
I sam się dziwię, że wciąż mnie wloką.

Idę tak sobie jakby bez celu.
Myślę o życiu, wyciągam wnioski,
Spotykam również znajomych wielu,
Którzy chcą ze mną dzielić swe troski.

Czasem wpatrzony w widnokrąg
Z myślami gdzieś na rozdrożu,
Przyśpieszam tempo swych kroków,
Jakbym na czas miał gdzieś zdążyć.

Po chwili wszystko wraca do normy.
Idę znów sobie noga za nogą,
I podświadomie cieszę się z formy,
Że moje nogi wciąż dobrze chodzą.

Wierzę owszem, ale…

Niby znam to otoczenie.
Tak przynajmniej mi się zdaje.
Lecz odnoszę wciąż wrażenie,
Że do niego nie przystaję.

Nie to, że nie wierzę mu.
I nie to, że mu nie ufam.
Lecz zapobiec pragnę złu,
Więc przeczucia swego słucham.

Wierzę, owszem, lecz ostrożnie.
Nigdy w ślepo, nie do końca.
Bo parasol tylko chroni
I przed deszczem i od słońca.

Ze mną jest na razie tak,
Jak powyżej napisałem.
Ja, po prostu, życie znam,
Bo nauki z niego brałem.

Wierszem o wierszach

Głupota to moja nie pierwsza,
Gdy piszę wierszem o wierszach.
Niektórzy robią to prozą,
Lecz to napawa mnie grozą.

Ja piszę ośmiozgłoskowcem
I zawsze o tym, co zechcę.
Kocham w nich rymy i rytm
I tylko prawdę, nie mit.

Nie chcę zawracać wam głowy,
Bo nie jest temat to nowy.
A żeby poznać szczegóły,
Najpierw znać trzeba ogóły.

Nie piszę nigdy wszystkiego,
Coś chcę zostawić i sobie,
Bo gdybym napisał co wiem,
Świadczyłoby to o mnie źle.

Szukam Cię

Szukam Cię przez całe życie,
Chociaż nie znam Twojej twarzy.
Bardzo pragnę Ciebie poznać,
Jest to szczytem moich marzeń.

Szukam Ciebie w kroplach deszczu.
Szukam Ciebie w wietrze polnym.
Szukam też Cię w płatkach kwiatów
I w promieniach słońca złotych.

Szukam Ciebie dookoła,
Dniem i nocą, zimą latem.
Chodzę, jeżdżę, pytam , wołam,
Gdzie Cię szukać? powiedz proszę!

Znajdę kiedyś Cię, w co wierzę,
Bo Cię szukać nie przestanę
I przysięgam tu Wam szczerze,
To, że kiedyś tak się stanie!

Wiesław Lickiewicz