To bardzo inspirująca aktywność ułożyć tekst z liter rozpoczynających się na tę samą literę, Zapraszamy do spróbowania. A oto nasze próby.

Teksty Marii Heller

Synonimy szczęścia
szczęśliwi ludzie

Stan szalonego spowolnienia serca.
Szept słów spiętrzonych spontanicznym spazmem.
Salwy szampańskie sylwestrowych strzałów.
Sentymentalny spokój sielankowej stabilności.
Senna symfonia szuwarowych szumów.
Słoneczne skrzenie srebrzystego szronu.
Sponiewieranym, słabym służba swoją siłą.
Subtelna słodycz sławy i szacunku.
Suma samozadowolenia, sukcesu, satysfakcji.
Spełniona stylizacja szałowego stroju

Sołtys
Idący człowiek

Siedemdziesięcioletni Stanisław, sołtys Sobolewa szedł szparko. Spieszył się. Spóźniał się na spotkanie sołtysów ze starostą Stelmachowa. Szosa do sąsiedniego sołectwa słała sìę serpentyną. Stanisław szybko stracił siły. Spowolnił.

Sołtysował w Sobolewie siódmy sezon. Służba sąsiadom sprawiała mu satysfakcję. Strzegł solennie siedemnastu siedzib. Spełniał ich sugestie. Samodzielnie, sprawiedliwie  sądził skłóconych. Sąsiedzi szanowali Stanisława. Sumienność i solidność  sołtysa spodobała się sobolewianom  i sołtysom z sąsiednich sołectw.

Strudzony serpentynowym szlakiem stawił się na spotkaniu. Stremowany spóźnieniem siadł  za starą szafą, stojącą skrajnie. Sołtysi szybko spostrzegli  schowanego Stanisława. Szurając stołami szumnie stanęli, składając szacunek seniorowi.  Stanisław struchlał, starając się spokojnie sprostać sytuacji szepnął: „sorry spóźniłem się”. Stojący na scenie starosta Stelmachowa skierował do Stanisława słowa: „Szanowny Sołtysie Sobolewa szczerozłotą stauetkę Super Sołtysa sprezentujemy Sołtysowi w siedzibie starostwa. Szykuj szampana”.

Skołowany, skromny Stanisław szczerze i spontanicznie staroście i sołtysom skłonił się. Sołtys Sebastian skoczył samochodem po szampana. Stanisław  spiesznie, szarmancko serwował. Sołtysowy szampan, szumiał szelmowsko, sławiąc Stanisława.

Tekst Anny Anchimowicz

Satysfakcja Soni

Szykowny, sympatyczny Stefan safandułą stał się. Sabina, stara Stefana, strapienie Stefkowi sprawiła. Samouwielbienie swoje, szykanując Stefana skombinowała. Sarkazm, szykany sekutnicy smakowały skandalem. Sobkostwo Sabiny smuciło serdecznych sąsiadów skromnego safanduły. Spacyfikowany Stefan schował swój stary samowar, samotnie sączył sherry. Smętnie stan swój skomplikowany studiował. Sytuację smutnego samotnika szczególnie śliczna sąsiadka Sonia sekundowała. Sekowanie Sabiny szarpało seksowną Sonię. Stan swój sekretnie starała się schować. Sąsiadowi Stefkowi szybko spotkanie skutecznie sformowała. Smaczne steki i sękacza solidarnie spałaszowali, siedmioletnią starką srogo się spili. Siedmioraczki spontanicznie, szybko sklecili. Skomplikowany stan Stefana skończył się szczęśliwie. Skuteczność Soni solidną się stała. Subtelnie spełniła swoje szczęście. Satysfakcja sympatyków solidną sprawę stanowiła. Samolubna Sabina stan swój szybko sprecyzowała. Straciła Stefana – symbol samowładztwa. Szczwana Sonia sprytnie Sabinę skompromitowała. Sabina samotną, sfrustrowaną szantrapą się stała. Safanduła Stefan stał się sobiepanem.

Teksty Wiesławy Szwed

1. Sen

Sen… Scena – sanatorium. Scenariusz scenki: Salonowe samczyki stojąc spijają sherry, solą schabowe. Salonowe samiczki siedzą przy sutym stole, spijają szampana, smakują sajgonki i serniczki. Saksofon smutno salwuje. Salonowym schlebia scenarzysta i scenograf. Samokształtują swoją świadomość. Samospełnienie…Sen.

 2.Stokrotki
stokrotki

 

Smutny Staś stąpa po stokrotkach. Samodziałowe spodenki strząsa z siebie. Siada. Spoziera i spostrzega samotną sowę. Sowa siedzi na sośnie, szarpie spadające szyszki. Szyszki szybują, szybują. U stóp Stasia spadają. Staś szepcze słodziutko : sosenko, sóweczko, stokrotko. Stokrotki słońce smakują. Staś stał się szczęśliwy.

Tekst Haliny Wiszowatej:

Symfonia Sanu
rzeka wśród skał

Strumieniem szerokim spływa San.
Słodko szemrze samorodne, sentymentalne symfonie.
Szuka stromych, szczelin skalnych,
spadających skał, skrytych w szklanych strugach.
Szepcze, szumi samotnie, sprytnie skręca spiralnie, spada.
Spieszy się, surowo spogląda na sosny i senne, siedzące sowy, słoneczne szlaki i szałasy szkolne.
Szuka i spotyka stworzenia spragnione seksu, spokojne, subtelne, sprawiedliwe, stateczne i straszne sarkastyczne sępy.

Tekst Bożenny Krzesak-Muchy

Sza, sza …

Sabina smacznie spała. Śniła się jej Sahara i safari. Nad sawanną słońce świeciło seledynowo. Przy słoniach stały: szympansy, sasebi, serwal, sitatunga. Wśród sukulentów skryły się: skałoszczur, stepogóralek, szczotkogon. Stado surykatek śmiesznie skakało, a serconosy straszyły szerokimi skrzydłami. 

W sekwencji szóstej snu siedziała w siedzibie szamana w szarych szatach. Spojrzała strachliwie, na stole smakołyki – salami, słonina, sałatka z sorgo, selerem i szpinakiem, sernik i sękacz. Szaman skłonił się szarmancko i szmatką z szamańskim specyfikiem smarował jej skroń, szyję i stawy. Swoim slangiem szeptał sza, sza …

Tekst Krystyny Cylwik

Stary sadownik
owocowy sad

Smutny siedemdziesięciolatek smętnie spoglądał na swoją szarą i suchą skórę. Spacer po swoim sadzie sprowadził na seniora spokój. Siadł na starą studnię i spojrzał na sadzawkę skrytą za sitowiem. Spogladając na słońce spostrzegł samolot. Sentymentalny senior – skromny student studiował sadownictwo. Stąd ten sad. Bez sensu snuć te sentymentalne sam na sam, skwitował. Sielanka skończyła się, gdy suczka Sena szaleńczo szczekała i synowa z salaterką sałaty stanęła przed staruszkiem. Szukałam cię – syknęła. Smaczne słodkie serniczki stoją na stole na śniadanie. Skuszę się, skwitował i spokojnie skierował się w stronę siedliska.

Spostrzegł siostrę w schludnej szarej sukience. Sprzedawała w swoim sklepie w Suwałkach smaczne swojskie specjały: sękacze i smalec ze skwareczkami z solonej słoniny  w słoiczkach – sam smak!

Wiersz Jolanty Marii Dzienis

Symbol
sowa na drzewie

Szemrzą strumyki szumi sitowie
Sączą skrzypcowy spleen słowikowi
Selenie srebrnej szepcą sekrety
Spisują sepią strofy sonetów

Siedzę skulona smutkiem splątana
Sentymentalną siłą spalana
Słucham słowika senne staccato
Spowita sfery solarnej szatą

Szukam strunami scherza szarpana
Sensu spijanych szklanic szampana
Stapiam strach sławy stałością słowa
Symbolem starań stanie się sowa!

Tekst  Liji  Póljanowskiej
Samotność

Stefan sadzi w swoim sadzie sadzonki śliw. Samotna sąsiadka Stefana, Sabina snuje się po swoim sadzie, śpiewa serenady i spoziera na sympatycznego sąsiada.
Spojrzała za siebie w stronę słońca i spostrzegła srebrzystą, siedzącą na starej śliwie sowę.
Spłoszona sowa, sfrunęła w stronę sąsiedniego sadu. Sabina samotna, smutna, szła do swojego siedliska. 

Tekst Teresy Rafałowskiej
Sarkastyczny sąsiad

Siedlisko Stefana ze Stanicy sąsiaduje z samotną Stanisławą. Staruszka, za szyderstwa sarkastycznego, samolubnego sąsiada szukała sprawiedliwości w sądzie. Spory sąsiedzkie szargały i szarpały staruszkę. Stanowczy sprzeciw syna seniorki spowodował, że Stefan stracił swoje stanowisko sołtysa. Stał się serdecznym sąsiadem sprzedającym na straganie słodycze i składniki do sufletów. Staruszka serwowała Stefanowi słodkie soki i smaczne serniki.

Tekst Steni Romanowicz

Senne scenki
Scena szósta

Ścieżka, Fot. Stenia Romanowicz

Strapiona Stefania stąpa środkiem ścieżki sunącej serpentyną skrajem sosen, srebrnych świerków.
Spostrzega sumaki, śnieguliczki, stokrotki, szafirki, sundavillę, szałwię srebrzystolistną, skrzyp. Szemrze srebrzący się strumyk. Słyszy słowiczy śpiew. Suną smętnie sekundy: szósta, siódma, siedemnasta, siedemdziesiąta, setna … Spokój. Szczerozłoty spokój.

Scena siódma

Stefania, spowita w szarzyznę, szybko szybuje w stronę słońca. Skala szybkościomierza spieszy po stopniach. Skrzydła szybowca skrzą się skąpane śniegiem. Stefania sterując spogląda w stronę, skąd w słuchawkach słyszy szum, szczęk..?
Samolot. Samolot skłania się. Sterującego, skrzące spojrzenie skierowane do Stefanii, to spojrzenie Saint – Exuperego. Szczęście – snuje Stefania – spotkałam świetlaną, swoją sympatię.
Stop. Słyszy straszny stukot stali. Skrzydła samolotu schyliły się i jak śrubokręt spadł na spaloną słońcem Saharę. Szczątki spoczęły skrzętnie skryte. Schowane w schowku Stwórcy.
Smutek. Sen… .

Tekst Joli Wołągiewicz

LITERKA „S”

Szacowny, szlachetny Stefan Stanisław S. – stomatolog stażysta z Szypliszek – sam sobie sieje srebrzyste siemię szykując smaczny i skuteczny specyfik na skurcze spastyczne swoim smętnym, schorowanym staruszkom.
Sędziwy siedemdziesięciolatek Stefan Stanisław S. senior i sześćdziesięciolatka strapiona Sabina starają się strzec swoje sfatygowane śledziony stosując do spożycia setki substancji składających się z selekcji spreparowanych składników. Skutek słaby.
Staranny syn Stefan Stanisław S. skomponował solidną substancję stosując sałatę, salsefię, szpinak, szczypiorek, seler, soczewicę, szczaw i szparagi, świeże i surowe, ze straganu starego sąsiada. Sypnął solidną szklankę spulchnionego siemienia, szczyptę szafranu i soli, słodki sos sojowy do sushi skorygował smak specyfiku. Spokojnie spróbował i sprawdził smak. Serwuje swoim staruszkom systematycznie smaczną sałatkę spodziewając się sukcesu. Salaterka po salaterce – skutecznie. Sukces! Śledziony seniorów spokojnie, stopniowo stopują.

fot. pixabay.com

Podlaska Redakcja Seniora Białystok