Od dłuższego czasu panują u nas rekordowe upały, które wszystkim dają się we znaki. Cierpią nie tylko ludzie, ale też zwierzęta i rośliny. Kiedy dzień po dniu żar leje się z nieba, staramy się zrobić wszystko, aby poczuć choćby minimalną ulgę. A co z tymi, którzy muszą pracować?

Nie napiszę nic o tych, którzy przebywają teraz w miejscach wypoczynku. Mają szczęście. Tutaj będzie o sytuacji ludzi w mieście. W czasie skwarnej pogody sama czuję się wyjątkowo źle. I zawsze wtedy z przejęciem myślę o tych, którzy wypełniają akurat różne trudne obowiązki zawodowe. Bo nie oszukujmy się, wiele domowych można sobie bez wyrzutów sumienia odpuścić.

Dwaj pracownicy w odblaskowych kamizelkach prowadzą prace drogowe przy użyciu urządzeń specjalistycznych. Teren oznaczony taśmą

W pierwszej kolejności współczuję budowlańcom i drogowcom, pracującym pod gołym niebem. W palących promieniach słońca. W ciężkich kaskach oraz odblaskowych, ortalionowych kamizelkach… Niepojęte, jak to wytrzymać! Widzę codziennie takie prace ze swojego tarasu, bo koło mojego domu zmierza właśnie ku końcowi olbrzymia inwestycja, związana z przebudową części miasta okalającej oba dworce: PKP i PKS. Roboty nie da się zahamować, bo dotrzymanie terminu to rzecz święta. I natychmiast wspominam jednego z moich braci, który trudzi się w takich warunkach. Na domiar złego on, podobnie jak ja, źle znosi upały, a i młodszy jest ode mnie niewiele. Serce pęka na samą myśl, jak czuje się pracując w te skwarne dni. Inni bracia są budowlańcami, więc o nich też nie potrafię zapomnieć, kiedy żar leje się z nieba. Zdaję sobie sprawę, że są jakieś wymogi bhp, które zwierzchnictwo musi wypełniać, ale przepisy nie wykonają roboty. Zwłaszcza wtedy, gdy pracodawca nie do końca je przestrzega.

Na tackach przekrojone arbuzy, kiwi i plasterki cytrusów.

Nie tylko wymienione zawody są narażone na niedogodności, związane z wysokimi temperaturami. Takich jest wiele więcej. Nawet nie chodzi mi o jakieś huty czy fabryki, bo ich nie znam, nigdy tam nie byłam i nie widziałam. Choć potrafię sobie wyobrazić wielkie hale produkcyjne i stanie przy taśmie. Jednak teraz należy chyba założyć, że jest tam klimatyzacja. Bardziej współczuję zatrudnionym w pralniach, przy prasowaniu, w gastronomii, a konkretnie w kuchniach. Na samą myśl pot pojawia mi się na czole.
[…] nie lubię gotowania,
krajania, smażenia, przyprawiania;
te góry talerzy, mis, garnków –
chylę czoło przed tobą, kucharko…[…]

Chociaż jestem emerytką, odczuwam coś na kształt… zażenowania, że jedyną moją troską w takie dni jest dbałość o to, by zapewnić sobie jak najdogodniejsze warunki do przetrwania. Tak, przetrwania, bo inaczej tego nazwać nie potrafię. Szukam wygodnej pozycji, ale żadna taką nie jest. Nie da się nawet… leżeć! Wykonuję wyłącznie lekkie i absolutnie niezbędne czynności. Wszystkie inne odkładam na potem. Nie martwię się ani wstydzę, że mam na przykład nieposprzątane. Na wszystko przyjdzie czas, kiedy minie ten skwar.
Nienawidzę sprzątać, odkurzać,
co trwa całą wieczność i dłużej,
ustawiać, dodawać blasku –
chylę czoło przed tobą, sprzątaczko…[…]

Naczynia myje mi zmywarka. Przyrządzam jedynie polecane na upały napoje, spożywam lekkie posiłki składające się głównie z warzyw i owoców, podlegające jak najmniejszej obróbce. Dlatego zatkało mnie, gdy ujrzałam, że koleżanka robi przetwory na zimę. Do zamykania w słoikach nawet najpiękniejszego lata, prezentowanego w okazałych darach natury, nikt by mnie teraz nie zmusił. Za żadną cenę. A tymczasem przetwórcy i ogrodnicy nie mogą zrobić sobie przerwy. Bo to ich sezon. Ogromnie współczuję tym, co muszą robić swoje.

 Kombajn zbożowy podczas pracy na polu wśród łanów 

Ze szczególną troską pochylam się nad pracą rolników. Pochodzę ze wsi i znam ten trud. Na pewno przez dziesięciolecia wiele się tam zmieniło, ale wciąż jest to harówka, niezależnie od pogody i pory roku. Tym bardziej teraz, w okresie żniw, kiedy trzeba sprzątnąć zboże z pól. Tam nie ma przerw ni urlopów. Odpoczną nieco dopiero zimą.

Wszystkim pracującym nie jest lekko w te upalne dni. Nie można jednak porównać pracy w klimatyzowanym biurze z pracą fizyczną w nieznośnie wysokich temperaturach. Nigdy jej nie lubiłam i unikałam jak ognia. Może jestem leniwa? W odniesieniu do robót ciężkich – zapewne tak. Bardzo możliwe, że właśnie dlatego tak bardzo doceniam i podziwiam ludzi je wykonujących. Jak nikt inny z mojego otoczenia szanuję  pracę fizyczną. I z wyjątkową estymą myślę o ludziach pracę tę wykonujących..
[…] tak wielu tych prac nie lubię,
że w wyliczaniu się gubię,
co w pocie czoła i trudzie
– klękam przed wami, ludzie!

Również i dzisiejsze refleksje dedykuję ludziom wykonującym prace ciężkie, nieprzyjemne, w uciążliwych warunkach. Niech wasz trud będzie zauważany i doceniany. Niech za ten wysiłek czeka was odpowiednio wysoka gratyfikacja. I finansowa, i w postaci większego społecznego uznania.

Fot. pixabay.com

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok