Wszystko jest poezją, według Stachury, ale tylko wprawne pióro potrafi zamienić rzeczywistość w strofy, do których wraca się myślami. Obraz tego, co dzieje się wokoło, ujęty w ramy rymów, lub białego wiersza, wnika tak głęboko w duszę, jak żadna proza nie zdoła.
Tylko przez poezję docieramy do wnętrza autora, a on sam, tylko za pomocą wierszy, może uzewnętrznić to, co w duszy na dnie czeka. Zawsze gorące, gotowe do drogi.

Jest taki rodzaj twórczości poetyckiej potrafiący wznieść nas na wyżyny miłości, po czym strącić w otchłanie rozpaczy. Te wiersze najchętniej czytamy. Odzwierciedlają one bowiem najtrudniejsze, najbardziej osobiste przeżycia. Obnażają myśli, powodują poczucie jedności miedzy czytelnikiem, a poetą. Budzą współodczuwanie i empatię. Bo któż z nas nie kochał, i kto nie cierpiał z miłości.

Przykładem takiej miłosnej udręki, pełnej metaforycznych labiryntów, gorzkiego potwierdzania bezradności wobec wielkości uczuć, żaru tęsknoty i boleści osamotnienia, jest „Przypowieść o perle” Piotra Zemanka.

PIOTR ZEMANEK   Z BIELSKA BIAŁEJ „PRZYPOWIEŚĆ O PERLE”–  I MIEJSCE

Przypowieść o perle

fale uderzają od wewnątrz. ołów spłynął w podbrzusze. kula
wypełnia mnie. mózg jest zajętym nagranym dyskiem. brak
wolnej pamięci. zadrukowałaś stopami wszystkie jego zwoje.

znam w nim każdą ścieżkę na której zostawiłaś kobiece ślady.
w oknie przeskakują obrazy. migawki. kształt. zapach skóry.
zapamiętany dotyk. jakby ktoś uparcie przewijał film. wiem.

to co się wydarzy jest fikcją której nie będzie można uniknąć.
to sen z którego się nie obudzimy. on śni się komuś innemu.
zostawia na obcej skórze wilgoć potu. ślady naszych polucji.

wkładam ręce w głowę. otwieram czaszkę jak muszlę małża.
pod wapienną skorupą perłowa powłoka otoczona śluzem
uwiera krągłością ciała. nagą. wydobywam cię z głębin.

[ 2016 ] Piotr Zemanek

WOJCIECH WIĘCKOWSKI Z RAJGRODU „POSZUKIWANIA” – II MIEJSCE

Autor zachwyca nie tylko snutą z niezwykłą lekkością opowieścią, ale też zgrabnym rymem, oraz stylem właściwym powszechnie uznanym twórcom. Jest coś takiego w tych wierszach, co zmusza czytelnika do podążania w ślad za tokiem myślenia poety. Coś, co wywołuje uśmiech, wzrusza, i powoduje niecierpliwość w oczekiwaniu na to, co za chwilę się wydarzy.

POSZUKIWANIA

Pytanie
Pytałaś, kiedy wpadnę do Wrocławia.
I napomknęłaś, bym Ci wiersz napisał.
Napiszę chętnie. … Chociaż się obawiam,
bym zbyt emocji swych nie rozkołysał.

Wzruszeniem ciepłym bowiem się wspomina
gdym – w Racławickiej będąc Panoramie
i dzieła mistrzów chłonąc z telekina –
z piękną dziewczynom siedział ramię w ramię.

A jak mi w duszy zagrały fanfary
gdym, uchyliwszy jej gustów sekretu
biegł z Nią na lody, niczym na wagary
( z trzeciego wieku uniwersytetu).

Gdy w krzyżu strzyka, chyba późno aby
z okruchów życia życia czar wysysać.
Więc, choć się składnie składają sylaby,
tak sobie dumam – pisać czy nie pisać?

Sonet przedpodróżny

Z pocztowej kartki płyną tajemnicze fale.
Śle je rusałka czy też nadobna niewiasta?
Ciągną mnie one, kuszą bym w przestrzeń Jej miasta,
w klimat, którym oddycha wplótł się doskonale.

Jak ona, przy pomocy rozlicznych skojarzeń,
nie zawsze uczesanych, zawsze pełna werwy,
to z uśmiechem Amora, to z miną Minerwy
śmiga przez mą codzienność na bicyklu marzeń.

Więc tupiemy w objęciach tańczącej gospody,
upajamy się śpiewem natchnionej artystki,
może nas oszołomią jagodowe lody?

Termin spełniania marzeń widząc całkiem bliski,
nie bacząc na odległość, trudy, niepogody
z radosnym niepokojem pakuję walizki.

Dylemat
Spędziłem razem z Tobą wspaniałe pół nocy –
od obiadu przez teatr do późnej kolacji.
Nie przegapić pociągu do dobrych relacji
starałem się jak tylko było w mojej mocy.

A śladem Mickiewicza czy Marka Grechuty
ludzie ciągle przed sobą mają to pytanie:
Co to jest przyjaźń? Co to jest kochanie?
I śpiewają odpowiedź na przeróżne nuty.

Lojalność, zazdrość, wierność, kodeks honorowy,
pragnienie adoracji, radość, żal sierocy.
Tematy cyrkulują aż do bólu głowy.

Tak pragnę dociec – pozwól – przy Twojej pomocy,
czy na pewno jest lepsza całość od połowy.
Spędziłem razem z Tobą wspaniałe pół nocy.

Wojciech Więckowski

KRYSTYNA GUDEL Z SUCHOWOLI   „TRZY WIERZBY ” – III MIEJSCE

Znakomity język, sam wiersz zaś, puentuje się w naturalny sposób, nie pozbawiając sensu pozostałej treści. Pełna polotu i zręczności opowieść, zamknięta w woal rymu.

TRZY WIERZBY

Niczym praczki klękają nad Olszanki lustrem.
Poranione korpusy liże wiatr wiosenny.
Jeszcze raz ożywają, chociaż wnętrze puste,
jeszcze raz pozostaje krajobraz niezmienny.

Kiedyś smukłe jak panny, co do tańca skore,
wyszumiały godzinki o poranku w ciszy,
a melodie w takt pląsów do późna wieczorem
wiatr wygrywał na witkach. Dziś ich nikt nie słyszy.

Tylko wierna pustułka została na straży
i zaskroniec uparty powraca do gniazda.
Trwają jak kariatydy, choć ich los się waży.

Czy pomoże im woda i szczęśliwa gwiazda?
Rzeko, damo wędrowna, co zbierasz łez grona,
ulżyj ranom spróchniałym. Reszty czas dokona.

Krystyna Gudel

JOLANTA MARIA DZIENIS Z BIAŁEGOSTOKU  „DROGA” – WYRÓŻNIENIE

Jolanta Maria Dzienis w swoim wierszu, zapewnia czytelnika, że radość z każdego dnia można celebrować. Autorka sama jest przykładem, jak iść przez życie dostrzegając jego uroki, mimo chwilowych burz i niepowodzeń. Robi to z wdziękiem, nadając swojej poezji rytm, ułatwiający interpretację. Lekką ręką obdarowuje nas rymami tak sprawnymi, że nie sposób ulec pokusie kolejnego czytania.

DROGA

Zamiast wśród tłumu, noga za nogą
Wlec się bezmyślnie szeroką drogą
Biegnę w podskokach, z radosną pieśnią
Krętą, wąziutką ścieżyną leśną

Droga jest prosta, wcale nietrudna
Ale bezbarwna i taka… nudna!
Ścieżka się wije między drzewami
Wciąż zaskakuje,  gra kolorami

Chociaż się często na niej potykam
Ślizgam na trawie blisko strumyka
Nie chcę powracać na szarą drogę
Bo tu, na ścieżce, sobą być mogę

Każdy biec może po swojej ścieżce
Której najczęściej dostrzec się nie chce
O ileż łatwiej, noga za nogą
Wlec się wytartą przez innych drogą…

Jolanta Maria Dzienis

REGINA ŚWITOŃ Z KNYSZYNA „W BŁEKITACH WSPOMNIEŃ” – WYRÓŻNIENIE

Uniwersalność porównań, symboli, ale też wyjątkowa płynność władania nimi, tworzą jednoznacznie brzmiące związki frazeologiczne, proste do odczytania. Techniczna poprawność i literacki język, czyni te pozornie zwyczajne przenośnie, poezją.
Na uwagę zasługują również emocje, niby przypadkiem podsuwane czytelnikowi.

W BŁEKITACH WSPOMNIEŃ

to ja byłam Ewą
pamiętasz?

w edenie upojeń i swobody
kroplą rosy lśniłam na kwiecie
twoich pragnień

maj w warkocze brzóz wplatał
belcanto słowika
uśmiechała się Wenus
kiedy ja – słodycz porywająca
ty – poddanie ciche
kielichy ust napełnialiśmy
nektarem chwili

rozsypał się pejzaż tamtych
kalendarzy a my
kolejną zmarszczkę zacieramy
makijażem wspomnień

daremnie dziś ogień wypalony
rozniecić nam ochotą

w symfonii ramion
niepewny kompas serc

Regina Świtoń

KRYSTYNA LUBIŃSKA Z BYDGOSZCZY „DWA PROMYKI” – WYROŻNIENIE

Krystyna Lubińska w wierszu białym prezentuje czytelnikowi, poza warsztatem, czułość poranka. Bezpośrednio, niemal imiennie zwracając się w kierunku dnia, każe zachwycić się chwilą, pochylić się nad nią, przyjąć ją radośnie

DWA PROMYKI

Radośnie zamrugał
o brzasku dnia
jasnym światłem
szybkim jak błyskawica
żwawo wskakuje
przez szczeliny żaluzji
promyk słońca
oświetla zaspaną twarz
delikatnie głaszcze
nos
policzki
otwiera zaspane oczy
zaczynam je mrużyć
od tego blasku
jego ciepło
przenika mnie
pobudza do życia…

Wstaję
podchodzę do okna
zachwycona spoglądam
w błękit nieba
zamykam oczy
i myślami pędzę
daleko
widzę Jego twarz
promienny uśmiech
a wyciągnięte
z oddali ręce
zapraszają do
radosnego
porannego
tańca szczęścia
czyż to nie będzie
piękny dzień!?

Dwa promyki:
słońca i uśmiechu
pierwszy – prosto z nieba
drugi – z ukochanej twarzy
której nawet
nie mogę dotknąć…

Krystyna Lubińska

WYRÓŻNIENIA SPECJALNE PRZYZNANE PRZEZ REDAKCJĘ SENIOR PODLASKI

Za miłość do słowa, za pasję tworzenia i srebrny talent literacki.

HALINKA BOHUTA STĄPEL Z PRZYLESIA – „FRASZKI NIE TYLKO O NIEBIE I CHLEBIE” 

1/2

Czarna rozpacz

Biust mam
po tatusiu,
a rozum – po ciotkach…

Ech, czyż coś dobrego
w mym życiu mnie spotka… ?

Żeberko czy boczek?

Mniemam, że granic dobrego smaku
stwierdzeniem tym nie przekroczę:
te chude sklecono z żeberka Adama,
puszystym początek dał … boczek.

Niepokój
Czyż moja uroda
dziś go już nie kręci,
że o intelekcie
on mi komplemenci?

Kryzys?...

Nabrałam towaru – tak dziś jak onegdaj –
na pełne okrągłe dwie stówki
i radam – jak zwykle – w naturze go spłacić,
a on – od dziś żąda gotówki!

Dociekliwa

Pra-ojcze Adamie, wybacz, będę szczera:
co ci, k…., dała jabłkowa afera?!

2/2

Niebiański donos

Ta Ewa w swych wszelkich zeznaniach
z prawdą co-nieco się mija…
(W podszepty wężowe trudno jest uwierzyć ,
wszak wąż – to niema bestyja !)

O pewnym ladaco

Nie lada ladaco,
wie co ma i na co.

Zażalenie

Wzrok wlepia on w lustro z odrazą
i z żalem, goryczą docieka:
„Chwalebne, żeś małpę sczłowieczył,
lecz czemuś też zmałpił człowieka?”

Niuanse

Czym ja się różnię od umrzyka?
Jego – już nie, a mnie wciąż strzyka.

1 listopada 2064

Rechotać zza grobu będę do rozpuku,
gdy mi wnuczek „kliknie” świeczkę na fesjsbuku .

Halinka Bohuta-Stąpel

JANINA JAKONIUK Z BIAŁEGOSTOKU „NA LODOWISKU” – WYRÓŻNIENIE SPECJALNE PRZYZNANE PRZEZ REDAKCJĘ SENIOR PODLASKI

Na lodowisku
Czy zatańczy pan ze mną walca?
Na łyżwach – tu – na lodowisku?
Taka piękna dziś płynie muzyka!

Tyle gwaru i śmiechu i ścisku!
Młodzi ludzie jeżdżą bardzo szybko!
Wykonują ósemki i kółka.
Jeżdżą tyłem, robią piruety
I na jednej nodze – to “jaskółka”.

A ja – umiem tańczyć walca!
W blasku świateł lśni tafla lodowa.
Zapraszam więc pana do tańca!
Wyobraźmy – że to sala balowa.

I popłyńmy wraz z “Falami Dunaju”
dookoła lodowiska, w obrotach.
Niech nas młodzi ludzie podziwiają.
Niech im także przyjdzie tańczyć ochota.

Janina Jakoniuk

LUCYNA ŚNIECIŃSKA Z SUWAŁK ” ŚWIĘTA NAJBARDZIEJ CIESZ A  DZIECI” i ” IDZIE WIOSNA”-WYRÓŻNIENIE SPECJALNE PRZYZNANE PRZEZ REDAKCJĘ SENIOR PODLASKI

Święta najbardziej cieszą dzieci

Pamiętasz dzieciństwa swojego święta
z wigilią, kolędą , gwiazdką?
Z nocą, gdy ciekaw, czy mówią zwierzęta
nie spałeś czasem do brzasku?

Odświętny ojciec, twarz babci i matka,
choinka z lasu, więc żywa,
chrzęst łamanego, białego opłatka
i radość dzieci. Prawdziwa!

Dorosłe święta nie są tak radosne.
Może brakuje im wiary
w dialogi zwierząt, w krasnali pod sosną?
I, że od świętych są dary?

Dorosłe święta są zapracowane.
Dorośli zwykle gdzieś śpieszą,
bo praca, podróż, bo karty rozdane….
Po ilość i jakość większą…

Na niebie Gwiazda Betlejemska świeci,
kolęda płynie z oddali,
próbujesz nucić, lecz widzisz te dzieci
gdzieś w Syrii albo w Somalii?…

Myślisz też o tych, co są hen, daleko.
Nie wrócą tu, nie ma mocy!
Odkąd ci nikt nie mówi „moje dziecko…”
znasz smutku odcień sierocy.

Dorosłe święta są też zadumane
nad biedą i trudnym trwaniem.
Dorosłe święta są zafrasowane.
Miewają lęki nad ranem

***

Idzie wiosna

Słychać, że wiosna przymierza,
mój panie, „kwiecistą, zwiewną” sukienkę.
Cietrzewie wokół leśniczówki Pranie
godową snują piosenkę.

W nurtach Rospudy, Ełku, Pisy, Necka
utoną kukły marzanny.
W koturnobutach i minispódniczkach
nowe zachwycą nas panny.

Wszystko, co wcześniej jakoś,
gdzieś zasiano, rwie się do światła i życia:
rośliny, dzieci, ptaki na Wielkanoc
wychylą główki z ukrycia.

I nowe ziarno, gdy już gleby dotknie,
może się w niej dobrze poczuć,
bo Anders Celsjusz znów podbija stopnie
w skali pogody i uczuć.

Figlarny wietrzyk porozwiewa wokół
kwiatowy pył, jak szarańcza.
Znów będą „syte przestrzenią obłoków”
Wigry, Niegocin i Hańcza.

Słyszysz to? Widzisz? No i czujesz przecież
skórą, rzęsami czy uchem?
Jeśli tak – zostałeś Wybrańcem w świecie,
gdzie tyle jest uszu półgłuchych.

Lucyna Śniecińska

JADWIGA ZGLISZEWSKA Z BIAŁEGOSTOKU „ZACZĄĆ INACZEJ” – WYRÓŻNIENIE SPECJALNE PRZYZNANE PRZEZ REDAKCJĘ SENIOR PODLASKI

zacząć inaczej

uciec od siebie
na kilka odległości rozsądku
odbić na trampolinie przywiązań
wyrównać oddech
poluzować kajdany znaczeń
wyczyścić odkurzaczem rozczochranych myśli
wczorajszą litanię
niezasadnie uszeregowanych pragnień

wygładzić amplitudę
skostniałych skojarzeń
bez lęku rozsupłać
gordyjskie węzły stereotypów
i zerwać zatęchłe pajęczyny
plączące się po kątach jaźni
w niszach poczucia winy

a na kolejnej carte blanche
w rozwiniętym wachlarzu
od nowa zacząć
lecz… zupełnie inaczej!

Jadwiga Zgliszewska

Opracowała: Jolanta Falkowska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok