Kiedyś wpadł mi w ręce artykuł Gazety Polskiej zatytułowany „Zioło, a nie chwast”. I to był pierwszy krok do poznania tej pożytecznej rośliny. Nawet się nie spodziewałam, że jej działanie może być tak wszechstronne.

Ponieważ promocja zdrowia jest mi bardzo bliskim tematem i interesują mnie wszystkie nowinki z nim związane, zaczęłam czytać, szperać i stosować.

Żółtlica drobnokwiatowa, bo tak nazywa się ta roślina, rośnie prawie wszędzie, na naszych działkach, rabatkach, ugorach. Usuwamy ją i traktujemy jak chwast.

Do Polski przybyła w XVIII wieku z Andów i bardzo się zadomowiła. Jest bogata w witaminę C, żelazo, potas, krzem. Ponadto niszczy uciążliwą bakterię Helicobacter pylori, która towarzyszy chorobie wrzodowej żołądka. Działa żółciopędnie (umożliwia wydalanie złogów żółciowych), moczopędnie, przeciwzapalnie i odtruwająco. Pobudza też regenerację tkanek. Reguluje przemianę materii, wypróżnienia, zwiększa odporność organizmu. Wspomaga leczenie łuszczycy i egzemy.

Nasze babcie stosowały napar z żółtlicy na oczy przy zapaleniu spojówek, na trudno gojące się rany, oparzenia. Można ją stosować w formie nalewek naparów, herbatek, maceratów. Świeża żółtlica utarta z olejem lnianym, przyłożona na ranę, przyspiesza jej gojenie.

Od jakiegoś już czasu piję żółtlicę w formie herbatki (parzę suszoną lub świeżą). Jest przyjemna w smaku, ma zapach i smak pestek słonecznika. Polecam.

Halina Wiszowata
Podlaska Redakcja Seniora Białystok