Ziołowy Zakątek, założony i prowadzony w miejscowości Koryciny, gminie Grodzisk w powiecie siemiatyckim to chluba Podlasia. Corocznie przyjeżdżają tu goście z całego kraju oraz z zagranicy.

Bywa nazywany sercem Podlasia. Obejmuje kilkanaście hektarów ekologicznych upraw popularnych i mniej znanych ziół oraz innych roślin w pięknej okolicy. Atrakcją jest bliskość natury, niezwykły klimat miejsca, starodawne budynki i ich otoczenie, a także zwierzęta domowe. To także liczne atrakcje turystyczne dla dorosłych i dzieci, okazja zakupu miejscowych specjałów, bardzo smaczna kuchnia regionalna, możliwość wyboru noclegów według upodobań i… zawartości portfela..

Wyjazd do Ziołowego Zakątka zajmuje nam niespełna dzień – czas wystarczający, by podziwiać największe atrakcje. Oczywiście, tutaj każdy może wybrać coś innego, co jest dla niego szczególnie interesujące. Już od wejścia czujemy rześkość oraz rozmaitość przyjemnych zapachów natury. Nie może być inaczej, skoro pełno tutaj najrozmaitszej roślinności. Poza wonią igliwia, są to przede wszystkim aromaty ziół rosnących w uprawach, ziółek schnących w wiązkach oraz tych już rozdrobnionych, przygotowanych na sprzedaż, a zapewne też tych obficie dodawanych do przyrządzanych tu potraw. Gości jest codziennie dużo i o ich żołądki również dba się należycie. Naprzeciw gustom i upodobaniom kulinarnym turystów wychodzi karczma, zawsze pełna gości. Mówi się, że nikt Ziołowego Zakątka głodny nie opuści, albowiem oferowane jadło jest na każdą kieszeń.

Integralną częścią Gospodarstwa Agroturystycznego jest Podlaski Ogród Ziołowy. Od 2011 roku oficjalnie posiada on status ogrodu botanicznego. Ogromnego obszaru ziołowych upraw przemierzyć nie zdołam. Ale zauważam, że odbywa się tutaj coś na kształt warsztatów, tj. rodzaj szkoleń dla zainteresowanych. Dotyczą one nie tylko zielarstwa, ale kilku zanikających zawodów. Cieszy również obecność młodzieży szkolnej. Podlasie jest bowiem najczystszym regionem naszego kraju, występuje tu wiele roślin leczniczych, a wiedzy o nich nie sposób przecenić. Jest ona istotna w czasach, kiedy chętnie powraca się do naturalnych metod leczenia. W wiosce sąsiadującej z moją rodzinną ludzie po dzień dzisiejszy znają się na ziołach. Wiedzą, jakie, kiedy i gdzie należy je zbierać oraz w jaki sposób suszyć i przechowywać. Najlepsi znawcy i najbardziej wytrwali potrafią przez lato nieźle podreperować swój budżet. Znam takich i bardzo podziwiam. Moja babcia też znała się trochę na tym, gromadziła ziółka na własny użytek, a i mnie usiłowała zainteresować i włączyć w swoje małe przedsięwzięcia zbieracze.

Gospodarstwo Ziołowy Zakątek już dawno nie wygląda jak pojedyncza zagroda, ale raczej jak mały skansen. Lecz najważniejsze jest, że miejsce to wciąż żyje! Poza drzewami, ziołami i kwiatami jest tu sporo starych domów, zabudowań gospodarczych oraz dawnych urządzeń. Są też rozmieszczone rzeźby z drewna. Ba, jest nawet zrekonstruowany XVII-wieczny kościółek drewniany pod wezwaniem Matki Boskiej Jagodnej. 

 

Jednak to nie wszystko. Może najprzyjemniejsze są spotkania ze zwierzętami hodowlanymi i ptactwem domowym. Wrażenie robi kogut o barwnym upierzeniu, który dla korzystających z noclegów jest podobno naturalnym budzikiem. Cóż, nie dziwi mnie to, kiedy się dowiaduję, że chętni mogą tutaj skorzystać ze spania na sienniku wypchanym sianem. Nie ukrywam, że chętnie bym skorzystała z takiej oferty. Natychmiast przypomina mi się, jak to w dzieciństwie, po zwiezieniu świeżego sianka, spało się na nim w stodole przez wiele nocy. Jeśli tylko rodzice pozwolili. Zapamiętałam, że nie wolno było tego robić tuż po zwózce, gdy siano było świeże i zbyt wonne. Podobno jego zapach był wtedy odurzający i zabójczy. 

Zwierzęta z tego gospodarstwa są oswojone i przyzwyczajone do ciągłego towarzystwa ludzi. Nic sobie nie robią z ich nieustannej obecności. Nie uciekają, podchodzą blisko, są zaciekawione, a niektóre z wdziękiem pozują do zdjęć. Stąd chęć, aby fotografować je na każdym kroku. Bydło wprawdzie jest w kojcach, ale już ptactwo domowe panoszy się bez zażenowania. Głównymi adoratorami miejscowych zwierzaków są młodsze i starsze dzieciaki. Zwłaszcza te wielkomiejskie, które nigdy nie miały okazji do takiego kontaktu.

Rytuałem ale i naturalną potrzebą jest wizyta w sklepie z dużym asortymentem wyrobów posiadających certyfikaty ekologiczne. My również dokonujemy zakupów. Zaopatrujemy się obficie. Soki, miód, herbatki, mieszanki ziołowe, przyprawy, sól, specyfiki naturalnej medycyny oraz środki higieny. Brat-grzybiarz zafundował sobie solidnie wypleciony koszyk na wyprawy do lasu. Zakup okazał się nader szczęśliwy, bo już niedługo został kilkakrotnie napełniony dorodnymi prawdziwkami. 

Ziołowy Zakątek tchnie jakimś niewytłumaczalnym spokojem, błogością, bajkowym niemal klimatem. Aż nie chce się wracać stamtąd do prozaicznej rzeczywistości. Pragnie się natomiast być tu ponownie. Zwłaszcza w przypadku niedosytu kontaktu z naturą, który rodzi tęsknotę za tą cudowną krainą.

(zdjęcia: Monika Rybałtowska)

 

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok