W 25. rocznicę śmierci Zbigniewa Herberta (1924-1998)
Anna Czartoszewska
tkanie przetrwania
Czym byłby świat
gdyby nie napełniała go
nieustanna krzątanina poety
wśród ptaków i kamieni
„Przypowieść”- Zbigniew Herbert

przygruchał sobie wiersz
linijka po linijce
źdźbło po źdźble
w dzióbek chwycił miękkość chwil
–
gołębim sercem
rozczesał gniazda słów
srebrzony czas
modlitwy i piórka wyrwane losowi
–
drepcze depcze
podskakuje podlatuje
gubi puch latosi
strzępy myśli suchych ciszę
–
krzywym pazurem utyka
nadmiar siebie
między gałązki leniwe
niekwitnące żywym spojrzeniem cienie
–
kreci się w tę i we w tę
jak nie pocztowy
jak wierszowy gołąb tkacz senny
–
kiwa główką śmiesznie
i patrzy czy jastrząb
nie leci kruchej poezji wydziobać z piersi
–
kamyki okrągłe puszcza na wodę
i słów patyki na wiatr
wraca do klatki z zapisaną kruszyną światła
–
głodnych nakarmić
zlepić rozrzucony świat
lot w nieruchomej kropli pamięci zamknąć
–
rano znów wyfruwa poetą
nie za wysoko szukając nieba
przygląda się ludziom nieludziom drzewom
–
grucha na wąskich parapetach
pieśń o tkaniu przetrwania
–
Józefa Drozdowska
Na koncercie wiolonczelowym
w Parku Herberta w Augustowie*

Roztańczyły się starowinki sosny
chmury pod lipcowym niebem niczym
ogromne białe motyle tylko patrzeć
jak zawiążą się w kokardy
na rozwianych włosach wiolonczelistek
Ptaki zamilkły w budkach
czasem słychać jak bardziej rezolutne
postukują w deski u ich wylotów
A mnie zapatrzonej i zasłuchanej
w oczach tańczą zwrotki wierszy Poety
który tu niegdyś wieczorami śnił
widoki holenderskie z Delft z wiolą
da gamba opartą o ścianę salonu
z kimś grającym na wirginale
bądź klawesynie i porzuconą na podłodze
wiolonczelą z cichym błaganiem o ręce
Patrząc na rzekę Schie idzie w myślach
z Janem Vermeerem ciemną uliczką
by podpatrzeć kobietę ważącą perły
W parku instrumenty wciąż tańczą w rytm
walców i menuetów a smyczki wyrywając się
z rąk młodzieńców i dziewcząt
fruną wraz z dźwiękami nad Jezioro Białe
Widzę siedzącego Poetę moczącego w nim nogi
upał niemożebny więc nic mnie nie dziwi
chętnie bym się przysiadła ale nie mam odwagi
Wiatr lipowiecki śpiewa z wiolonczelami
Serenadę Schuberta oklaski płoszą trzmiele
i pszczołę augustowską zwabioną muzyką
To już koniec koncertu ale nie koniec marzeń
–
* Wspominając koncert pt. „Roztańczona Wiolonczela” zwieńczający XI Warsztaty Wiolonczelowe, który miał miejsce 14 lipca br. w Parku Herberta w augustowskiej dzielnicy Lipowiec.
Jolanta Maria Dzienis
Być sobą
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach…
Zbigniew Herbert, Pan Cogito

Wszyscy wokoło białe wiersze piszą,
A ja się światłem kołyszę i otulam ciszą,
Nie marzę o żadnych odcieniach białości,
Tylko rym melodyjny co noc mi się śni.
–
I walc na trzy czwarte w takt zewu księżyca,
A potem szum skrzydeł, co w słońcu zachwyca,
Banalnie wiruję w rytmie wyobraźni,
Podświadomość cienistą konfrontując z jaźnią.
–
Między początkiem, a końcem leciutko oddycham,
Nie krzyczę i nie łkam, jestem aż za cicha,
Spalam się w implozji, zapadam w głąb siebie,
Spazm i jęk rozkoszy słychać tylko w niebie.
–
Nie zmienię niczego, nawet pod naciskiem,
Lekceważąc stanowczo sugestie zmian wszystkie,
Nie chcę być zgromadzeń błyszczącą ozdobą,
Pragnę zawsze i wszędzie być po prostu sobą.
–
Urszula Krajewska-Szeligowska
Zgubiłam siebie
Tylko takie miasta są coś warte,1
W których można się zgubić
Zbigniew Herbert

