Uzdrowisko
Pan usiadł za fortepianem
Jak słonko przed zachodem
Rzucał promienie dźwięków
Pomiędzy szum rozmowy
–
Wieczór zabierał wolno
Ostatnie miary światła
Pogrążał się w ciemności
I sosny usypiał za oknem
–
W melodiach cichych
Śnił o czymś niepojętym
A nocna czerń tuliła księżyc
Zmierzający ku pełni
–
Śnić mógł nieustannie
I celebrować swoje życie
Na czarno białe klawisze
Spadające lekko
–
Tłum nie patrzył rozgadany
A starszy pan grał i grał
Po czym nagle gdzieś znikł
Za rogiem muzycznej frazy
Wieczorne dziecko
(Na koncercie)
Kto mi moje włosy zaczesze
Brzydkie
Kto po twarzy pogładzi
Nieurodziwej
–
W oczy spojrzy
Których nie ma
–
Są takie dłonie
A ja pięknieję dusza rośnie
Przy mamie
–
Uśmiecham się mimo blizn
I wpuszczam nocy śpiew
Nuty wesołe
I drży fortepian wzruszony
–
Otwarty na moje serce
–