Albert Einstein powiedział, że „patrzenie na piękno przyrody jest pierwszym krokiem do oczyszczenia umysłu”. 

mężczyzna stoi oparty o drzewo z jedną ręką wyciągniętą do przodu, w tle jezioro otoczone lasem i szuwarami

Co prawda, nigdy nie miałem problemu z czystością czy sprawnością szarych komórek, ale kocham te chwile, kiedy mogę cieszyć się bezpośrednim kontaktem z naturą. Kilka lat wstecz pojawiło się hasło „Mazury, cud natury”. Trochę bym dyskutował, bo uważam, że takim samym cudem natury są moje rodzinne Kaszuby. Nie będę jednak wybrzydzał, skoro do Mazurów i Warmiaków mam raptem 30 km. 

Miałem to szczęście, że odwiedziłem te rejony tuż przed poniedziałkowo–wtorkowym załamaniem
pogody. Wiadomo, czas wakacji, urlopów, wypoczynku, dlatego będę się streszczał z opisem swoich odczuć, żeby nie zanudzić. Urzeka mnie widok zieleni, drzew, trawy, kwiatów. Nie bez powodu zielony sygnalizator ruchu jest uwielbiany przez kierowców i pieszych. To tak trochę żartobliwie. 

Miesiąc temu urzekał mnie w Łebie widok morza, szum fal, piękne zachody słońca, wędrówka po ruchomych wydmach. O jodzie nie wspomnę. Teraz dla odmiany zanurzam się w mazurskie lasy, górki, doliny, podziwiam tytułowe jeziora, których bez liku. Głęboko oddycham, podziwiam ten piękny świat i ładuję akumulatory na wydarzenia, które już wkrótce całkowicie mną zawładną. Jakie? Tajemnica. 

Z niezwykłą przyjemnością i lekkością wchodzę na pomost, by obserwować ptactwo wodne, mnóstwo jachtów na horyzoncie, figle rybek, podziwiać zatoczki, nadbrzeżne szuwary i… najzwyczajniej uśmiechać się sam do siebie. Świat bez wojen, nienawiści, zawiści, kłótni jest piękny. Żyjmy dniem dzisiejszym, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść. 

Plaża, drzewa wokół, jezioro i cumujące na nim jachty.

Uśmiechajmy się, nawet sami do siebie. Czasem niech to będzie nawet uśmiech przez łzy, ale po burzy zawsze jest słońce. Słońce w naszej duszy. Co prawda, nie miałem okazji zabawić się w żeglarza, ale wróciłem na nie z nad jeziora. Myślami wróciłem do Czerwonych Gitar i Krzysztofa Klenczona z 1978 roku, kiedy cała Polska śpiewała jego utwór. Pozwolę sobie na zakończenie przypomnieć kilka wersów. „Wróćmy na jeziora, Na wędrowny rejs, Znajdziesz tam cel swojej drogi, Wśród szumiących drzew”.

Foto: Eugeniusz Regliński 

Eugeniusz Regliński
Podlaski Senior Redakcja Kolno