Zgubiłam się w tym mieście. Nie wiem,
Gdzie jestem. Błądzę po nieznanych
Ulicach, placach i bulwarach,
Byleby tylko znaleźć siebie
–
I ujrzeć oczy w oknach wystaw,
Łagodne dawniej i anielskie,
A dzisiaj zimne, nieobecne.
Miłość w nich już się nie odbija.
–
Stoję kolejny raz przed przejściem
I ruszyć chcę na drugą stronę.
Emocje już ucichły dawne.
–
Byłam tu kiedyś z kimś w tym mieście
I znowu jestem. Tu zgubione
Echo słów tamtych znaleźć pragnę
I co, panie Cogito?

I co nam powiesz teraz, panie
Cogito? W nowym żyjąc wieku
Otumanieni fake newsami,
Pamięć tracimy o człowieku.
–
A jeśli byś się zjawił tutaj
Na nowo, co byś rzekł do ludzi?
I czy by jeszcze twoje słowo
Emocje było w stanie budzić?
–
Cogito ergo sum… Czy teraz
O zdaniu tym jeszcze pamięta
Gardzący drugim człowiek, kiedy
Idzie po trupach, depcząc świętość.
–
Tyś inny szlak wskazał do celu.
O nim wie teraz tak niewielu…
–
Joanna Pisarska
Portret z cieniem
oni myśleli że znajdziemy szczęście
w zacisznym sercu krajobrazu
Zbigniew Herbert, Trzy studia na temat realizmu

co się kryje za białą plamką światła
w źrenicy oka
zaznaczoną aż kilkoma drobnymi pociągnięciami
–
światy upadające
barbarzyńcy na gruzach
sztandar w dłoni
–
a może uległość
pełzanie pod butami władców tej ziemi
–
z pejzażem w tle
Na marginesie miłosierdzia
właściwy pojedynek Apollona
z Marsjaszem (…)
odbywa się pod wieczór
gdy jak już wiemy
sędziowie
przyznali zwycięstwo bogu
Zbigniew Herbert, Apollo i Marsjasz

to walka we wnętrzu każdego z nas
balansowanie na granicy
ostrej jak brzytwa
–
między pięknem a okrucieństwem
miłością a unicestwieniem
–
zawahasz się i zostajesz
obdarty ze skóry
a kiedy zdaje ci się że jesteś bogiem
rozpływasz się w mit
–
tylko obmycie w krwi może nas przemienić
w siedlisko życia
–
Jadwiga Zgliszewska
(…) bądź odważny w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
Zbigniew Herbert
Odwaga

A może wcale nie trzeba
pokornie karku giąć
przed figurkami z wosku
bo same kiedyś legną
rozgrzane od urojonego blasku?
–
a może jednak warto
stać hardo na straży
resztek przyzwoitości
– tak poniewieranej
znieważonej do ostateczności?
–
ale co znaczy
taki jeden człowiek mizerny
marny bohater
bezimienny heros
bez zaszczytów nazwiska
stanowiska
bez błyszczących orderów?
–
może to właśnie
że jeśli nie zegnie karku
pozostanie prężny i hardy
jak żaba się nie rozpłaszczy
nie będzie łapczywie połykał
powietrza ze strachu…
–
wtedy przed jego postawą
wyprostowaną
godną chluby –
runą sztuczne małpoludy
–
fot. pixabay.com – pasek z koników szachowych rozdzielający poszczególne wiersze
i pl.wikipedia.org – popiersie Zbigniewa Herbarta
Redakcja Podlaskiego Seniora Białystok